-Wstawaj krowo!- obudził mnie głośny krzyk. Otwierając oczy od razu zauważyłam poduszkę która leciała prosto w moją twarz. Jeknęłam z niezadowolenia i zakryłam głowę kołdrą, co spotkało się z głośnym śmiechem Harry'ego.
-Odpierdol się.- nienawidziłam jak ktoś mnie budził, gdy się wystarczająco nie wyspałam.
-Przeszedł ci już foszek?- poczułam jak ugina się pod ciężarem ciała Harry'ego materac.
-Zamknij ryj już, no.- nadal nie pozwalał mi zasnąć.
-Zmądrzałaś przez noc?
-Ocipiałeś chyba. Będę utrzymywać z nim kontakt czy tego chcesz czy nie.-zmusiłam się do podniesienia głowy.
-Czyli zostajemy przy planie B?
-Spróbujesz mu coś zrobić.- zagroziłam mu palcem.
- Od tego są moi ludzie.- zachichotał.
-Twoi ludzie?- spojrzałam kpiącym wzrokiem. Chłopak uśmiechnął się, delikatnie przytakując głową i poprawił ręką włosy.
-Mniejsza. Louis ma coś do załatwienia dlatego muszę jechać z nim i mu pomóc. Nie będzie mnie kilka dni.
- I co ja mam w związku z tym zrobić?
-Nic. Informuję cię tylko jak dobry brat.- przerwał mi mój głośny śmiech- Pilnuj mamy.
- Przecież i tak zawsze to mój obowiązek.- przewróciłam oczami.
- Jakby coś się działo to dzwoń.-wstając cmoknął mnie w czoło i wyszedł.
Zamknęłam oczy próbując znowu zasnąć. Po kilku minutach jedną nogą byłam już w krainie Morfeusza, aż zawibrował mój telefon.
Will:
O 16:00 w parku?Po przeczytaniu tej wiadomości miałam mały dylemat co zrobić. Zależało mi na Willu, ale nie chciałam znowu denerwować Harry'ego. Po krótkim namyśle stwierdziłam, że w takiej sytuacji to mój braciszek powinnien dążyć do mojego szczęścia, a nie na odwrót.
Ja:
Jasne!***
Zaraz po wyjściu z domu państwa Robinson wróciłam do siebie, by przygotować coś do jedzenia. Z Willem umówiłam się dopiero na osiemnastą więc miałam jeszcze trzy godziny.
Na dworzu było chłodno, dlatego zdecydowałam, że założę czarne porwane spodnie, białą koszulkę i bordową rozsuwaną bluzę.
***
Przeszłam przez metalową bramę i zmierzałam w stronę fontanny. Już z daleka mogłam dostrzec, siedzącego na ławce Willa, który na mnie czekał.
Przyspieszyłam kroku i już po chwili byłam obok chłopaka.Wstał i zamknął mnie w szczelnym uścisku. Po czym delikatnie pocałował w policzek.
***
Złapałam się za brzuch, który zaczął mnie boleć od ciągłego śmiechu. Gdy udało mi się opanować, przetarłam kąciki oczu z zebranych w nich łez.-Uwielbiam cię.- powiedziałam do bruneta, gdy przestałam się śmiać po jego żarcie.
-Muszę z tobą porozmawiać.- jego mina nagle stała się poważna.
-Przecież cały czas rozmawiamy.- zachichotałam.
-Ale to ważne.- widziałam po mimince jego twarzy, że naprawdę to nie jest błahostką.
-Oki, mów.- także stałam się poważna.
-Wiem, że to co powiem jest idiotyczne, absurdalne i kompletnie popierdolone,ale prawdziwe. Myślałem, że takie sytuacje zdarzają się tylko w filmach...
-Jakie?
-Miłość od pierwszego wejrzenia. Gdy zobaczyłem cię wtedy pod domem nagle jakoś wszystko się zatrzymało. Widziałem tylko Ciebie i nic innego się nie liczyło, aż ocknął mnie głos Kevina. Tak, cholera zakochałem się.- Will skończył mówić i patrzył mi prosto w oczy oczekując odpowiedzi.- To popierdolone, nie powinienem ci tego mówić teraz.
-Nie o to chodzi... Ja po prostu nigdy nie byłam w takiej sytuacji...
-Znamy się trzy dni, a ja myślę tylko o tobie. Może to jeszcze nie jest prawdziwa miłość, może to tylko zauroczenie, ale wiem, że kiedyś to będzie zakochanie.
-Może masz rację, a ja może odczuwam to samo.- powiedziałam z uśmiechem, który przeniósł się także na twarz Willa.
Chłopak przybliżył twarz do mojej i złączył nasze usta. Języki tańczyły, ze sobą jakby czekały na siebie całe życie. Byłam szczęśliwa.
***
Will:
20:00, u mnie :*Minął tydzień odkąd nie ma Harry'ego. Myślałam, że wyjedzie na dwa czy trzy dni i nie ukrywam, że martwię się o niego. Wynagrodzeniem jest fakt, że mogę bez żadnych obaw spotykać się z Willem. Moim chłopakiem.
Cholera, jak to cudownie brzmi!
***
Leżeliśmy na łóżku Willa i rozmawialiśmy gdy ja byłam wtulona w jego tors. Jego nagie mięśnie brzucha sprawiały, że po moim ciele przechodził dreszcz podniecenia.
Chłopak pocałował delikatnie moje. Uśmiechnęłam się pod nosem i podparłam ciało na łokciach by wstać. Usiadłam na brunecie, przerzucając nogi po obu stronach jego bioder. Delikatnie całowałam jego usta, a dłonie chłopaka błądziły po moim ciele. Dotknęłam wargami jego szyi i delikatnie zassałam, po czym zaczęłam zagryzać zębami fragment wrażliwej skóry. Spojrzałam na siny ślad pod linią jego szczęki i uśmiechnęłam się. Namiętnie wpiłam się w jego usta, czego nie można było nazwać całowaniem... My wręcz się połykaliśmy. Złapałam za krocze chłopaka i delikatnie ścisnęłam dłoń. Złapał końce mojej koszulki i zdjął ją z ciała. Sprawnym ruchem obrócił nas w taki sposób, że teraz on był nade mną. Rozpiął rozporek moich spodni, które powoli zsuwał z nóg, to samo zrobił ze swoimi. Znowu połączył nasze usta, jednocześnie rozpinając mój stanik.-Jesteś dziewicą?- spytał łapiąc oddech między pocałunkami.
-Nie.- przygryzł moją wargę.
- Mmmm... Doświadczona.- jęknął.
-No nie do końca.- szepnęłam.
-Ilu miałaś chłopaków?- spytał z widocznym zdziwieniem na twarzy.
-Żadnego.- brunet spojrzał na mnie z jeszcze większym zdziwieniem- Oj przestań już.- teraz to ja przejęłam inicjatywę znowu byłam nad nim.
Zwinnym ruchem zdjęłam z niego bokserki. Złapałam w dłoń jego przyrodzenie i zaczęłam delikatnie poruszać ręką w górę i w dół. Czułam jak twardnieje pod wpływem mojego dotyku. Nachyliłam się i przejechałam jezykiem, po całej jego długości, cały czas masując główkę penisa kciukiem.
-Połóż się- syknął przez zęby. Posłusznie wykonałam jego polecenie, a brunet złapał moje uda i gwałtownie je rozłożył.
-Gumeczka.- przypomniałam mu. Wstał z łóżka i sięgnął do szafki nocnej, gdzie trzymał ich zapas.
Po sprawie znów zawisł nad moim ciałem i rozłożył moje nogi. Potarł główką penisa o moje wejście po czym gwałtownie wepchnął go do środka, nie przyzwyczajając mnie do jego długości. Odchyliłam głowę do tyłu i wbiłam paznokcie w plecy Willa. Chłopak zaczął wykonywać reguralne ruchy, wpychając i wyjmując swojego członka z mojej kobiecości. Jedna jego dłoń była ściśnięta na moim udzie, a druga ściskała moje piersi. Kolejne kilkanaście minut spędziliśmy w akompaniamencie swoich jęków i uderzeń bioder o siebie.
***
Wróciłam!
Obiecuję że niedługo Harrego będzie więcej, ale muszę po prostu dobrze to rozwinąć. Pozdrawiam :*
CZYTASZ
Escape H.S
FanfictionIdealna rodzina- każdy tak myślał, bo naprawdę tak było. Jednak z dnia na dzień wszystko przepadło. Nie było szczęścia, a nawet domu.. Ona nigdy nie była trzeźwa, on nigdy nie był dobry. Historia robiła się coraz bardziej nienormalna. Najpierw prawd...