04

79 11 38
                                    

-Wstawaj krowo!- obudził mnie głośny krzyk. Otwierając oczy od razu zauważyłam poduszkę która leciała prosto w moją twarz. Jeknęłam z niezadowolenia i zakryłam głowę kołdrą, co spotkało się z głośnym śmiechem Harry'ego.

-Odpierdol się.- nienawidziłam jak ktoś mnie budził, gdy się wystarczająco nie wyspałam.

-Przeszedł ci już foszek?- poczułam jak ugina się pod ciężarem ciała Harry'ego materac.

-Zamknij ryj już, no.- nadal nie pozwalał mi zasnąć.

-Zmądrzałaś przez noc?

-Ocipiałeś chyba. Będę utrzymywać z nim kontakt czy tego chcesz czy nie.-zmusiłam się do podniesienia głowy.

-Czyli zostajemy przy planie B?

-Spróbujesz mu coś zrobić.- zagroziłam mu palcem.

- Od tego są moi ludzie.- zachichotał.

-Twoi ludzie?- spojrzałam kpiącym wzrokiem. Chłopak uśmiechnął się, delikatnie przytakując głową i poprawił ręką włosy.

-Mniejsza. Louis ma coś do załatwienia dlatego muszę jechać z nim i mu pomóc. Nie będzie mnie kilka dni.

- I co ja mam w związku z tym zrobić?

-Nic. Informuję cię tylko jak dobry brat.- przerwał mi mój głośny śmiech- Pilnuj mamy.

- Przecież i tak zawsze to mój obowiązek.- przewróciłam oczami.

- Jakby coś się działo to dzwoń.-wstając cmoknął mnie w czoło i wyszedł.

Zamknęłam oczy próbując znowu zasnąć. Po kilku minutach jedną nogą byłam już w krainie Morfeusza, aż zawibrował mój telefon.

Will:
O 16:00 w parku?

Po przeczytaniu tej wiadomości miałam mały dylemat co zrobić. Zależało mi na Willu, ale nie chciałam znowu denerwować Harry'ego. Po krótkim namyśle stwierdziłam, że w takiej sytuacji to mój braciszek powinnien dążyć do mojego szczęścia, a nie na odwrót.

Ja:
Jasne!

***

Zaraz po wyjściu z domu państwa Robinson wróciłam do siebie, by przygotować coś do jedzenia. Z Willem umówiłam się dopiero na osiemnastą więc miałam jeszcze trzy godziny. 

Na dworzu było chłodno, dlatego zdecydowałam, że założę czarne porwane spodnie, białą koszulkę i bordową rozsuwaną bluzę.

***

Przeszłam przez metalową bramę i zmierzałam w stronę fontanny. Już z daleka mogłam dostrzec, siedzącego na ławce Willa, który na mnie czekał.
Przyspieszyłam kroku i już po chwili byłam obok chłopaka.

Wstał i zamknął mnie w szczelnym uścisku. Po czym delikatnie pocałował w policzek.

***
Złapałam się za brzuch, który zaczął mnie boleć od ciągłego śmiechu. Gdy udało mi się opanować, przetarłam kąciki oczu z zebranych w nich łez.

-Uwielbiam cię.- powiedziałam do bruneta, gdy przestałam się śmiać po jego żarcie.

-Muszę z tobą porozmawiać.- jego mina nagle stała się poważna.

-Przecież cały czas rozmawiamy.- zachichotałam.

-Ale to ważne.- widziałam po mimince jego twarzy, że naprawdę to nie jest błahostką.

-Oki, mów.- także stałam się poważna.

-Wiem, że to co powiem jest idiotyczne, absurdalne i kompletnie popierdolone,ale prawdziwe. Myślałem, że takie sytuacje zdarzają się tylko w filmach...

-Jakie?

-Miłość od pierwszego wejrzenia. Gdy zobaczyłem cię wtedy pod domem nagle jakoś wszystko się zatrzymało. Widziałem tylko Ciebie i nic innego się nie liczyło, aż ocknął mnie głos Kevina. Tak, cholera zakochałem się.- Will skończył mówić i patrzył mi prosto w oczy oczekując odpowiedzi.- To popierdolone, nie powinienem ci tego mówić teraz.

-Nie o to chodzi... Ja po prostu nigdy nie byłam w takiej sytuacji...

-Znamy się trzy dni, a ja myślę tylko o tobie. Może to jeszcze nie jest prawdziwa miłość, może to tylko zauroczenie, ale wiem, że kiedyś to będzie zakochanie.

-Może masz rację, a ja może odczuwam to samo.- powiedziałam z uśmiechem, który przeniósł się także na twarz Willa.

Chłopak przybliżył twarz do mojej i złączył nasze usta. Języki tańczyły, ze sobą jakby czekały na siebie całe życie. Byłam szczęśliwa.

***
Will:
20:00, u mnie :*

Minął tydzień odkąd nie ma Harry'ego. Myślałam, że wyjedzie na dwa czy trzy dni i nie ukrywam, że martwię się o niego. Wynagrodzeniem jest fakt, że mogę bez żadnych obaw spotykać się z Willem. Moim chłopakiem.

Cholera, jak to cudownie brzmi!

***

Leżeliśmy na łóżku Willa i rozmawialiśmy gdy ja byłam wtulona w jego tors. Jego nagie mięśnie brzucha sprawiały, że po moim ciele przechodził dreszcz podniecenia.
Chłopak pocałował delikatnie moje. Uśmiechnęłam się pod nosem i podparłam ciało na łokciach by wstać. Usiadłam na brunecie, przerzucając nogi po obu stronach jego bioder. Delikatnie całowałam jego usta, a dłonie chłopaka błądziły po moim ciele. Dotknęłam wargami jego szyi i delikatnie zassałam, po czym zaczęłam zagryzać zębami fragment wrażliwej skóry. Spojrzałam na siny ślad pod linią jego szczęki i uśmiechnęłam się. Namiętnie wpiłam się w jego usta, czego nie można było nazwać całowaniem... My wręcz się połykaliśmy. Złapałam za krocze chłopaka i delikatnie ścisnęłam dłoń. Złapał końce mojej koszulki i zdjął ją z ciała. Sprawnym ruchem obrócił nas w taki sposób, że teraz on był nade mną. Rozpiął rozporek moich spodni, które powoli zsuwał z nóg, to samo zrobił ze swoimi. Znowu połączył nasze usta, jednocześnie rozpinając mój stanik.

-Jesteś dziewicą?- spytał łapiąc oddech między pocałunkami.

-Nie.- przygryzł moją wargę.

- Mmmm... Doświadczona.- jęknął.

-No nie do końca.- szepnęłam.

-Ilu miałaś chłopaków?- spytał z widocznym zdziwieniem na twarzy.

-Żadnego.- brunet spojrzał na mnie z jeszcze większym zdziwieniem- Oj przestań już.- teraz to ja przejęłam inicjatywę znowu byłam nad nim. 

Zwinnym ruchem zdjęłam z niego bokserki. Złapałam w dłoń jego przyrodzenie i zaczęłam delikatnie poruszać ręką w górę i w dół. Czułam jak twardnieje pod wpływem mojego dotyku. Nachyliłam się i przejechałam jezykiem, po całej jego długości, cały czas masując główkę penisa kciukiem.

-Połóż się- syknął przez zęby. Posłusznie wykonałam jego polecenie, a brunet złapał moje uda i gwałtownie je rozłożył.

-Gumeczka.- przypomniałam mu. Wstał z łóżka i sięgnął do szafki nocnej, gdzie trzymał ich zapas.

Po sprawie znów zawisł nad moim ciałem i rozłożył moje nogi. Potarł główką penisa o moje wejście po czym gwałtownie wepchnął go do środka, nie przyzwyczajając mnie do jego długości. Odchyliłam głowę do tyłu i wbiłam paznokcie w plecy Willa. Chłopak zaczął wykonywać reguralne ruchy, wpychając i wyjmując swojego członka z mojej kobiecości. Jedna jego dłoń była ściśnięta na moim udzie, a druga ściskała moje piersi. Kolejne kilkanaście minut spędziliśmy w akompaniamencie swoich jęków i uderzeń bioder o siebie.

***
Wróciłam!
Obiecuję że niedługo Harrego będzie więcej, ale muszę po prostu dobrze to rozwinąć. Pozdrawiam :*

Escape H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz