W wieczór przedostatniego dnia urlopu, po udanym sprzątaniu w domu Naruto, Shisui spotkał pod swoim domem Itachiego, który zauważając go, zdjął swoją maskę:
- Coś się stało? - Spytał podchodząc bliżej do swojego przyjaciela.
- Nic wielkiego, ale chciałbym z tobą porozmawiać - Uchiha ciągle miał na sobie swój strój z ANBU, który dodawał mu tajemniczości.
Starszy Uchiha bez słowa otworzył drzwi, a młodszy od razu za nim podążył. Znaleźli się w małym salonie z brązową kanapą i dwoma podobnymi do niej fotelami naprzeciw niej. Bez słowa zajęli miejsca tak, żeby widzieć swoje twarze:
- Nie powinieneś zdjąć munduru? - Spytał rozsiadający się w beżowym fotelu Shisui - Z tego co wiem, po służbie nie powinniście ich nosić.
- Jeszcze nie skończyłem służby - Odparł i potarł oczy, które wyglądały na mocno zmęczone. Chodził w masce przez większość dnia, więc teraz musiał się przyzwyczaić do szerszego pola widzenia - Kapitan Kakashi odszedł od naszego oddziału.
- Kakashi? - Był mocno zaskoczony tym faktem, więc dopytał - Nie był on przypadkiem wręcz idealnym skrytobójcą?
- Jest w tym naprawdę dobry - Przyznał Itachi - Nie odszedł dlatego, że chciał, podobno sam Trzeci odsunął go od służby. Nie znam szczegółów, ale z tego co słyszałem, Hokage chce go przydzielić jako jonina nadzorującego.
Shisui zmarszczył brwi, zastanawiając się nad tą sprawą:
- Nie jest zbyt... - Przez chwilę szukał odpowiedniego słowa - Ponury?
- Jak na zajmowanie się dwunastolatkami to z pewnością, ale chyba musimy zaufać Trzeciemu, że to dobra decyzja - Odparł znużony - Z tego powodu, nastąpiły zmiany w szefostwie.
- To chyba wasz nowy kapitan daje wam mocno w kość. W końcu dawno nie widziałem ciebie aż tak zmęczonego - Zaśmiał się delikatnie, patrząc na znużoną twarz przyjaciela.
- Mi jakoś mocno nie przeszkadza, chociaż mam wątpliwości, czy na pewno jest dobrą osobą na te stanowisko.
Shisui był zaskoczony mocno nerwowym głosem przyjaciela, więc zaciekawiony spytał:
- To kto teraz nim jest? Yukio? - Przypomniał sobie poważną twarz dawnego kolegi z klasy.
- Nie... Ja nim jestem.
Przez chwilę milczeli, zastanawiając się nad tymi słowami. W końcu Shisui wziął głęboki wdech i rzekł:
- To by tłumaczyło, czemu jesteś taki zmęczony - Jego głos był pozbawiony zwykłej wesołości - Sądzę, że jesteś odpowiednią osobą na stanowisko kapitana. Gratuluję awansu.
- Dzięki, ale... - Itachi zatrzymał się, bo nie mógł się wysłowić, a chciał to wytłumaczyć jak najprościej - Mam wątpliwości... Owszem, nie uważam, że brakuje mi siły, jednak to jest poważny obowiązek. Jestem odpowiedzialny za wielu ludzi. Nie wiem, czy jestem zdolny do takiego zarządzania.
- Z pewnością to wielki obowiązek, ale z pewnością sobie poradzisz, wierzę w ciebie.
Itachi jedynie lekko uśmiechnął się w odpowiedzi. Potrzebował tych słów otuchy, ale nie chciał o tym ciągle rozmawiać, więc zmienił temat:
- Jednak jestem tutaj z innego powodu, Hokage kazał mi przekazać tobie wiadomość - Zaczął, a widząc pytający wzrok Shisui'a, kontynuował - Chodzi o tego ninję którego ostatnio pojmałeś. Został już przesłuchany przez Ibikiego.
- I już wiadomo, jaki był jego cel?
- Z tego co mówił Trzeci wynika, że Piasek zamierza zdradzić Liścia - Odparł ponuro - Za niedługo ma się odbyć spotkanie Hokage i Kazekage. Miejmy nadzieję, że uda się utrzymać pokój, ale są na to marne szansę, skoro szukają naszej ogoniastej bestii.
- Był pewien, że Naruto jest jinchuurikim? - Dopytał się starszy Uchiha.
- Nie, miał rozkaz śledzenia wszystkich samotnie chodzących dzieciaków w mniej więcej tym wieku - Odparł, a następnie niezwykle stanowczym głosem dodał- Shinobiemu z wioski Ukrytej w Piasku wyczyszczono z pamięci wszystkie dane o tych, których obserwował. Z tego co mówił, to na terenie wioski był tylko jeden szpieg, ale nawet jeśli technika Ibikiego nie pozwalała mu kłamać, to mógł po prostu nie wiedzieć o innych. W końcu im mniej wiesz tym mniej możesz powiedzieć. Ale nikogo nie namierzyliśmy, więc możemy uznać, że nie wiedzą o Naruto. Nie możemy jednak czekać, aż to się zmieni. Musimy go przed tym chronić. Powinniśmy mieć opiekę nad Naruto przez czas, ale jeśli będziemy go śledzić, to dowiedzą się, że to na pewno on. Musimy to zrobić subtelniej.
- Co zamierzasz? Jeżeli my też zaczniemy go śledzić, to kolejny szpieg, będzie miał ułatwione zadanie.
- Miłość macierzyńska, to wystarczy - Odparł Itachi, pozwalając sobie na niego luźniejszy ton.
- Jeżeli to jest genialne odpowiedź, to jest zbyt genialna na mnie - Ton głosu Shisui'a był nieco znużony, ale w jego oczach kryła się czysta ciekawość.
- Jeżeli Izumi przyjmie go do swojego domu, to Naruto nie będzie już małym, samotnym dzieckiem. Jinchuuriki zazwyczaj są wyrzutami, których wszyscy się boją. Nie sądzę żeby Piasek już teraz znowu wysłał kogoś na przeszpiegi. Jeśli przyjdzie ktoś znowu, to nie będzie już mocno podejrzewał chłopaka żyjącego z normalną rodziną.
- Przecież musiał składać raporty, na pewno mają dzięki nim jakieś poszlaki - W głębi serca wiedział, że Itachi nie przegapi tak oczywistego błędu, ale musiał się jeszcze mocniej upewnić.
- Nie zdążył, pojmałeś go tuż przed tym, jak miał, to zrobić - Itachi uśmiechnął się pod nosem - Idealne wyczucie czasu.
- Raczej szczęście - Prychnął zirytowany - Tak czy siak, w tej chwili musimy po prostu zrobić przeprowadzkę, co nie?
- Hokage polubił ten pomysł, więc o ile Naruto się na to zgodzi to tak - Odpowiedział z uśmiechem - Powiedziałem o tym również z Izumi i jest mocno podekscytowana, jej mama również się zgadza.
- Dziwne - Zamyślił się Shisui.
- Co takiego?
- Jej mąż zginą podczas ataku Dziewięcioogoniastego, a ona bez problemów przyjmie go pod swój dach... Ludzie są niesamowici.
- Obie są naprawdę dobre i bezinteresowne - Przyznał mu rację Itachi i przeciągnął się - Jest jeszcze jedna sprawa. Odbyłem rozmowę z ojcem.
- Jest zły?
- Raczej szczęśliwy, że Trzeci zaufał klanowi tak mocno. Mój ojciec obiecał, że nie będzie używał Naruto jako broni - Czarne oczy Itachiego błyszczały radością - To naprawdę uspokoi cały nasz klan.
- A więc jutro razem z Izumi pójdziemy go przekonać.
- Nie mogę - Itachi spojrzał na znikający uśmiech z twarzy Shisui'a - Jestem kapitanem w ANBU, mam za dużo pracy.
- Jasne, ale nie przemęczaj się tam za bardzo, okej? - Starszy Uchiha zmarszczył brwi - Nawet jeśli sytuacja się trochę uspokoi, to wciąż potrzebujemy cię w klanie. Nie chcę, żeby uznali, że wybierasz wioskę nad klan.
- Będę uważać... - Itachi zamyślił się i nerwowo potarł sobie kark - Wiesz Shisui... Jeśli kiedykolwiek musiałbym wybierać, to wybrałbym wioskę. Szczęście całej wioski jest ważniejsze, niż szczęście jednego klanu.
- Wiem Itachi, ja również wybrałbym dokładnie to samo - Zapewnił go i głęboko się zamyślił.
Był niedzielny poranek, więc dziewięcioletni blondyn leniwie przeciągnął się w łóżku. Kochał ten dzień, bo chociaż w jeden dzień w tygodniu, nie musiał się martwić tym, że będzie musiał spotkać się z innymi ludźmi. Nagle szerzej otworzył oczy, przecież teraz było inaczej. Ten tydzień, był chyba najlepszym tygodniem w całym jego życiu. Z uśmiechem odgarnął włosy, które zaczynały już zasłaniać mu oczy. Shisui powiedział, że będą mu przeszkadzać, gdy już zostanie ninją, więc uznał, że będzie trzeba je obciąć. Zazwyczaj Naruto robił to dopiero, gdy już nic nie widział, ale skoro Shisui tak mówi, to na pewno, trzeba to zrobić.
Szybko wstał z łóżka i skierował swe kroki do łazienki, gdzie wykonał zwykłe poranne czynności. Następnie wszedł do kuchni i otworzył lodówkę, która dzięki Shisui'owi była pozbawiona przeterminowanych produktów. Nawet jeśli znali się dopiero od tygodnia, to rygorystycznie wychowany Uchiha wprowadził wiele zmian w tym mieszkaniu, oczywiście pomogła mu w tym Izumi, która wczoraj również tutaj przyszła. Nawet jeśli oboje Uchiha wiedziało, że Naruto długo tutaj nie pomieszka, to chociaż na koniec chciało, żeby był tutaj porządek.
Właśnie chciał sobie usmażyć jajka, kiedy zadzwonił dzwonek. Energicznie pobiegł, żeby otworzyć drzwi, bo wiedział, kto to jest:
- Shisui!
Bez zastanowienia objął zdezorientowanego Uchihę, który po chwili położył dłoń na blond włosach i z zapałem potargał mu czuprynę:
- Widzę, że od rana masz dobry humor - Zaśmiał się i z lekkim żalem popatrzył, jak chłopiec przestaje go przytulać.
- Yhym! - Żwawo pokiwał głową i spojrzał na postać stojącą za mężczyzną - Izumi! Też przyszłaś?
- Jasne, w końcu jesteśmy przyjaciółmi, co nie?
Niebieskie oczy przez chwilę zalśniły, więc szybko obrócił głowę i jednym ruchem ręki wytarł pojawiające się łzy szczęścia:
- Zrobiłeś się mocno uczuciowy Naruto - Brązowowłosa żwawo podeszła do chłopca - Jadłeś już śniadanie?
- Nie, właśnie miałem zacząć robić.
- To ja ci zrobię okej?
- A umiesz?
- Naruto... jestem dziewczyną, byłabym hańbą rodziny gdybym nie umiała.
Blondyn przyjrzał się jej twarzy, szukając oznak urażenia, ale Izumi wyglądała na tak samo radosną jak zwykle. Nie czekając na dalszą rozmowę, dziewczyna weszła w głąb domu i zaczęła szukać potrzebnych składników. Jednak jej dłoń się zatrzymała i nerwowo obróciła się, patrząc na siadającego przy stole Naruto, oraz stojącego w drzwiach Shisui'a. Wymieniła z czarnowłosym poddenerwowany wzrok i przełknęła ślinę:
- Naruto... - Zaczęła szukając odpowiednich słów - Co sądzisz o tym, żebym codziennie robiła ci śniadania?
- Ale... przecież masz daleko do mnie - Odparł, lekko zdezorientowany zachowaniem Izumi - Nie musisz tego robić, umiem sam o siebie zadbać.
- Dlatego... - Spojrzała błagalnie na drugiego Uchihę, ale ten wyglądał na jeszcze bardziej zdenerwowanego niż ona - Mógłbyś zamieszkać u mnie w domu.
W całym mieszkaniu zapadła cisza, dokładnie można było wsłuchać się w dźwięk cykania zegara. Naruto próbował przetrawić słowa, które właśnie usłyszał, ale wydawały mu się zbyt skomplikowane:
- Zamieszkać... - Po kilkunastu sekundach niepewnie przerwał ciszę - Z tobą?
Brązowowłosa delikatnie kiwnęła głową, a jakby w odpowiedzi na to, Naruto opuścił wzrok:
- Nie chcę - Trudno było usłyszeć te słowa, bo nie dość, że wymówił je wpatrując się w podłogę, to rzekł to niesamowicie cicho.
- Czemu? -Głos dziewczyny był przepełniony smutkiem.
- Bo to nie ma sensu... Jestem tylko problemem.
- Nie jesteś... - Nie mogła dokończyć, bo jej wypowiedź przerwał inny głos.
- Tu nie oto chodzi Naruto - Shisui odezwał się pierwszy raz, odkąd wszedł do pomieszczenia - Chcemy mieć cię blisko ciebie, żeby cię chronić.
- Chronić? Przed czym? Czemu? - Głos blondyna drżał.
Izumi spojrzała ze strachem na czarnowłosego, przecież on nie mógł zamierzać powiedzieć TEGO. Gdy tylko zobaczyła, że bierze głęboki wdech i otwiera usta, szybko zaczęła:
- Shisui, Hokage kazał... - Stanowczy i poważny głos znów nie dał jej dokończyć.
- Bo masz w sobie zapieczętowaną Dziewięcioogoniastegą bestię.
Naruto w tym momencie poczuł, jak całe jego serce rozpada się na drobne kawałki.***
Sądziłam, że nie zdążę tego dzisiaj napisać, ale się udało^^
Zaczynam mieć wątpliwości, czy nadaję się do pisania, bo w zasadzie to już ósmy rozdział, a jeszcze nie stało się nic poważnego, a przecież na początku zakładałam, że ten okres będzie trwał ze trzy rozdziały. Zapraszam do czekania na następny rozdział, który najpewniej będzie w piątek.Saraba!
CZYTASZ
Więzi Ognia || Naruto
FanfictionA co jeśli Naruto nie poznałby Iruki? Co jeśli nie stworzyłby tej pierwszej więzi? Co jeżeli powstanie efekt motyla który sprawi, że wszystko będzie wyglądać inaczej? Zapraszam do czytania