2.Wypadek

665 58 12
                                    

Dedykuję ten rozdział : katbella; Kazuhaki; misterpiotr.

***

Usłyszeliśmy kolejny grzmot.

-Luke... - zaczęła Michael.

-Tak? -spojrzałem na dziewczynę.

-Odprowadzisz mnie? Powinnam być już w domu, a ta burza jest nieco przerażająca - uśmiechnąłem się lekko.  Lubiłem towarzystwo tej dziewczyny. Bardzo... Ponownie się skarciłem. Może byłem zauroczony, ale Michael na pewno nie odwzajemniłaby uczucia. Wziąłem tlenki i pomogłem założyć dziewczynie płaszcz podwodny. Wbrew pozorom podróże nie były łatwe. Niska temperatura i ciśnienie oceanu były głównymi problemami, jednak czego to ludzie nie wymyślą? Płaszcze podwodne, choć ich nazwa może brzmieć dziwnie, chroniły ludzi m.in. przed temperaturą. Nie były najwygodniejsze, ale niezbędne. Komunikacja pod wodą też znalazła dla siebie miejsce. Tlenki były czymś w rodzaju krótkofalówek, więc nawet pod wodą możliwe było komunikowanie się. Mimo to po wyjściu nie odezwaliśmy się słowem. Gdy znaleźli się pod domem Michael, pożegnaliśmy się i zawróciłem. Nagle rozległ się potężny do granic możliwości grzmot. Nikt się tym zbytnio nie przejął. Ludzie siedzieli w domach i nic ich nie obchodziło poza Świętem. No tak... dzisiaj przecież rocznica założenia Sektora 24. Może to było przyczyną wymiany wież? A może po prostu były stare? Ostatni raz zmieniano je około 4 lat temu... Moje rozmyślania przerwał potężny błysk. Przerażony rozejrzałem się dookoła. Chyba nic się nie stało, chociaż to było bardzo dziwne. Po kilku minutach byłem już w domu. Zmęczony położyłem się na łóżku. Wziąłem do ręki książkę (tutaj są one wyjątkową rzadkością), włączyłem głośną muzykę i pogrążyłem się w lekturze. Po niecałej godzinie, mimo wczesnej pory, zmorzył mnie sen.

Obudził mnie głośny dźwięk dzwonka. Powolnym krokiem ruszyłem do wejścia. Było ono tunelem stromo opadającym w dół z metalowymi drzwiami na końcu. Dzięki temu do domów nie wlewała się woda. W trakcie powstawania Polani stworzono wiele projektów budynków. Najbardziej śmiałe plany wspominały nawet o stworzeniu wielkiej platformy na powierzchni oceanu, gdzie moglibyśmy spróbować choć trochę upodobnić się do mieszkańców Dawnego Świata. Problemem okazał się bunt. Władcy chcieli nałożyć ogromne podatki na wszystkich mieszkańców, by zdobyć pieniądze na monstrualną budowlę. Niestety, czasem ambicje nie wystarczają. Innym projektem było zbudowanie miasta na dnie oceanu. Tutaj przeszkodą było ciśnienie. Trzecim pomysłem było wydrążenie podziemnych tuneli, jednak pojawiały się przeciwności te same, co przy platformie. Koszty. Cholera, przecież w Nowej Polani mieszka blisko trzydzieści milionów ludzi! Mielibyśmy się zmieścić pod ziemią?! Po wielu naradach zdecydowano się na zastosowanie wysokich słupów z piaskowca. Surowca mieliśmy pod dostatkiem, a z porównaniem do poprzednich planów, koszty były kilkudziesięciokrotnie mniejsze, a umiejscowienie budowli było wolne od niebezpiecznego ciśnienia, które panowało kilka kilometrów niżej. Wielkie słupy podtrzymywały wszystkie sektory - równe dziewięćdziesiąt dziewięć. Wyjątkiem była 56, ale to zupełnie inna historia... Na każdą część kraju przypadała jedna pionowa kolumna, od której odchodziły kolejne, poziome człony. Gdybyś spojrzał na nasz kraj od góry, zauważyłbyś coś podobnego do KOLOSALNEJ wielkości sieci pająka, a każdy dom przypominałby jedną, upolowaną muchę. Dzwonienie, które rozległo się chwilę temu, ustało dokładnie w momencie, gdy po raz kolejny usłyszałem grzmot, a za oknem znowu coś błysnęło. Przecież to niemożliwe, by burza panowała pod wodą! Natura jednak zmieniła zdanie... Przeszedłem przez tunel, otworzyłem metalowe drzwi i... zobaczyłem nieprzytomną Michael. Przekląłem pod nosem i wziąłem ją do domu. Po raz kolejny zauważyłem liczne błyski i grzmoty na zewnątrz. Położyłem dziewczynę na łóżku i opatrzyłem. Miała mocno oparzoną rękę i nogę, a tlenek nie działał, mimo to nie było tak źle. Miałem taką nadzieję... Najważniejsze, że oddychała. Spojrzałem przez okno. Wieże nie działały, a burza rozpętała się na dobre. Po co do cholery wychodziła z domu?! Coś było nie tak... Ponownie spojrzałem na rany dziewczyny. Potrzebowała lekarstwa. Nie! Potrzebowała opieki medycznej. Wziąłem dziewczynę na ręce i otworzył drzwi. Błyskawice trafiały w wodę prawie cały czas. Gdy wydawało się, że burza ucichła popłynąłem w stronę szpitalu. Po ciężkiej podróży znaleźliśmy się w budynku. Michael została zaprowadzona na salę. Ja poczekałem jeszcze kilka minut, a potem wypłynąłem ze szpitala. Nagle rozległ się potężny grzmot. Burza wróciła... Przyśpieszyłem. W pewnym momencie wszędzie wokół zrobiło się wyjątkowo jasno, a ja straciłem przytomność. Potężny piorun uderzył w powierzchnię wody, prąd przeszył całe moje ciało. A to był dopiero początek mojego koszmaru, który miał zmienić dosłownie WSZYSTKO.

Piorun (1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz