365 bottles

263 23 48
                                    

"Wolę butelkę przed sobą
niż przeszłość za sobą"

Richard Paul Evans

🍾

Był ubrany w czarne, opinające jego pełne uda i szczupłe łydki spodnie oraz koszulę w odcieniu perłowej bieli, której do połowy podwinięte rękawy odsłaniały jego chude nadgarstki. Swoim bystrym spojrzeniem penetrował salę konferencyjną, którą powoli wypełniał rozentuzjazmowany personel. Na twarzy niemal każdego z nich malowała się wręcz niemożliwa do ukrycia ciekawość, ponieważ już od dłuższego czasu w firmie krążyła pogłoska o awansie. Dzisiejsza konferencja miała rozwiać wszelkie, narastające od tygodni wątpliwości o tym kto zostanie nowym redaktorem naczelnym. Cała kadra jeszcze przed samym rozpoczęciem spekulowała na temat tego kto ma największe szanse na objęcie tego stanowiska, a Baekhyun tylko biernie przysłuchiwał się ich rozmowie, już wcześniej decydując się nie zabierać zdania w tej nie wnoszącej niczego nowego dyskusji, prowadzonej przez jego potencjalną konkurencję. Nie mógł się przecież po nich spodziewać żadnych rzetelnych informacji, poza tym wiedział, że odpowiedzi jest najlepiej szukać u samego źródła, dlatego cierpliwie czekał aż zegar wybije południe, a stukanie obcasów o świeżo wypolerowaną posadzkę oznajmi mu przybycie byłej pani redaktor, która niespełna tydzień temu odeszła na zasłużoną emeryturę.

Baekhyun odwrócił się w stronę okna i utkwił swoje znudzone spojrzenie w rozciągającej się przed nim panoramie Nowego Jorku. Z gorzkim uśmiechem na ustach przypominał sobie jak zaledwie parę lat temu ten widok zapierał mu dech w piersiach, natomiast teraz nie robił już na nim żadnego wrażenia. Kiedy tutaj przyjechał szczytem jego marzeń i ambicji było pisanie artykułów dla jakiegoś brukowca, a tymczasem znajdował się na najwyższym piętrze ogromnego wieżowca, w samym sercu Manhattanu i ubiegał się o awans na stanowisko redaktora naczelnego najpopularniejszego magazynu o modzie w całym mieście. Szczerze nigdy nie pomyślałby, że jego kariera tak szybko nabierze tempa, jednak skłamałby, gdyby powiedział, że nie podobał mu się taki obrót spraw. Dopiero tutaj zdołał odnieść wrażenie, że ogrom pracy jaką wkłada w wykonywanie swoich codziennych obowiązków jest naprawdę doceniany. Czuł się tutaj nie tylko potrzebny, ale również po jakimś czasie i niezbędny. Baekhyun obserwował ludzi, którzy z jego perspektywy przypominali bardziej mrówki - istoty charakteryzujące się niezwykłą pracowitością, które można z zabawną łatwością zmiażdżyć samą podeszwą buta. Młody mężczyzna miał świadomość, wynikającą z resztą z jego własnego doświadczenia, że naprawdę nie trzeba zadawać sobie zbyt wiele zachodu, aby kogoś doszczętnie zrujnować. Czasami zwykłe podłożenie nogi wystarczy, żeby osoba, która zaliczyła bolesny upadek, więcej się już nie podniosła. Skłamałby gdyby na forum publicznym potwierdził, że nie obawia spotkania ze swoją dotychczasową przełożoną. Chociaż jego zachowanie zupełnie na to nie wskazywało, to naprawdę martwił się o swoją przyszłość i karierę zawodową i szczerze wolałby mieć to zebranie już za sobą.

Parę minut później do sali konferencyjnej wkroczyła elegancko spóźniona Veronica White - jedyne prawdziwe oblicze diabła ubierającego się u Prady. 

Lekko pofalowana grzywka jej popielatych krótko ściętych włosów subtelnie opadała jej na blade, pomarszczone czoło. Baekhyun po dłuższym przyjrzeniu się jej dostrzegł starannie wykonany makijaż maskujący zmarszczki, które w jej wieku były przecież czymś całkowicie normalnym. Pomalowane czerwoną szminką wargi wykrzywiły się w delikatnym grymasie bólu, podczas gdy zajmowała swoje miejsce. W firmie niemal każdy wiedział o jej problemach z reumatyzmem, który po pewnym czasie stał się bezpośrednią przyczyną jej odejścia na przedwczesną emeryturę.

Kobieta położyła na stole segregator zawierający wszystkie niezbędne informacje o pracownikach znajdujących się w tej chwili na sali konferencyjnej. Przestudiowała wzrokiem ich sylwetki, następnie wzdychając głęboko i jednocześnie kręcąc głową z dezaprobatą - Patrząc na was utwierdzam się jedynie w przekonaniu, że nie powierzyłabym wam nawet tak prostego zadania jak zrobienie mi kawy, wy nieudacznicy. Jak w ogóle możecie ubiegać się o tę posadę, posiadając tak śmieszne doświadczenie? - zaatakowała słownie, dostrzegając diametralną zmianę na twarzach kandydatów. Taksujący wzrokiem swoją żałosną konkurencję Baekhyun obserwował jak oczy, w których sekundę temu mieniły się iskierki nadziei stopniowo tracą cały swój blask. Stają się szare, smutne, a nawet załzawione. Nie potrzebował dużo czasu, aby ich rozpracować. Byli niezdrowo ambitni, bezkreśnie zarozumiali, ale mimo wszystko słabi.

365 bottles | oneshotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz