𝟕. 𝓭𝓻𝓾𝓷𝓴 𝓻𝓸𝓫𝓫𝓮𝓻𝔂

182 23 4
                                    

- Chcesz mi przez to powiedzieć, że nie chcesz tego dziecka?

- Powiedziałem, że to niemożliwe, że jesteś w ciąży.

Do drugiej w nocy czas jakoś przeleciał. Starałem się jak mogłem żeby zachować ostatki cierpliwości ale powoli to wszystko zaczyna mnie irytować. Nie dość, że ogólnie byłem sfrustrowany wcześniejszą sytuacją to jeszcze ten debil postanowił dorzucić mi problemów. Ubzdurał sobie, że jest w ciąży a ja jestem ojcem tego dziecka i sam już nie wiem czy on to mówi na serio czy uważa za dobrą zabawę wkurzanie mnie. W każdym razie Nick jest okropnie uparty, więc co by to nie było będzie w to brnąć aż do samego końca, kiedy po prostu wyczerpie swoją wenę.

- Cody, to jest poważna sprawa, nie możesz tego tak olać. Musimy zacząć przygotowania - zaczął swój monolog, wstając przy tym z łóżka. Ja dalej tkwiłem w głową na poduszce a ta coraz bardziej mnie bolała - Oboje mamy szkołę, więc wydaje mi się że powinniśmy ją szybciej skończyć. Wiesz, są jakieś programy czy inne takie. Myślę, że jak się zepniemy to w dziewięć miesięcy damy radę skończyć szkole, studia i znaleźć pracę.

- Człowieku ja nawet nie potrafię skończyć zadania domowego z matematyki na czas - jęknąłem wyobrażając sobie wizję jego planów. Ja wiem, że to wszystko było nierealne ale czy naprawdę go aż tak popierdoliło? Co on myślał, że ja jestem odpowiedzialną, ambitną i pracowitą osobą? Moje największe osiągnięcie to beknięcie w taki świetny sposób, że całe Twoje ciało czuje się jakby było w stanie nirvany.

Chłopak stał tak przez chwilę, oparty o ścianę a ja tylko mogłem się domyślać jaka burza dzieje się w jego głowie w tym momencie. W końcu miał zostać samotną matką.

Chwila...co ja mówię??

- Dobra to inaczej - podrapał się po głowie - Obrabujemy bank.

Prawie się zaśmiałem. Prawie, ponieważ pomysł wydawał się zajebisty a moje ciało jakby samo podniosło się do pozycji siedzącej. Czy ja byłem dalej pijany w sposób znany tylko mojej wątrobie? Bardzo możliwe.

- Kontynuuj - poprosiłem a wyimaginowany notatnik otworzył się w mojej głowie, gotowy żeby zapisać wszystko co chłopak powie.

- W mieście jest bank, co nie? - zapytał a jego uśmiech był wręcz zaraźliwy. Odbił się od ściany i usiadł ponownie na łóżku obok mnie. Światło dalej paliło się martwym kolorem, chociaż ciężko było zobaczyć tu więcej niż tylko przekrwione oczy Nick'a. Ile my wypiliśmy? - Więc skoro jest bank to są pieniądze i wydaje mi się, że je ukradniemy. Dzisiaj, Cody. Nie mamy dobrej broni ale myślę, że nie będziemy nikogo zabijać..

- W ostateczności weźmiemy patyki z lasu - zaproponowałem, wchodząc mu w słowo. Ten, mimo, że wybity z rytmu, od razu pokiwał głową - Mam w domu te maski co ubraliśmy dwa lata temu na Halloween.

- Kurwa Ty to masz łeb! Nie pomyślałem nawet o przebraniach! - przyznał a mi zrobiło się miło, że ktoś docenił moje zaangażowanie w łamanie prawa. Żałowałem tylko, że miałem maski co wygląda jak Seth, przynajmniej to do niego policja by dzwoniła. Chociaż chwila moment..

- Albo nie! Pamiętasz tego gościa co Ci mówiłem? - zapytałem prawie podskakują na łóżku. Chłopak tylko zmarszczył brwi, więc przewróciłem oczami - Seth Parker?

- Tak! Ten ćpun! - ucieszył się klaszcząc w dłonie a ja musiałem ugryźć się w język żeby przypadkiem go nie poprawić. Wiedziałem w końcu, że Seth już nie ćpa ale gdybym mu to powiedział to na pewno spytałby skąd ja właściwie wiem takie rzeczy. Nie zamierzam mu ani kłamać ani przypominać sobie tego...ugh, za późno.

- Dokładnie ten - zaśmiałem się nerwowo, jednak na powrót odzyskałem swój wigor, kiedy mówiłem cały plan - Wydrukujemy jego zdjęcie i zrobimy z niego maskę. NICK MY POWINNIŚMY ZADZWONIĆ PO RAVEN!

ᴛᴀᴋᴇ ᴄᴀʀᴇ | ʙᴏʏxʙᴏʏOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz