Rozdział 63

3.1K 155 55
                                    

-To na pewno bezpieczne?- zapytałam.

-Tak, na sto procent– odparła Miona.

-A co jeśli nas przyłapie?

-Staramy się temu zapobiec, dlatego czymś ją zajmę.

-Jak sobie chcesz.

-Dobra, to zaczynamy?– zapytał Ron.

-Zaczynamy– odpowiedział Harry, a Miona, Ron, Ginny i Luna poszli do różowej jędzy, zaś ja i Harry do jej gabinetu.

-Stworku jest Syriusz?– nagle usłyszałam Pottera, który już rozmawiał przez kominek.

-Nie ma– odpowiedział skrzat.

-Na pewno?– zapytałam.

-Na sto procent, wyszedł.

-Gdzie?– zaniepokoił się Harry.

-Tego już nie wiem.

-A co wy tu robicie?!– nagle Umbrige pociągnęła nas za kołnierze koszulek do góry.

-My, yyy...- wyjąkał Harry

-No słucham– Umridge usiadła na swym fotelu, w trakcie gdy ślizgoni nas przytrzymywali abyśmy nie uciekli, nawet Malfoy. I to on trzymał mnie– co robiliście u mnie w gabinecie?

-Mój pufek zaginął, szukaliśmy go– oznajmiłam, a ropucha się roześmiała.

-Myślisz, że w to uwierzę?

-Coś zawsze przyciągało go do kiczu, więc nie zwątpiłabym gdyby tu był– rzekłam.

-Mówić, co wy tu robiliście!

-No Harry powiedz jej!– odezwała się Miona, a my z niedowierzaniem na to patrzyliśmy– pracujemy dla Dumledore'a. Harry i Rose rozmawiali z nim w sprawie naszej broni.

-Broni?

-Tak, jest w zakazanym lesie, możemy tam panią zaprowadzić z Harry'm.

-W takim razie idziemy, a wy– zwróciła się do ślizgonów– pilnujcie ich, po czym wyszła wraz z gryfonami.

-Mówiłam, że jesteś jaki jesteś– mruknęłam do Dracona.

-Możesz tak myśleć, ale to tak nie jest– rzekł, a ja się roześmiałam.

-Myślisz, że ci teraz uwierzę? – zapytałam się, a Ron nagle wypuścił coś z rąk, coś co z pewnością było tworem bliźniaków, gdyż wszyscy ślizgoni nas puścili.

-Uciekamy!– krzyknął i wybiegliśmy przed Hogwart, gdzie spotkaliśmy się z Hermioną i Harry'm.

-Gdzie jest Umridge?– zapytałam.

-Pozbyliśmy się jej– uśmiechnął się Harry.

-To co teraz robimy?– zapytał Neville.

-Musimy uratować Syriusza – odezwał się Potter.

-Jak chcesz się dostać do ministerstwa?– zapytał Ron.

-Możemy polecieć– wskazała palcem na testrale Luna.

-Nie ma mowy, nie lecę na czymś czego nie widzę– rzekła Miona.

-Oj, dasz radę– powiedziałam.

-Wątpię.

-Ron też ich nie widzi.

-Ale Ron to Ron.

-Dasz radę! No Miona.

-No, no dobra już!– rzekła, a po chwili wsiedliśmy na testrale i odlecieliśmy w stronę ministerstwa.

***

Wszyscy dzielnie walczyli. Mieliśmy nawet przewagę nad śmierciożercami, do czasu. Usłyszeliśmy jakiś krzyk po czym zaklęcie.
-Avada Kedavra!

Syriusz znalazł się za zasłoną, a my nic nie potrafiliśmy zrobić.

Zaczęły cieknąć mi niekontrolowane łzy, a Harry, mimo że Remus go przytrzymywał pobiegł za kobietą. Pobiegłam za nim. Nie wiem czemu, chyba odruchowo. Ignorowałam jak moi przyjaciele mnie wołali.

-Zabiłam Syriusza Blacka, zabiłam Syriusza Blacka!– śmiech kobiety odbijał się echem po korytarzach.

Nagle znalazłam się z Potterem w wielkim pomieszczeniu, a przed nami pojawił się Lord Voldemort we własnej sobie. W tym momencie zauważyłam, że trzymam nasze przepowiednie w rękach, nie wiem jak, nie wiem skąd.

-Oddaj mi to dziecko- wychrypiał Voldemort.

-Nigdy– powiedziałam z trudem, po czym wypuściłam z rąk kule, a te się zbiły.

-Jak mogłaś?!– krzyknął, a ja kątem oka zauważyłam jak Bellatrix wymyka się przez kominek. Czyli tacy odważni są ci śmierciożercy– zniszczyłaś mi moje plany!

-Twoje plany zostały dawno zniszczone Tom– tuż za nami pojawił się Dumbledore.

-One wcale nie są zniszczone, one czekają na ich realizację.

-Możesz sobie to wmawiać Tom, ale wiem, że mógłbyś być dobrym człowiekiem.

-Właśnie, mógłbym, ale nie jestem. Avada Kedavra!

-Expelliarmus!

Zaczęła się walka. Dumbledore kontra Voldemort. Przyznam, że niezłe widowisko, ale nie mogłam się jemu przypatrzeć, gdyż Harry pociągnął mnie w dół za jakiś mebel.

Nagle błysnęło światło. Voldemort zniknął, a ja poczułam jak coś wysysa ze mnie życie i upadam a podłogę.

-Nie macie żadnych szans ze mną!– jakiś głos się ze mnie odezwał.

-Jestem dla was zbyt silny!- ten sam głos „wyszedł" z Harry'ego.

-Jeszcze cię pokonamy!– wykrzyknęłam.

-To my jesteśmy silniejsi!– rzekł Harry.

Po chwili coś się z nas ulotniło. Gdy podniosłam się do góry zauważyłam, że wszyscy się na nas patrzą. Cały Zakon Feniksa, nasi przyjaciele, Dumbledore, a nawet Korneliusz Knot.

-On powrócił!- wykrzyknął Knot.



Jesteś Tylko Moja ✴ Cedrik Diggory  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz