15 października 1990

132 7 0
                                    

Minął ponad miesiąc od dnia, w którym Harry postanowił zemścić się ze swoimi kolegami nad chłopakiem, który dość poważnie zaszedł mu za skórę w ubiegłym roku. Teraz każdego dnia uczęszczał ze mną na wszystkie posiłki oraz zajęcia. Na początku nie był zadowolony takim planem jego dnia, lecz starał się to akceptować z każdym kolejny porankiem.
- Harry, wstawaj. Zaraz idziemy na śniadanie. – ponagliłem syna głośno pukając w drzwi do jego pokoju – Nie możesz już odpuścić? Wiem, że źle zrobiłem. – usłyszałem jęk dochodzący zza drzwi – Jeszcze słowo, a przedłużę Ci karę do końca roku! – warknąłem, po czym usiadłem w fotelu.
Po kilku minutach Harry wyszedł z pokoju obrażony. – Pośpiesz się. – syknąłem w jego stronę, a ten rzucił mi wrogie spojrzenie. – Daruj sobie te sceny. – oznajmiłem, a ten zamknął się w łazience. Gdy wyszedł dalej był w piżamie. – Harry – warknąłem, a Harry wiedział, że wyczerpał już moją cierpliwość i szybko poszedł ubrać się w codzienne ciuchy. – Możemy iść. – powiedział wychodząc ze swojego pokoju.
Na śniadanie wypiłem jak zwykle czarną kawę, a Harry zjadł tosta i popił sokiem dyniowym. Na zajęcia poszliśmy w dość napiętej atmosferze i w takiej samej je odbyliśmy. Po skończonych lekcjach w tym dniu powiedziałem Harremu, by sam poszedł na obiad i później wrócił do naszych komnat. Gdy szedłem korytarzem myślałem o Lily. O tym jak bardzo mi jej brakowało. Chciałbym, by była obok, wtedy wszystko byłoby takie proste. Czułem się tak cholernie pusty bez niej. – Severusie! – usłyszałem krzyk zza pleców – Wołam Cię od kilku minut – odwróciłem się i ujrzałem Fawilę, którą starałem się ignorować od dłuższego czasu. – Tak? – odparłem – Możemy porozmawiać? – zapytała – Owszem, ale chyba nie tutaj. Chodź ze mną. – oświadczyłem i ruszyłem w stronę komnat, nie zwracając uwagi czy kobieta mi towarzyszy.
- Słucham, o czym chcesz ze mną rozmawiać? – odparłem siadając na kanapie i wskazując jej miejsce obok siebie – Unikasz mnie – powiedziała cicho, zajmując miejsce blisko mnie – Unikasz mnie od dłuższego czasu, Severusie. Zrobiłam coś nie tak? – zapytała równie cichym głosem – Nie unikam Cię, miałem trochę kłopotów z Harrym. – zbyłem ją starając się zmienić temat dość niewygodnej dla mnie rozmowy – To mój syn wygadywał te bzdury na jego temat. Nie mam tego za złe Harremu, bo gdyby nie on, to ja był powiesiła własnego syna na najwyższej wieży Hogwartu. – oznajmiła wyjątkowo spokojnym tonem – Och… Nie wiedziałem, że to był Twój syn. – syknąłem zniesmaczony faktem, który usłyszałem – Nie będziemy chyba o tym rozmawiać? Obaj zostali surowo ukarani. – oświadczyła – To prawda. – nie mogłem się nie zgodzić z jej słowami – Chciałam porozmawiać o nas, Severusie. – wypowiadając to spojrzała mi głęboko w oczy, a ja ujrzałem w nich piękne zielone oczy Lily. Patrzyłem jak zaczarowany w jej przepiękne oczy, które były dla mnie chwilowym zbawieniem od cierpienia z powodu braku ukochanej. – Kocham Cię, Severusie. – przerwała moje myśli – Fawilo… - zacząłem – Nie jestem dla Ciebie dobrym facetem. Nie powinnaś tego mówić. – oznajmiłem sucho – Dlaczego tak mówisz? – złapała mnie delikatnie za dłoń i trzymała ją – Nie dam Ci szczęścia jakiego oczekujesz. Widzę nasz koniec, a przecież nawet nic się między nami nie zaczęło… - mówiłem patrząc w jej zielone oczy – Jesteś piękną, wspaniałą kobietą, masz przepiękne oczy. Gdy pierwszy raz ujrzałem Twoją twarz chciałem oglądać ją już zawsze. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje, ale wiem jedno Fawilo… Nigdy nie będę z Tobą. To byłoby nie w porządku. – powiedziałem spokojnym i cichym głosem – Kocham Cię, Severusie. O niczym innym nie marzę jak o byciu z Tobą, przy Tobie. Na zawsze. Nie zrezygnuję z Ciebie tak łatwo. – złożyła pocałunek na moich ustach, a ja poczułem jej piękny kwiatowy zapach. – Do widzenia, mój drogi. – powiedziała wychodząc z moich komnat.
Nalałem szklankę ognistej i usiadłem na fotelu w salonie, czekałem momentu, gdy Harry wróci z obiadu. Po kilkunastu minutach drzwi komnat się otworzyły i syn wszedł do pokoju.  – Harry, jeśli chcesz to możesz iść do kolegów czy Hagrida. Koniec szlabanu. Tylko uważaj na siebie. Nie pakuj się w kłopoty. – powiedziałem stanowczym tonem – Naprawdę? Dzięki, tato! Super! – szybko podbiegł, dał mi buziaka w policzek i już go nie było. Tak bardzo potrzebowałem samotności, a przy okazji wyszedłem na kochającego i wspaniałego ojca.
Wiedziałem, że nigdy nie pokocham Fawili, nigdy nie będę taki, jakiego ona sobie mnie wyobraża. To Lily jest w moim sercu, ona w piękny sposób dotknęła mojej duszy. Tylko ona mnie rozumiała i akceptowała. Ona zmieniła całe moje życie, dając mi swoją miłość i Harrego. To o nich myślę każdego dnia, każdego poranka, każdego wieczora. Chciałem patrzeć tylko w jej zielone oczy, chciałem czuć tylko jej delikatny zapach, chciałem, by to ona poznawała moje lęki, wady. To tylko przed nią byłem w stanie obnażyć się do nagości z miłości. Bez Lily czuję się taki pusty, bezwartościowy. Była moi wszystkim, całym moim świtem, o którym mogłem tylko marzyć. Ona była tą jedyną miłością. Jedyną moją miłością. Nie potrafię bez niej żyć. Pewna część mnie umarła razem z Lily tamtego dnia. Żyję tutaj tylko dla Harrego, dla mojej małej cząstki Lily.

Kartki z kalendarza Severus'a Snape'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz