~1~

10 2 0
                                    


Nerwowo poruszyłam się na krześle i spojrzałam na zegarek. Wykład przedłużał się, a to oznacza, że spóźnię się do pracy. Westchnęłam głośno i modliłam się w myślach, żeby gadanina profesora się już skończyła. Kocham te studia, które poprowadzą mnie do mojej kariery, ale czasami wykłady są takie nudne...

-Dziękuję, widzimy się za miesiąc na kolejnym wykładzie!

Wreszcie. Zerwałam się z krzesła, wzięłam torebkę i zaczęłam biec w kierunku wyjścia. Wiem, że jak będę przeginać że spóźnianiem się, to wylatuję z pracy. Uwielbiam gotować, więc zatrudniłam się w popularnej kawiarni, robiąc kakaowe naleśniki. Wyleciałam z uczelni jak z procy i pognałam przed siebie, prawie potykając się o wystającą płytkę i patrząc się w chodnik. Przebiegłam kilka przecznic i na końcu ulicy już widziałam moje miejsce pracy. Musiałam jeszcze przebiec przez park. Gdy gnałam obok dużej, rozłożystej lipy, z impetem uderzyłam o czyjąś klatkę piersiową. Upadłam na ziemię, uderzając tyłkiem o chodnik. Zmarszczyłam brwi, czując lekki ból i podniosłam wzrok. Przed sobą zauważyłam przystojnego chłopaka, który z uśmiechem podawał mi rękę. Miał piękne, niebieskie oczy, w których można by było utonąć. Uśmiechnęłam się i chwyciłam jego dłoń, podnosząc się do góry. Był bardzo wysoki, w porównaniu z moim marnym 164.

-Przepraszam, niezdara ze mnie- uniosłam kąciki ust, rumieniąc się lekko. Jestem bardzo nieśmiała i nic nie mogę na to poradzić.

-Nic się nie stało- odwzajemnił uśmiech. -Leć już, bo widzę że się śpieszysz- puścił mi oczko i odszedł w przeciwnym kierunku. Moje policzki przybrały całkowicie czerwony kolor, ale chyba chciałabym go bliżej poznać. Rozmyślając weszłam do kawiarni i udałam się na zaplecze, gdzie założyłam czarny fartuch z naszywką z moim imieniem. Poszłam jeszcze do łazienki i już mogłam stanąć za ladą. Oprócz robienia naleśników, czasem pełniłam funkcję kelnerki razem z moją przyjaciółką Rosaline, która niestety się rozchorowała i nie mogła dzisiaj przyjść do pracy. Do lokalu właśnie wchodził ten sam chłopak, na którego wpadłam.

-Dzień dobry w czym mogę pomóc?- spytałam z uśmiechem na ustach. Zauważyłam, że zerka na naszywkę i odczytuje z niej moje imię.

-Diana, tak? Co polecasz?- odwzajemnił uśmiech i spojrzał mi w oczy.

-Osobiście polecam kakaowe naleśniki, które są moim specjałem- powiedziałam odwracając nieśmiało wzrok.

-To poproszę kakaowe naleśniki i średnią latte.
Chłopak usiadł przy stoliku i ukradkiem na mnie zerkał. Zaśmiałam się cicho, czując lekki rumieniec na moich policzkach i przystąpiłam do robienia ciasta.

Po kilku minutach naleśniki były już gotowe. Ułożyłam je na talerzu, dodałam bitą śmietanę i posypałam startą czekoladą. Poprosiłam Michaela, żeby w tym czasie zrobił latte. Podeszłam do blondyna stawiając przed nim jego zamówienie.

-Smacznego- uśmiechnęłam się promiennie. Nie wiem dlaczego, ale gdy widzę tego chłopaka to chce mi się uśmiechać do końca życia.
Wróciłam za ladę i zaczęłam obsługiwać parę, która przyszła tu na randkę. Gdy uporałam się z zamówieniami, zauważyłam, że blondyn skończył jeść, więc przyniosłam mu rachunek. Miałam przez chwilę pomysł, żeby napisać mu liścik i podać w okładce, ale byłam zbyt nieśmiała. Znowu się uśmiechnęłam, co jest ze mną nie tak? Chcąc skierować swoje myśli na inny plan, zaczęłam robić kolejną porcję naleśników, podśpiewując sobie cicho piosenkę, którą znalazłam w internecie i od razu mi się spodobała.

-To lepsze niż to co kiedykolwiek znałam.
Mówią, że świat został stworzony dla dwojga,
I warto żyć tylko wtedy, gdy ktoś Cię kocha...

Podałam młodej dziewczynie, siedzącej samej przy oknie, naleśniki.

-Smacznego- powiedziałam radośnie i skierowałam się do stolika chłopaka, na którego wpadłam. Jego już nie było. Wzięłam czarną okładkę z rachunkiem. Oprócz pieniędzy, widniała tam karteczka.

-Please call me :* (nr)
Niall

Schowałam karteczkę do kieszeni, nie mogąc już doczekać się końca pracy.

~•°•~

Parę godzin później byłam już wolna. Zmęczona powlokłam się w stronę mojego domu. Był mały, ale wygodny. Przrkręciłam klucz w zamku i weszłam do środka, od razu kierując się do sypialni. Przebrałam się w kigurumi tygrysa, w którym spałam. Miałam trzy takie stroje: pandę, sowę i właśnie tygrysa. Przed zaśnięciem pomyślałam jeszcze, że napiszę do Nialla jutro rano. Moje oczy same się zamknęły, a ja zasnęłam, otulona ciepłą kołderką.

-----
Witam witam z tej strony Diana ❤😘❤
Piosenka którą śpiewała Diana: Lana del Rey- Video Games
Mam nadzieję że się spodobało 😉

Under The Tree/n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz