Perspektywa Marshalla
Kiedy byliśmy już na górze, klientka pociągnęła mnie w stronę ściany. Zanim się obejrzałem brutalnie wpiła się ustami w moje wargi. Tłusta szminka, dławiący zapach mocnych perfum oraz niesamowicie wiotkie ciało, które z własnej woli błagało o więcej... to właśnie było to, czego najbardziej nienawidziłem.
Niechętnie zjechałem ustami na jej szyję, a dziewczyna podskoczyła, owijając nogi wokół moich bioder. Nie cackając się zbytnio, podszedłem do łóżka i rzuciłem ją na purpurową pościel, a sam zawisnąłem nad jej drobnym ciałem.
- Mam być łagodny? - mruknąłem z udawaną szarmancją w głosie.
- Niekoniecznie...
Perspektywa Gumballa
Siedziałem spęszony na dwuosobowej kanapie. Skulony w kącie pomieszczenia, cały zarumieniony, z mnóstwem pytań do przyjaciela, który... no właśnie! Który aktualnie pieprzył się na górze z jakąś laską! Nigdy w życiu nie pomyślałbym, że Marshall skończy w takim miejscu. On... taki nie jest...
Rozglądnąłem się zdezorientowany po lokalu. Fiona oraz Cake zniknęły gdzieś zaraz po tym jak tu weszliśmy. Nikogo oprócz nich i Marshalla tutaj nie znałem, ale niestety cała ta trójka aktualnie miała ciekawsze zajęcia.
Z rozmyślań wyrwało mnie ciche skrzypnięcie dochodzące ze strony schodów. Prędko odwróciłem wzrok w tamtą stronę. Napotkałem zawstydzone spojrzenie wampira, który nieśmiało i mozolnie schodził na parter. Jego rozpięty rozporek oraz koszula przewieszona przez ramię, dawały wiele do myślenia. Prędko odwróciłem wzrok na pustą szklankę po drinku.
- Dobra robota, Lee - usłyszałem donośny głos właścicielki lokalu. - Masz wolne...
- Marsh... - zaczęła jedna z pracowniczek. - ... Pracuję tu już pięć lat! Jakim cudem kilkumiesięczny barman zdobył tak szybko popularność?! - zaśmiała się, opierając dłonie na biodrach.
- Mam po prostu wrodzony talent do spełniania życzeń... - oznajmił chłopak lekko zachrypniętym głosem, uśmiechając się przy tym figlarnie.
- Miałeś na myśli: chorych fantazji?
- Nazywaj to jak chcesz... A teraz przeproszę cię, droga pani, ale mam do przeprowadzenia bardzo ważną rozmowę z bardzo ważną osobą...
- Marshall, rozporek... - przypomniała szatynka.
Mężczyzna tylko uśmiechnął się zadziornie, po czym odwrócił od dziewczyny.
Później stało się to, czego się najbardziej obawiałem. Wampir niepewnie podszedł do mojego stolika, dopinając ostatni guzik od spodni. Następnie narzucił na siebie koszulę w kratę i przysiadł na kanapie tuż koło mnie. Kątem oka zerknąłem na wyraz jego twarzy. Nie był on jakoś bardzo zadowolony. Jego mina przedstawiała raczej skruchę i nieśmiałość. Rozczochrane włosy, zapach mocnych perfum i ślady szminki na jego skórze, sprawiły, że moje od zawsze różowe policzki, przybrały jeszcze mocniejszy odcień.
- Dlaczego się czerwienisz? - przerwał krępującą ciszę Marshall, nawet na mnie nie zerkając.
Bardzo zdziwiło mnie jego pytanie. Niby zwykłe, a jednak odpowiedź na nie była dość trudna.
- Nie odzywasz się? - spytał, nareszcie zatrzymując na mnie spojrzenie swoich szkarłatnych oczu.
Już otwierałem buzię, aby coś powiedzieć, ale w pewnym momencie się zawahałem, jeszcze bardziej czerwieniąc.
CZYTASZ
A co, jeśli się domyśli? (Gumlee)
Fanfic- Marsh... - zacząłem, ale chłopak skutecznie mi przerwał. - Cicho - rozkazał, przesuwając wieżę na wybrane przez siebie pole. - Marshall... Wieża nie porusza się po skosie... Ciemnowłosy wampir spojrzał na mnie spode łba, unosząc zawadiacko jedn...