Nowa szkoła. Nowy rozdział. Nowe życie.
Urodziłam się w San Francisco, żyłam w tym wspaniałym mieście, aż do dziś, do przeprowadzki do Nowego Jorku. Rodzice dostali tu lepszą prace, dlatego się przenieśliśmy. W sumie to ja i mój siedmioletni brat nie mieliśmy za dużo do powiedzenia na ten temat. Jako 16 latka muszę zmienić szkole... Jestem strasznie nieśmiałą osobą, wiec nie mam pojęcia jak odnajdę się otoczeniu obcych ludzi. W starej szkole nie miałam zbyt wielu przyjaciół, nawet nie miałam chłopaka. Mam nadzieje, że to się teraz zmieni, chociaż szczerze w to wątpię.
Na miejsce przyjeżdżamy wieczorem. Dom znajduje się na dosyć popularnej Nowojorskiej uliczce. Jest duży koloru szarego, zza domu wyłania się piękny ogród. Zabieram swoje torby z samochodu i idę do mojego nowego domu. Nie obchodzi mnie to jak wyglada w środku, interesuje mnie tylko to jak wygląda mój pokój, Rodzice pokazują mi go. Jest piękny. Białe ściany, czarne meble, turkusowe zasłony oraz 3 duże lustra. Rozpakowuje swoje rzeczy i przygotowuje się do wyjścia. Poprawiam makijaż, rozczesuje moje blond włosy oraz zmieniam ciuchy. Ubieram zwiewną czarna sukienkę i czarne vansy. Już chce zejść po schodach, gdy nagle w progu pokoju obok zauważam mojego brata. Jest niezwykle wesoły. Podchodzę do niego i mówię, że wychodzę oraz czy coś mu kupić. Prosi o niebieskie żelki. Zawsze o nie prosi. Schodzę na dół nie jem kolacji, mówię rodzicom, że zjem coś na mieście. Zakładam słuchawki i puszczam 17-Avril Lavigne.
Ulica, zapełniona ludźmi. Różnymi ludźmi. Obok mnie przechodzi właśnie Azjatka, z daleka widzę czarnoskórego mężczyznę, metr dalej słyszę dzieciaki gadające po francusku. Jaki to piękny widok. Stoję tak po środku tych wszystkich ludzi i wsłuchuję się w muzykę ze słuchawek. Myślę, że...
Nagle telefon wypada mi z rąk, spadam na kolana i podtrzymuje się rękami. Ktoś podaje mi dłoń i pomaga mi wstać. Spoglądam w górę i widzę chłopaka, mniej więcej 18-latka. Przystojny niebieskooki brunet. Z tego co zdążyłam zauważyć jest wysoki. Od razu przyglądam się jego ubraniom. Koszulka z Misbhv, spodnie czarne, dość luźne oraz białe air force na nogach.
Przepraszam- mówi nieznajomy. Nie chciałem na ciebie wpaść, tak jakoś wyszło.- uśmiecha się (ah jaki on ma uśmiech, nie z tej ziemi)
Jesteś cała?- pyta po chwili.
Spoko, nic się nie stało. Tak jestem cała.-odpowiadam.
Tak w ogóle jestem Tyler. A ty?- znowu się uśmiecha.
Sabrina-odpowiadam.
Chłopak podnosi mój telefon z ziemi i wpisuje swój numer telefonu po czym oddaje mi go i po chwili odchodzi.
Stoję sama pośród tych wszystkich ludzi, nic się już teraz nie liczy tylko niebieskooki brunet.
CZYTASZ
Don't be such a boy.
Teen FictionKogo pragniesz? Mnie? Nie, ty pragniesz każdej... Nie możesz się zdecydować na jedną miłość, nie chcesz się ograniczać. Nie kłam tylko, że mnie kochasz i w końcu dorośnij.