Ten rozdział kosztował mnie więcej niż poprzednie tłumaczenie, więc proszę o dużo miłości.
Powietrze jest zimne. Trochę zbyt zimne dla Seongwoo, lecz on teraz się tym nie przejmuje. Słodycz pitnego miodu nadal rozgrzewa go, gdy biegnie ramię w ramię z Danielem. Ogród zamienił się w mały labirynt z pięknymi, niebiesko - białymi różami rozświetlającymi zielone ściany liści. Zatrzymują się znajdowszy bezpieczne, odludne miejsce: białą ławkę z małą, wyrzeźbioną w lodzie fontanną.
Biorą oddech. Znów patrzą na siebie i nie mogąc nic na to poradzić, wybuchają śmiechem. Śmieją się tak bardzo, że ledwo utrzymują się na nogach.
- Widziałeś minę Jisunga? - Daniel mówi z wypiekami na twarzy.
- Taewoon musiał mu przynosić pieprzone krzesło.
- Iconic - odpowiada Seongwoo wycierając łzy śmiechu.
- To była najpiękniejsza scena jaką kiedykolwiek widziałem. Szkoda, że nie nagraliśmy tego jednym z tych mugolskich telefonów. Moglibyśmy odtwarzać to wieczność.
- Właściwie to zapadło to nam tak w pamięć, że wystarczy zamknąć oczy by zobaczyć to jeszcze raz.
Kolejny wybuch śmiechu. Seongwoo spogląda się za siebie.
- Nigdy tego nie przebijemy. Po prostu wygraliśmy.- Cóż, może powinniśmy martwić się tym, że nabieramy całą szkołę w taki sposób. Ale tak, jesteśmy wygrywami.
Śmieją się ponownie, przypominając sobie szokowanego Jisunga i odgłos zaskoczenia wydany prze Donghyuna. Seongwoo spogląda na Daniela, który także przygląda się mu z głupim uśmiechem. Wtedy z cudownym uczuciem i przeszywającym bólem w piersi uświadamia sobie, że znowu trzymają się za ręce. Nawet nie pamięta, kto pierwszy złapał dłoń drugiego. Trochę go to przestrasza i zaskakuje. Od kiedy trzymanie się za rękę z Danielem stało się dla niego tak zwyczajne, że tego nawet nie zauważył?
Już zamierza puścić dłoń przyjaciela, gdy nagle słyszy śmiechy. Zamiast poluzować uścisk, przysuwa się do Daniela. Tak, jak sądził, podziwiająca ich grupa to nikt inny, jak ich przyjaciele: Jisung i reszta patrzą na nich z ciekawością zmieszaną z zaskoczeniem. Ich spojrzenie było lekko przerażające.
- Oh - zaczyna Jaehwan krzyżując swoje pokryte ciemnozieloną szatą ręce. Cały niczym wąż.
- Zdaję się, że przeszkadzamy parze.
- Powinniśmy już iść - całkowicie z nim zsynchronizowany kontynuuje Sewoon.
Seongwoo załapuje jego sygnał.
- Tak - mówi opierając się o ramię Daniela.
- Czas na was.
Jisung krzyżuje ramiona na piersi przyglądając się im.
- Nie kupuje tego - mówi patrząc w oczy Kanga.
- Słyszysz? Nie kupuje tego!- Dobra? - Daniel pyta podnosząc wzrok.
- Więc co?
- Okłamujecie mnie?
- Na brodę Merlina, nie! - odpowiada Daniel prawie wchodząc mu w słowo. Mówi nienaturalnie, z przesadnym entuzjazmem. Seongwoo doskonale wie, że Daniel nie umie nikogo okłamywać, zwłaszcza Jisunga. Potrafi dostać tego, czego chce, wkręcać kogo tylko zechce, ale kiedy nadchodzi bezpośrednia konfrontacja, zawsze nawala.
CZYTASZ
The Bet | ongniel
FanfictionThe Bet (czyli opowieść o tym, jak życie Ong Seongwu wywróciło się do góry nogami) ❝ - Podaj mi jeden przyzwoity powód, Seongwu. Jeden, dobry powód i zrobię to. Seungwu nie musi się nawet zastanawiać. - Wyobraź sobie minę Jisunga. Następuje chwila...