1

3 0 0
                                    


Wielki tłum ludzi przechodził z sali przylotów do holu głównego. Po drodze rozmawiali o nadchodzących świętach Bożego Narodzenia. Mieli tysiące spraw na głowie. Jaki prezent kupić swojemu chrześniakowi?Skąd wziąć choinkę? W co się ubrać? Wśród takich osób byłam ja oraz Alice. Obie przyjechałyśmy do Londynu na świąteczne zakupy. Chciałyśmy kupić dużo pięknych rzeczy, których w Polsce po prostu nie ma i dlatego wybrałyśmy stolicę Wielkiej Brytanii.Miałyśmy nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.Zamierzałyśmy zameldować się w hotelu, a następnego dnia wybrać się na shopping. Właśnie szłyśmy razem z innymi w kierunku wyjścia.

- Czekaj! - chwyciła mnie za rękę Alice. - Muszę iść do toalety. - powiedziała.

- To ja popilnuję walizek. - zaproponowałam.

Dziewczyna po chwilizniknęła w tłumie. Przygarnęłam jej walizkę do siebie izaczęłam rozglądać się dookoła. Na lotnisku widać byłoakcenty świąteczne. Piękna choinka mieniła się tysiącem lampek.Kolorowe bombki nadawały niesamowity nastrój temu miejscu. Ażprzyjemnie było popatrzeć. Za moimi plecami usłyszałam piskidziewczyn. Obróciłam się by zobaczyć co się dzieje. Mały tłumekokrążył jakiś chłopaków. Domyśliłam się, że to są pewniejacyś celebryci. W końcu jesteśmy na lotnisku w Londynie.Właściwie codziennie można tutaj spotkać kogoś sławnego.Ciekawe kim oni są? Niestety ten hałas nie był do zniesienia.Piski i wrzaski doprowadzały mnie do szału. Postanowiłam poczekaćna Alice przy toalecie. Przeciągnęłam walizki obok WC. Usiadłam nakrześle i zamknęłam na chwilę oczy. Nareszcie panował tutajświęty spokój. Jednak nie trwało to długo. Jakaś kobietaszybkim krokiem przemierzała korytarz w moim kierunku. Pukanie jejobcasów sprawiło, że otworzyłam oczy. Ku mojemu zdziwieniu byłto mężczyzna. Miał na sobie kaptur i czarne okulary. Lekkozdyszany usiadł obok mnie, a swoją walizkę postawił obok mojej.

- Czekasz na kogoś? - zapytał.

- Tak, a Ty? - spojrzałam na niego.

Chłopak pokiwał głową.Oboje wpatrywaliśmy się w drzwi od toalety. Nikt nie fatygował sięopuścić jej tak prędko.

- Jestem Harry. - podał mi dłoń.

- Weronika. - uścisnęłam.

W tym momencie zdjąłokulary, jednak kaptur ciągle zakrywał jego włosy. Nie rozpoznałamgo od razu. Te zielone oczy podpowiadały mi, że znam go.

- Mieszkasz w Londynie? - zapytał.

- Nie, przyjechałam na świąteczne zakupy. - odparłam z uśmiechem.

- W tym mieście jest wszystko co potrzebujesz na Boże Narodzenie. - zaśmiał się. - Zaczynając od skarpetek, a na choince kończąc. Zostajesz na święta? - zapytał.

- Bardzo bym chciała, ale nie mogę. - przyznałam ze smutkiem.

- Wracasz pewnie do rodziny. - spojrzał na mnie przelotnie. - Rodzina jest najważniejsza.- przyznał z uśmiechem.

- Tak. Ale nie dlatego nie mogę zostać. - westchnęłam. - Londyn jest pięknym miastem, ale strasznie drogim. Nie stać mnie na takie luksusy. - zaśmiałam się nerwowo. Harry spojrzał na mnie zamyślony, ale nie odpowiedział nic.   

***

Alice umyła ręce i właśniemiała wyjść z toalety, kiedy ktoś mocno popchnął drzwi.Znalazła się na podłodze. Lekko zakręciło jej się w głowie.Nie wiedziała co tak naprawdę się stało. Nagle ktoś nachyliłsię nad nią. Chciał sprawdzić czy wszystko dobrze. Nie mogła wto uwierzyć. Myślała, że ma omamy. Ale nie, to byłarzeczywistość.

- Nic Ci nie jest? - zapytał tym słodkim głosem.

Dopiero wtedy zrozumiała,że on jest prawdziwy. Przed nią klęczał Louis z One Direction.Czego można chcieć więcej?

- OMG! Chyba ją zabiłem! - chwycił się za głowę.

- Nie, nie ... - oprzytomniała.

- To czemu się nie odzywasz? - zapytał. Pomógł jej wstać.

- Zastanawiam się co robisz w damskiej toalecie. - wymyśliła na poczekaniu.

- Uciekam. - wzruszył ramionami.

- I myślisz, że w DAMSKIEJ toalecie Cię nie znajdą? - zapytała podkreślając w jakiej jest.

- Jak one czatują już w męskiej to gdzie mam załatwić potrzebę? - zapytał i spojrzał w okienko. - Mają mnie! - pisnął i wskoczył do kabiny.

Przez drzwi wleciało stadofanek, robiąc przy tym dużo hałasu. Dziewczyna nawet nie zdawałasobie sprawy jakie katusze muszą oni przechodzić.

- Gdzie jest Louis?! - krzyknęła jedna.

- Pobiegł już do samochodu. O tam! - skłamała i pokazała im fałszywą drogę.

W toalecie zapanowałacisza. Chłopak wyszedł po chwili i umył ręce. Uśmiechnął siędo dziewczyny i stanął naprzeciw niej.

- Cześć, jestem Louis. Ten z One Direction. - podał jej rękę. - Tylko nie mdlej, bo nie jestem dobry w udzielaniu pierwszej pomocy. Takimi rzeczami zajmuje się Harry. - zaśmiał się.

- Alice. - odparła.

- Jak z "Alicji w Krainie Czarów:! - zażartował. - Lubię to imię. - zastanowił się. - A co robisz tutaj?

- A co można robić w toalecie? - zaśmiała się.

- Chodzi mi o to co robisz w Londynie, bo domyślam się, że nie jesteś Brytyjką z krwi i kości jak ja. - uśmiechnął się przyjaźnie.

- Przyjechałam na zakupy świąteczne. - przyznała.

- Zakupy?! No właśnie. Trzeba zgarnąć Harrego i jechać, bo już czas. - podbiegł do drzwi.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 09, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

London DateWhere stories live. Discover now