83 - Kim on jest?

741 60 2
                                    

MIESIĄC PÓŹNIEJ.

Nadal nie mam z nią kontaktu. Dzwonię, piszę, jezdżę pod blok. Kilka razy probowałem wejść do mieszkania jednak mnie nie wpuszcza. Ba, nawet nie otwiera drzwi, nie krzyczy żebym spierdalał.  Czuję się jak nic niewarte gówno.

Nie wiem ile to wszystko jeszcze potrwa, ale zaczynam się wykańczać. Wszyscy się ode mnie odwrócili oprócz Kacpra. Adrian i Aneta nie odbierają telefonów. Raz spotkałem ich na mieście ale niby się bardzo spieszyli. Dawid to samo, nie obiera, nie daje znaków życia.

Zawsze muszę coś spierdolić, mam tego dość. Ale wiem tylko tyle, że się nie poddam i będę walczył o nią.

- Bugajczyk wstawaj! - do pokoju wparował Musiał wielce zadowolny chuj wie z czego.

- Daj mi spokój. - zerknąłem w jego kierunku na chwilę, jednak sufit wydawał się o wiele ciekawszy.

- Daj sobie spokój, hm? - usiadł na brzegu łóżka patrząc na mnie. - Stary, kurwa. Jak nie ta to inna. Długo jeszcze będziesz taki jak teraz? - wskazał na mnie ręką wywracając oczami.

- Taki, czyli? Normalny, spokojny człowiek? - westchnąłem pod nosem mając już dość jego czepiania się o byle gówno.

- Zrozum, że ona ma na Ciebie wyjebane, halo. Ma kogoś. - zaśmiał się patrząc na mnie.

- Że co kurwa?! - usiadłem na łóżku mając ochotę zajebać tego kolesia.

- To co słyszysz. - wzruszył ramionami.

- Kim. On. Kurwa. Jest? - wysyczałem przez zęby dokładnie każde jedno słowo.

Wstałem z łóżka i zacząłem nerowo chodzić w tą i z powrotem po pomieszczeniu.

- Znasz go. - wstał po czym ruszył w kierunku drzwi.

Poszedłem za nim łapiąc go za ramię. Westchnąłem pod nosem licząc do dziesięciu, by się uspokoić.

- Kim on jest? - zapytałem spokojnie patrząc z wyczekiwaniem na kumpla.

- Dawid. - zaśmiał się wychodząc z pokoju a następnie z mieszkania.

Stałem jak wryty w miejscu chyba dobre pięć minut. Dopiero po tym czasie dotarło do mnie co Kacper powiedział.

Wkurwiłem się niesamowicie. Wziąłem paczkę fajek po czym ubrałem buty i kurtkę. Wybiegłem z mieszkania zatrzaskując drzwi. Wsiadłem do samochodu po czym ruszyłem z piskiem opon pod swoje dawne mieszkanie.

Po piętnastu minutach byłem już pod blokiem. Zaparkowałem auto po czym udałem się pod drzwi, które były uchylone. Następnie wszedłem do mieszkania, gdyż drzwi były otwarte.

- Już jesteś? Miałaś być za godzinę! - usłyszałem głos chłopaka dobiegający z kuchni. 

Wszedłem dalej i rozejrzałem się po mieszkaniu. Wyglądało tu dokładnie tak samo jak byłem tu ostatnim razem. Jedynie pojedyncze elementy się różnią. Na przykład porozrzucane rzeczy tego dupka.

- Chcesz kakao?! - usłyszałem ponownie jego głos i nie wytrzymałem.

Udałem się do kuchni, gdzie był blondyn. Podszedłem do niego łapiąc go za koszulkę po czym docisnąłem go do ściany.

- Co Ty kurwa sobie myślisz?! - warknąłem na niego coraz mocniej przyciskając go do ściany.

- Puść mnie do kurwy. - spojrzał na mnie po czym jednak to zrobiłem.

- Taki z Ciebie kurwa przyjaciel? - westchnąłem przecierając twarz ręką.

- Odjebało Ci? Powinieneś być kurwa wdzięczny, że zajmuje się Twoją dziewczyną, podczas gdy Ty zachowałeś się jak ostatni skurwiel. - warknął na mnie podchodząc do blatu kuchennego, z którego wziął szklankę a następnie upił jakąś ciecz.

- Za co mam być Ci wdzięczny? Kurwa, za ruchanie MOJEJ narzeczonej? Dzięki. - parsknąłem siadając na kuchennym stołku.

- Co Ty do kurwy wymyślasz.. - westchnął chcąc coś dalej powiedzieć jednak zrezygnował.

- Wymyślam? Kacper mi wszystko powiedział, więc do cholery przestań kłamać! - wyrzuciłem ręce w powietrze.

- Chuja Ci powiedział. - zaśmiał się po czym podszedł bliżej mnie więc na niego spojrzałem. - Nie jestem z Judytą. Opiekuję się nią. - wzruszył ramionami mówiąc tak spokojnie, aż było to dziwne.

- Taa? Skąd mam mieć pewność? - westchnąłem patrząc na chłopaka.

- No pomyślmy geniuszu.. Może nigdy Cię nie okłamałem? Traktuję ją jak własną siostrę a do tego Ciebie jak brata, he? - oparł się o blat kuchenny.

Rozmawialiśmy jeszcze dłuższą chwilę. Wszystko mi wyjaśnił. Poczułem się głupio tak naskakując na niego, więc przeprosiłem go, choć nie przyszło mi to z łatwością. Naszą rozmowę przerwał JEJ głos. Głos za którym tak bardzo tęskniłem.

- Wróciłam! - krzyknęła wchodząc do domu po czym dodała. - Myślałam, że będą kolejki u lekarza ale.. - weszła do kuchni i zamarła.

JUDYTA POV.

Nienawidzę chodzić po lekarzach, jednak kontrolna wizyta nie jest aż taka straszna jakby mogło się wydawać. W końcu dotarłam do domu. Krzyknęłam w drzwiach dwa zdania wchodząc w głąb mieszkania jednak przerwałam w połowie zdania widząc jego.

- Co on tu robi? - spojrzałam na Dawida oczekując jakichś wyjaśnień. Przecież jasno się wyraziłam, że nie chcę go więcej na oczy widzieć.

- Igor przyszedł coś wyjaśnić. - próbował się bronić jednak wiedziałam, że coś kryje. 

Miałam jednak nadzieję, że nic nie wypaplał, bo bym go chyba pozbawiła języka.

- Mam nadzieję, że już stąd wychodzi. - wzruszyłam ramionami po czym wyszłam z kuchni.

Poszłam do sypialni, usiadłam na łóżku wyjmując z torebki wszystkie karteczki, które dostałam od lekarza. Skierowania, recepty i zalecenia. Łącznie było chyba z dziesięć karteczek, najgorzej.

Po tej czynności ułożyłam wszystko na stoliku nocnym, by o niczym nie zapomnieć. Zdjęłam bluzę po czym poprawiłam koszulkę i położyłam się na łóżku. W tym momencie drzwi do pokoju się otworzyły.

- Dawid daj mi odpocząć. - westchnęłam odwracając się do drzwi plecami.

- Możemy porozmawiać? - usłyszałam TEN głos, którego nie chciałam więcej słyszeć.

- Nie. Wyjdź. - powiedziałam krótko, jednak żadnej odpowiedzi już nie uzyskałam. 

Usłyszałam jedynie ciche zamknięcie drzwi.

Bałam się w ogóle zacząć z nim rozmowę. Wiedziałam, że po tym wszystko się zmieni, już nie będę prawdopodobnie się na niego gniewać. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że go kocham ale jednocześnie nie umiem wybaczyć tego, co zrobił. Jak mógł wiedzieć o tym wszystkim i jeszcze perfidnie udawać, że nie wie kim jest ta osoba, gdy ja umierałam ze strachu..

Nie pierwszy raz mnie zranił ale nie wiem, czy jestem w stanie mu wybaczyć. Nie zniosę kolejnych kłamstw, tajemnic i co najważniejsze nie wiem czy będę kiedykolwiek w stanie mu jeszcze zaufać. To wszystko nadal boli i wraca do mnie wieczorami.

Najgorszym uczuciem jest zawiedzenie się na kimś, komu się ufa bezgranicznie i wierzy. Ślepo się wierzy tej osobie we wszystko co mówi i robi. Zawiedzenie się na osobie z którą się wiąże przyszłość boli jeszcze bardziej, niż zdrada najlepszej przyjaciółki.

Spojrzałam na pierścionek zaręczynowy widniejący na moim palcu po czym poprawiłam go i nie wiadomo kiedy usnęłam.

NEXT🔜

Czekając na szczęście.. | Igor "ReTo" Bugajczyk |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz