IGOR POV.
Chodząc bez celu po mieście nie znalazłem żadnej wskazówki dotyczącej gdzie jest Judyta. Nie odbierała telefonu. Nina, fotograf, Aneta, Adrian.. Grucha, Dawid. Nikt. Dosłownie nikt nie wiedział gdzie ona jest. Do tego do Anety nie odzywała się przez ostatnie trzy dni. Mam złe przeczucia.
Udałem się w kierunku mieszkania mając nadzieję, że może jednak wróciła i czeka na mnie. Idąc przez sąsiadujące osiedle usłyszałem krzyki dochodzące z jednego z balkonów. Normalnie olałbym sprawę jednak ten głos poznałbym wszędzie. Zacząłem biec do dobrze znanego mi mieszkania na drugim piętrze. Zacząłem uderzać w drzwi. Jakiś sąsiad tego chuja stanął obok mnie i zaczął coś mówić, że dobijał się do środka jednak bez skutku.
Wkurwiłem się. Wyważyłem drzwi wchodząc do środka. Słyszałem jedynie płacz i jakiś szept dochodzący z balkonu. Wbiegłem do pomieszcznia po czym poczułem łzy spływające po moich policzkach.
Dziewczyna stała przerażona łapiąc się za nadgarstek. Po jej dłoni spływała czerwona ciecz a po policzkach łzy. Szatyn stał naprzeciw niej trzymając nóż przy jej drugiej ręce. Śmiał się mówiąc do niej okropne rzeczy.
Podszedłem do niego czym prędzej. Uderzyłem go z pięści w twarz po czym wyrwałem ostre narzędzie z jego ręki. Przytuliłem brunetkę, która cała się trzęsła. Była przemoczona do ostatniej nitki, do tego po jej lewej dłoni spływała krew.
- Cii.. Jestem obok, nic Ci nie grozi.. - szepnąłem na ucho dziewczyny zdejmując swoją kurtkę oraz bluzę.
Okryłem ją po czym wyszliśmy na korytarz. Sąsiad tego skurwiela patrzył na nas dość wystraszony.
- Proszę wezwać policję.. Jedziemy do szpitala. - powiedziałem do mężczyzny na co ten skinął głową.
Wziąłem ją na ręce po czym zaniosłem do auta, gdzie posadziłem ją na miejscu pasażera. Czym prędzej ruszyłem w kierunku szpitala w Warszawie.
PIĘTNAŚCIE MINUT PÓŹNIEJ.
Złamałem chyba wszystkie możliwe przepisy drogowe - trudno. Zaparkowałem pod drzwiami szpitala po czym wyjąłem brunetkę z auta zamykając je. Dziewczyna dosłownie odjeżdżała mi na rękach. Wbiegłem do szpitala prosząc o pomoc.
Pielęgniarki niemal od razu zareagowały. Lekarz wziął ode mnie brunetkę do jakiejś sali, gdzie nie mogłem wejść przez co się wkurwiałem.
Zacząłem krążyć w kółko po korytarzu czując jak łzy spływają po moich policzkach. Wyjąłem z kieszeni telefon i jak najszybciej zadzwoniłem do Adriana.
- Adrian.. - szepnąłem gdy chłopak odebrał.
- Igor? Co jest? - zapytał od razu a ja mimowolnie poczułem jak serce łamie mi się na milion małych kawałeczków.
- Judyta.. Ona jest w szpitalu. - w tym momencie rozryczałem się jak małe dziecko.
Mieliśmy mieć idealne życie. Tylko ona i ja.. I nasi przyjaciele. A teraz co? Chuj, znów jestem w tym pierdolonym szpitalu i tak panicznie się boję o nią.
- Co? Jak to? - zapytał zdenerwowany. - Będę z Dawidem za pół godziny, czekaj na nas. - po tych słowach rozłączył się.
Usiadłem zrezygnowany na krześle w korytarzu chowając twarz w dłoniach.
PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ.
- Igor do kurwy. Co się tu odpierdala? - zapytał przejęty Dawid patrząc na mnie.
Ocknąłem się przecierając zaczerwienione oczy dłońmi po czym cicho westchnąłem.
- Judyta. Nie mogłem jej nigdzie znaleźć, ale to wiecie. Zacząłem jej szukać.. Szedłem przed osiedle, nagle usłyszałem krzyk. Jej krzyk. - w tym momencie głos mi się załamał przez co przestałem na chwilę mówić jednak po chwili z łzami w oczach kontynuowałem. - Adam.. Pociął jej rękę, podciął jej żyły.. Ona.. Ona leży nieprzytomna tam. - wskazałem ręką na salę przecierając oczy.
- Ale.. Jak to? Adam? Ale on.. - usłyszałem równie załamany głos Adriana.
- Nie wiem. Do kurwy nic nie wiem! - wrzasnąłem wstając z miejsca. - Zajebie tego chuja, przysięgam. - uderzyłem pięścią w ścianę po czym usiadłem na podłodze czując przytłaczające mnie emocje. Złe emocje.
- Igor.. - zaczął Dawid jednak Borowski mu przerwał.
- Czyli te listy, smsy.. To wszystko on? - zapytał na co ja jedynie skinąłem głową.
- Poważnie? On jest jakiś.. - Gruszecki spojrzał na Bobka, a ten na mnie.
- Co kurwa? O czymś znów nie wiem? - wyrzuciłem ręce w powietrze po czym wypuściłem dość głośno powietrze z ust.
- Musisz o tym wiedzieć. - powiedział blondyn patrząc na mnie.
- Dawid kurwa, nie. Nie może wiedzieć! - brunet warknął na niego jednak ten nie odpuścił.
- Musi kurwa wiedzieć o tym. Albo Ty mu o tym powiesz albo ja! - wytknął go palcem po czym wyjął z kieszeni paczkę fajek.
- Idź jarać, pogadam z nim. - powiedział łagodnie do blondyna na co ten zniknął z pola mojego widzenia.
- Więc słucham. O czym znów kurwa nie wiem?! - uniosłem głos na Borowskiego patrząc na niego ze łzami w oczach.
- Wtedy. Jak jechaliśmy po Ciebie do Berlina.. - przerwał na chwilę pocierając ręką brodę. - Adam pocałował Judytę. Dowiedziałem się po fakcie kilka dni później. - westchnął po czym znów zaczął mówić. - On nie chciał odpuścić. Ciągle się o nią starał tego dnia. Prosił.. Rozmawiał. Ona mu się nie dała. Cały czas powtarzała, że chce być tylko z Tobą i że tylko Ciebie kocha. Nie chciała tego, czego chciał on. - westchnął patrząc na mnie.
- Czyli on kurwa to wszystko zaplanował, bo odrzuciła jego miłość, ta? - zapytałem jak debil na co brunet skinął głową.
- Ona tego wszystkiego żałowała. Myślała, że te liściki i smsy pisze Maks. Ale on siedzi w pierdlu, więc mało realne było to, by on mógł ją śledzić. Nawet nie pomyśleliśmy o Adamie. Przecież on ją niby kochał, więc nie zrobiłby jej nic złego. - wzruszył ramionami jednak po chwili odwrócił się.
Podeszli do nas dwaj policjanci. Wstałem z podłogi po czym na pytanie czy mogą z nami porozmawiać skinąłem głową na "tak".
- To pan, panie Bugajczyk przywiózł dziewczynę do szpitala? - zapytał jeden z nich na co skinąłem potwierdzająco głową.
- Kim w ogóle państwo są dla pani Bielak? - zapytał drugi, trochę niższy od poprzedniego.
- Jestem jej przyjacielem. - odezwał się Borowski. - A on narzeczonym. - dodał po chwili patrząc na mnie.
- W mieszkaniu znaleźliśmy wannę pełną wody, obok leżała suszarka podłączona do prądu. Podejrzewamy usiłowanie zabójstwa pani Bielak. Proszę opisać nam to co pan widział. - powiedział ten wyższy patrząc na mnie.
Opowiedziałem mu wszystko co wiedziałem. Listy, smsy, to jak szedłem przez osiedle i usłyszałem krzyki, jak spotkałem sąsiada tego dupka. Dosłownie wszystko powiedziałem.
- Nie będziemy panów zabierali na komisariat, te zeznania póki co nam wystarczą. Pan Krawczyński został aresztowany na czas wszczęcia sprawy sądowej. Na razie dziękujemy. - pożegnali się po czym zniknęli z pola widzenia.
NEXT🔜
CZYTASZ
Czekając na szczęście.. | Igor "ReTo" Bugajczyk |
Teen FictionCzasami w naszym życiu dzieją się rzeczy, które nie powinny mieć miejsca.. które zmieniają nas o 360 stopni. Niestety w większości tych przypadków nie mamy na to wpływu. Zastanawiacie się czasami jak to jest być tą inną? Gorszą? Odrzuconą? Wiecie ja...