Następne strapienia

39 9 0
                                    

Całą lekcję rozmyślałam nad słowami panny Palmer. 'Panny', bo naprawdę pawam do niej podziwem i szacunkiem. Co prawda ktoś próbował mnie rozpraszać, i nie mówię tu o nauczycielu, który wyjaśniał, na czym będziemy (a właściwie to przynajmniej powinniśmy) się skupiać na zajęciach z literatury ani nie mówię tu o współlokatorze - ten postanowił usiąść na samym końcu sali. Diana patrzyła na mnie krzywo, gdy Rosie postanowiła mnie zaczepiać.
- Rose, naprawdę cię lubię. Chociaż znamy się krótko - potarłam nerwowo kark. - Wiem, że łatwo się dogadamy, ale... Lekcja to lekcja.
- Było mówić od razu! Wyglądałaś na strapioną, więc chciałam zwrócić twoją uwagę...
- Rose? Na lekcji?
- No co? - wyszczerzyła się blondynka.
Odetchnęłam, obdarzając ją uśmiechem.
- Potem ci powiem, jak się sama dowiem. Następną przerwę i całą swoją uwagę poświęcę tobie, dobra?
- Jasne. Idź już, bo się zaraz rozmyślę.
Przechadzałam się korytarzem w poszukiwaniu Penelope. Zajrzałam też do pokoju samorządu szkolnego, ale zastałam tam tylko vice-przewodniczącego.
- Szukasz Palmer, świeżaku?
- Tak.
- A ty to kto?
- Alex Reid.
- No tak, udaj się do jej pokoju - numer 73. Tam spędza prawie każdą przerwę.
- Dziękuję za pomoc i przepraszam za najście.
Udałam się więc do dziewczęcego skrzydła, gdzie na parterze umiejscowiony był pokój Penelope. Zapukałam lekko poddenerwowana, a po chwili otworzyła mi przewodnicząca.
- Pens, to Alex? - usłyszałam słaby głos dochodzący z pokoju dziewczyny.
- Mhm, wejdź proszę, Alex, rozgość się. Zabieram ci pierwszą przerwę w tej szkole, ale tak trzeba, póki nie dojdzie do jakiegokolwiek zebrania samorządu.
Wszedłszy do pokoju, zaskoczył mnie panujący tam półmrok, a następnie zauważyłam leżącą z książką w łóżku, rudą dziewczynę.
- Jestem Cathrine Gill, miło cię poznać, Alex. Wybacz, ale nie jestem w stanie wyjść spod kołdry, toteż witamy się w taki sposób.
- To do nas możesz się zgłosić ze wszystkim. Stan Cathsy... Znaczy stan Cathrine jest na tyle słaby, że całe dnie spędza w naszym pokoju. Dbam o nią i się troszczę... Chyba na mnie nie narzekasz, Cathsy?
- Pens, nie mam na co narzekać.
- Powiem ci otwarcie, że jesteśmy razem. Nie jest to też żadna tajemnica pośród uczniów... Przynajmniej tak sądzę - zaśmiała się. - Jednak nie sprowadzałam cię tylko po to, by pochwalić się związkiem. Możesz na nas liczyć - to fakt. Ale mam do ciebie sprawę i proszę o przysługę. Zgłoś się na przewodniczącego klasy. Wątpię, że ktoś chciałby konkurować, niewiele osób prosi się o dodatkowe obowiązki, ale znam twoją sprawę i wierzę, że będzie nam się dobrze współpracowało. Chodzi o pewien projekt, który mógłby zaważyć nad losem naszej szkoły. Chodzi o świadomość tego, co się dzieje wśród młodzieży i żeby nie doświadczyć nieprzyjemności już w pierwszym roku nauki tutaj.
- Pens, serio? To za dużo dla świeżaka... Ona i tak jest już obciążona tym głupstwem z papierów.
- Dlatego ma nas, Cathsy!
- To był ten twój plan? To nawet nie jest uczciwa wymiana!
- Jaka wymiana? Ja tu proszę o przysługę dla dobra szkoły, a nie o podanie się na moje miejsce! To tylko projekt samoświadomości!
- Ale to pierwszak!
- Przepraszam, że wam przerwę, ale za niedługo powinnam iść.
- No tak, wybacz. Zaczęłyśmy się tak kłócić znikąd.
- Nie, jest okej, rozumiem. To ważna sprawa, ale muszę się zastanowić. Do zobaczenia. Zdrowia, Catherine.
Wyszłam, udając się w kierunku sali matematycznej.

The heck is gender?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz