Rozdział 33

3.1K 136 26
                                    

Wiosna w Londynie zawitała już na dobre. Niestety pogoda w żadnym stopniu nie przypominała ciepłej i słonecznej wiosny, lecz zimną i ponurą jesień. Obudziłam się równo o godzinie siódmej, aby nie zaspać na rozmowę o pracę. Zabrałam czyste ubrania i udałam się do łazienki. Po wykonaniu porannej toalety, przygotowałam sobie śniadanie, które od razu zjadłam. Ubrałam płaszcz, wzięłam torebkę i spojrzałam na zegarek.

- Już prawie ósma! - krzyknęłam sama do siebie i w pośpiechu zamknęłam dom. Pobiegłam w stronę opustoszałej uliczki i stamtąd teleportowałam się pod budynek prawdopodobnie mojej nowej pracy.

Weszłam do windy, która w mgnieniu oka znalazła się na ostatnim piętrze, gdzie mieściło się biuro dyrektora firmy. Zapukałam dwa razy i kiedy usłyszałam głos szefa, weszłam do środka. Moją uwagę natychmiast przyciągnęło wielkie okno znajdujące się za biurkiem. Biuro nie należało do małych, ani do dużych pomieszczeń. Było raczej średnich rozmiarów. Ściany utrzymane w szarych kolorach idealnie komponowały się z biało czarnymi meblami, które ozdobione były różnorodnymi roślinami.

- Dzień Dobry pani Samantho. - rzekł właściciel i podał mi rękę, którą ujęłam. Był to mężczyzna, na oko trzydziestoletni. Dobrze zbudowany brunet, o przenikliwych, zielonych oczach.

- Dzień Dobry. - odpowiedziałam i zajęłam miejsce w fotelu przy biurku.

- Dostała pani list prawda? - usłyszałam pytanie i przytaknęłam. - Dobrze, a więc czy pracowała pani kiedyś jako sekretarka?

- Nie, pracowałam jako sprzedawczyni w lodziarni.

- Rozumiem, czyli nie ma pani doświadczenia w tych sprawach mam rozumieć. - stwierdził i obdarzył mnie tajemniczym spojrzeniem. - Proszę mi powiedzieć, dlaczego miałbym panią zatrudnić?

- Zgadza się, nie mam doświadczenia, ale przyrzekam panu, że nie zawiodę firmy. - odparłam coraz bardziej zestresowana.

- Czyżby? - brunet uniósł brew do góry, jakby nie dowierzając moim słowom. Spojrzałam na niego, a moje serce zrobiło tysiąc fikołków. - No dobrze, ma pani tę pracę. Cieszę się, że mogę z panią współpracować.

- Dziękuję! - krzyknęłam uradowana i podskoczyłam do góry, lecz zaraz poczułam ostry ból brzucha. Upadłam na podłogę i ostatnie co usłyszałam, to krzyki szefa.


***************************************

Hej!

Ten rozdział miał być w niedzielę, ale niestety coś mi wypadło i nie dałam rady go dodać, więc jest dzisiaj. Jak myślicie co to się dzieje z naszą bohaterką? Standardowo, piszcie co sądzicie o tym rozdziale!

Do przeczytania!

Ps. Jeszcze się pojawię tu dzisiaj, więc bądźcie czujni. :))



When I die honey. II [ D.M ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz