Perspektywa Gumballa
Marshall nie spuszczał ze mnie wzroku. Wzroku... przepełnionego szczęściem, obawą i czymś w rodzaju nadziei. Uśmiechnąłem się pod nosem, przeczesując dłonią włosy. Nie wiedziałam od czego zacząć, więc tylko czekałam aż chłopak przejmie inicjatywę w naszej rozmowie.
- Jesteś głodny? - spytał w końcu przyjaciel, wyjmując lodówki szklaną butelkę mleka.
- Troszeczkę...
Chłopak sięgnął po szklankę z górnej półki, po czym zaczął napełniać ją białą substancją.
Perspektywa Marshalla
- Tooo... Gumball... Jak ci mijało życie beze mnie? - pytanie, które mu zadałem było tak idiotyczne i nieprzemyślane, że sam chłopak spojrzał na mnie rozbawiony. - Znaczy... Co tam u ciebie?
- Jakoś się żyje... - westchnął.
- A może jakieś szczegóły? - zaśmiałem się, aby rozluźnić atmosferę.
- Dzisiaj mnie koronowali - odezwał się po krótkim namyśle.
Nie ukryję... jego słowa mnie zaskoczyły. Po przetworzyniu ich kilka razy w głowie, gwałtownie spojrzałem na kalendarz, przyczepiony do lodówki. 13 września! Jak mogłem zapomnieć o tak ważnym dniu?!
Prędko sięgnąłem do jednej z szafek i wyjąłem z niej paczkę czekoladowych ciasteczek. Wyłożyłem kilka z nich na porcelanowy talerz. Następnie skierowałem się w stronę Gumballa. Stanąłem dokładnie między jego nogami.
- Wszystkiego najlepszego, Bubba - szepnąłem, podając mu talerz i szklankę.
Nie mogąc się powstrzymać pochyliłem się do przodu i nieśmiało cmoknąłem go w policzek, co spotkało się ze zmieszaniem chłopaka. Po chwili jednak uniósł do góry jeden kącik ust.
- Dziękuję - odezwał się, maczając jedno z ciastek w zimnym mleku. - Tęskniłem za tym...
- Hę?
- Za twoją czułością, Marshall - oznajmił. Poczułem ciepło na sercu, które chwilę później rozlało się po całym organiźmie, powodując bardzo przyjemne uczucie. - Opiekowałeś się mną lepiej niż mój ojciec...
- Taka moja rola, książę - mruknąłem, spuszczanąc wzrok na jego wilgotne usta.
Chłopak nie odezwał się. Zamiast tego wziął łyk mleka, przyglądając mi się z nad szklanki. Uśmiechnąłem się szczerze, wycierając kciukiem jego wargi.
- Wiesz, ja... - zacząłem.
- No dalej, królewno - przerwał mi czyjś głos. - Na co czekasz?
Zirytowany spojrzałem w lewo, po chwili dostrzegając małego chłopca. Posłałem wytworowi mojej wyobraźni pytające spojrzenie.
- Królewno? - spytałem zdezorientowany.
- Marshall? - dobiegł do mnie głos Gumballa.
- No tak - przytaknął mały następca tronu. - Wreszcie znalazłeś swojego księcia z bajki... Czyż nie taki spotyka los każdą królewnę?
- Zamilcz - warknąłem.
- To było do mnie? - zapytał przyjaciel, zerkając w tę samą stronę co ja.
Prędko objąłem jego podbrudek, aby skierował wzrok na mnie. Zaniepokojony przygryzłem dolną wargę. Kto by pomyślał, że wyobraźnia może tak mocno ingerować w normalne życie. Moja najwyraźniej może!

CZYTASZ
A co, jeśli się domyśli? (Gumlee)
Fanfiction- Marsh... - zacząłem, ale chłopak skutecznie mi przerwał. - Cicho - rozkazał, przesuwając wieżę na wybrane przez siebie pole. - Marshall... Wieża nie porusza się po skosie... Ciemnowłosy wampir spojrzał na mnie spode łba, unosząc zawadiacko jedn...