24. Wszystko już wiadomo

252 23 2
                                    

- Czyli ten album to po prostu jeden ze środków bezpieczeństwa? - zaczął Ron po dłuższym milczeniu. Prawie Bezgłowy Nick krótko po swoich wiadomościach wrócił do Hogwartu, ponieważ nie mógł tak długo zostać. Natomiast reszta czarodziejów nie wiedziała co z tym fantem zrobić. Bynajmniej te sprawy nie przyniosły im żadnych korzyści ani strat. Po prostu nic to nie dało. Nawet nie wiedzieli, co to konkretnie oznacza. Album niby był środkiem bezpieczeństwa, ale tak czy inaczej nie można było stwierdzić, czy to dobro czy może czarna magia. Dlatego też ostatecznie nie odważyli się wyrwać kartek z książek, bo mogłoby to przynieść jeszcze większe szkody. Jedno było niemal pewne. Album nie mógł dłużej zostać w domu. Tak też jednogłośnie uznali pan i pani Weasley.

- Hermiono... - powiedział Ron.

- Tak?

- Co ty właściwie robisz? - zapytał niepwnie Ron.

- Ach... to jeden z tych podręczników, które opowiadają o historii Hogwartu i takie tam. - odparła Hermiona zmieszana. - Znalazłam tutaj bardzo ciekawą, ale też bardzo dziwną legendę.

- Czyli jaką? - wtrącił Harry.

- Pozwólcie, że ją streszczę. Wiecie pewnie, że w jeziorze Hogwartu żyje ogromna kałamarnica, prawda? Wiadome jest, że Godryk Gryffindor był animagiem i zamieniał się właśnie w to stworzenie. Legenda głosi, że Gryffindor krótko przed śmiercią zamienił się w tę kałamarnicę i zamieszkał na dnie jeziora. Jako człowiek oczywiście umarł, jednak jako animag pozostał w swojej postaci.

- Przecież to niedorzeczne! - skrzywił się Ron. - Animadzy po przemianie nie różnią się od człowieka niczym prócz postaci zwierzęcia!

- Ron, to tylko legenda. Aczkolwiek w każdej legendzie jest ziarnko prawdy. - westchnęła Hermiona. - I nie jest to zwyczajna kałamarnica. Jest to kraken.

Wszyscy wydali zduszony okrzyk. Zawsze wiedzieli, że w hogwarckim jeziorze żyje kałamarnica, ale nigdy nie zdali sobie sprawy, że to jedna z tych największych i najstraszniejszych. Nawet Harry jej nie widział, a przecież przed laty pływał bezradnie w jeziorze przez ponad godzinę.

- To i tak nie ma nic do rzeczy. Możemy się wreszcie pozbyć tego świństwa? - warknął pan Weasley.

- Pewnie, i to zaraz. Kto się tak do drzwi dobija?! - zawołała nagle pani Weasley. Przez chwilę istotnie słychać było donośne pukanie. Molly ostrożnie zbliżyła się do drzwi i powoli nacisnęła klamkę. Ku jej zdziwieniu w progu domu stał Percy Weasley.

- Witaj, mamo... - zaczął, a w chwilę później matka rzuciła mu się na szyję.

- Percy, synu, co się z tobą działo?! - jęknęła Molly.

Pozostała część rodziny nie była specjalnie skora do jakiegokolwiek powitania, jeśli by nie liczyć ogólnego zaskoczenia. Ron, George i Charlie patrzyli na brata spode łba, Ginny siedziała obok swojego ojca nie wiedząc, co powiedzieć, a Bill przyglądał się tej scenie z powagą. Następnie wstał, powoli podszedł do Percy'ego i jak gdyby nigdy nic, jak starego kumpla, po prostu go uściskał. Harry i Hermiona popatrzyli po sobie niepewnie.

- Cześć, Percy... - zaczął Ron, szukając odpowiedniego słowa na obrażenie brata, lecz nic nie przyszło mu do głowy. - Co ty... eee... co ty tu robisz?

- Długo się nie odzywałem. Pomyślałem, że będziecie się trochę martwili, no więc...

- Ha! No w tym akurat zabłysnąłeś, wiesz? - zadrwił George. - Widzisz, mamo? Pomyślał, że skoro przez cztery miesiące się nie odzywa, to będziemy się martwili. No, jak byśmy to przeoczyli! - zakończył, po czym zerknął z ukosa na Harry'ego i Hermionę, którzy starali się nie zwracać na siebie uwagi.

- Co cię tu sprowadza? - zapytał wkońcu Harry, sam nie wiedząc, dlaczego się odzywa.

- Zapytam wprost. Czy jest jeszcze w domu album Gryffindora? - spytał nerwowo Percy.

- Skąd wiesz, że... - zdziwiła się Hermionam

- Nieważne. To jest jeszcze czy nie ma?

- Nooo... jeszcze jest. - odparła Hermiona.

- Jeszcze? - upewnił się Percy.

- Jeszcze tak.

- Dlaczego jeszcze?

- No, bo...

- ...tak?

- Dlatego, że...

- No?

- Chcemy go wyrzucić.

- Co?

- Bo przyszedł do nas...

- Kto?

- ...Prawie Bezgłowy Nick i...

- Co? Nick? Niby jak?

- Nieważne. Powiedział nam tylko, że... - tutaj Hermiona opowiedziała wszystko, co przekazał im Nick. Mina Percy'ego była bezcenna.

- Wierzycie jakiemuś duchowi? Naprawdę? - zaśmiał się.

- Przynajmniej dzięki niemu coś wiemy, a ty zostawiłeś nas z tym wszystkim. - mruknął Ron. - Zresztą przyjrzyj się temu bliżej. Skoro kiedyś te zabezpieczenia były potrzebne, to Gryffindorowie raczej chcieli, by nie wyróżniały się za bardzo. Trochę jak świstokliki. Chcesz zobaczyć, ile my tego znaleźliśmy? Nie patrzcie się tak na mnie! - zawołał, widząc zszokowane miny pozostałych. - Tak, właśnie! Te różdżki i inne rzeczy to były te środki bezpieczeństwa. Nie wierzycie? Hermiono, przeczytaj raz jeszcze to o albumach, co znalazłaś w podręczniku.

Hermiona sięgnęła pospiesznie do stosu ksiąg. Szybko przewertowała tę pod tytułem ,,Najstarsze rody czarodziejów" i odczytała:

- ,,(...) Takie albumy świecą na dany kolor wtedy, gdy w pobliżu znajdują się najmłodsi członkowie danej rodziny, ALBO najmłodsi członkowie powiązanej z nimi rodziny, najprawdopodobniej przez małżeństwo".

- Dalej?

- ,,Jednak albumy te nie zawsze wiążą się z dobrem. Zazwyczaj prócz rodzinnej pamiątki stanowią środki bezpieczeństwa dla ludzi lub domu. Dzieje się tak z różnych powodów. Jednak wiadomo, że czasem czarodzieje nie patrzą na konsekwencje, bo chcą mieć najgorsze za sobą. Dlatego najstarsze rody czarodziejów (teraz już tego raczej nie używa) dopuszczały się czarnej magii. Czy robili to często? Starali się jak najrzadziej. Przykro to mówić, ale rodzina Godryka Gryffindora również to robiła. Zostawmy jednak czarną magię. Oczywiście nie tylko albumy były tego typu przedmiotami, ale poświęcało się nawet własne różdżki. Radzi się każdemu, kto znajdzie coś takiego w swoim domu, aby pozbyć się tego jak najszybciej"...

- Rozumiecie już? - podsumował Ron. - Możemy to wyrzucić bez problemu.

- A przy okazji wyjaśniło się coś innego. - zauważyła Ginny. - Pamiętacie te dwie różdżki, które znaleźliśmy w piwnicy? Jedna z nich miała włókno ze smoczego serca. Skoro robiąc te zabezpieczenia często używało się czarnej magii, to najprościej było mieć różdżkę o takim rdzeniu.

Po chwili wszyscy zamilkli. Ale dlaczego? Przecież wszystko już wiadomo. Album można wyrzucić. I niczym już się nie trapić. Dlaczego więc nikt nie był odważny tego zrobić? I co tak naprawdę robił Percy, kiedy cała rodzina tyrała w pocie czoła?

Stara Tajemnica Nory ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz