Rozdział 20.-Powikłania

518 34 2
                                    

-Przykro mi były powikłania..-tylko tyle usłyszałam później mnie już nie interesowało co mówił,bo wybiegłam ze szpitala mając łzy w oczach.Rozejrzałam się do okoła nie wiedziałam co ze sobą mam zrobić.Strząsnęło mną ta wiadomość.Nie chciałam,żeby odszedł zostawiając mnie samą na tym świecie.Nagle usłyszałam za sobą głos mojego chłopaka.

-Kochanie,tak mi przykro.-powiedział podchodząc do mnie,przytulił mnie do siebie.Ja w tuliłam się w niego i zaczęłam płakać.

-Przecież...-nie dokończyłam,bo jeszcze bardziej zaczęłam płakać.Chciał mnie uspokoić ja się odsunęłam od niego,spojrzałam mu w oczy.

-Spokojnie.-mruknął podchodząc bliżej ale ja się cofnęłam do tyłu.-Chce zostać na chwilę sama,proszę.Muszę to wszystko na spokojnie przemyśleć.-mruknęłam cicho,cofając się do tyłu. Obróciłam się gdy miałam już iść przed siebie zatrzymał mnie głos mojego chłopka,więc się obróciłam.

-Na pewno,ale uważaj na siebie kochanie.-krzyknął pokiwałam głową,że rozumie.

Szłam przed siebie.Chciałam wszystko przemyśleć na spokojnie.Gdybym wiedziała co się stanie nie pozwoliła bym ojcu wsiąść do tego samochodu,ale nikt nie wie co się stanie,a czasu nie cofniesz.Szłam przez park mijając małą dziewczynkę z rodzicami.Śmiali się.Do oczu zebrały mi się łzy.Pamiętam jak spędzaliśmy razem czas.Chciałabym cofnąć czas,ale nie mogę.Chodź bym chciała.Siadłam na ławce w parku.Patrząc przed siebie.Zastanawiałam się dlaczego tak musiało się stać.Dlaczego musiał być to mój ojciec.Teraz to już zostałam sama bez rodziców.A miało być tak fajnie a jednak wszystko wywróciło się do góry nogami.Straciłam rodziców nie mam nikogo innego no oprócz mojego chłopaka.Z zamyślenia wyrwał mnie czyjś głos.Spojrzałam w górę i dostrzegłam starszą kobietę, która spoglądała na mnie. Siadła koło mnie na ławce.

-Czy coś się stało? -pyta spoglądając na mnie.

-Po części tak i nie. -mruknęłam chowając twarz w dłonie. Do oczu napłynęły mi łzy. Jak przypomniałam sobie co się stało.

-Może chcesz o tym pogadać? -pyta wyjmując z torebki chusteczki. Podała  mi paczkę chusteczek. Wyjęłam jedną. Powiedziałam ciche "dziękuję".Wytarłam łzy z policzków.

-Bo..-przerwałam.-Chodzi o.. -znowu porzerwałam nie umiałam złożyć sensownego zdania.

-Spokojnie.-powiedziała uspakajając mnie.

-Chodzi o mojego ojca. -mruknęłam cicho. -Miał wypadek samochodowy i trafił do szpitala w ciężkim stanie.-przerwałam na chwilę. -Lekarze próbowali go reanimować,ale się nie udało. -powiedziałam płacząc.

-Strasznie mi przykro. -powiedziała kobieta. -Dobrze jest czasami się wygadać nie znajomej osobie.-powiedziała wstając z ławki.

-Dziękuję, że pani mnie wysłuchała. -powiedziałam spoglądając w jej stronę.

-Nie ma za co.-powiedziała.-Ja muszę już niestety iść.

Nagle usłyszałam dźwięk powiadomienia. Wyjęłam telefon, włączyłam go. Spojrzałam na ekran. Kliknęłam w wiadomość. Zobaczyłam, że była to wiadomość od mojego chłopka.

Kochanie, martwię się o ciebie kiedy wrócisz.
Zaraz będę, nie martw się.
Okej czekam.

Schowałam telefon. Spojrzałam na starszą kobietę.

-Widzie, że ktoś się o ciebie martwi. -powiedziała uśmiechając się.

-Tak. Chłopak. -mruknęłam uśmiechając się. -Więc ja też muszę już iść. Do widzenia pani.-powiedziałam obracając się, usłyszałam jeszcze.

Say Yes "M&M"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz