Podczas spaceru dużo rozmawialiśmy, czułam się jakbym znała Natana od wieków. Miał wiele tematów, a na dodatek zawsze potrafił mnie rozśmieszyć.Zwróciłam jednak uwagę na to jak bardzo stara się omijać temat tego co robi poza szkołą. Nie chciałam się narzucać więc nie dopytywałam. Zbliżała się dwudziesta, a wokół nas zaczęło się ściemniać. Spojrzałam na księżyc, który powoli wyłaniał się zza obłoków.
-Chyba muszę już iść.-powiedziałam patrząc na Natana.
-Boisz się ciemności różyczko?-zaśmiał się podchodząc bliżej.
-Nie, po prostu jest już późno.-zarumieniłam się.
-W takim razie cię odprowadzę.
Czułam się na prawdę dobrze w jego towarzystwie i bardzo chciałabym zostać dłużej jednak nie mogłam sobie pozwalać na za wiele. Musiałam jeszcze opowiedzieć rodzicom o moim pierwszym dniu w nowej szkole. Wiedziałam, że się martwili jednak w trakcie spaceru wysłałam smsa do mamy aby się nie przejmowała. Droga na przystanek minęła nam bardzo szybko nim się obejrzeliśmy byliśmy już na miejscu.Nie mogłam do końca przyswoić tego co się działo. To mój pierwszy dzień w szkole, a już poznałam chłopaka, który na prawdę mi się spodobał. Wydaję mi się, że ja jemu też. Wyciągnęłam telefon z kieszeni zerkając na godzinę-20:10. Za kilka minut miał przyjechać mój autobus, a ja tak bardzo nie chciałam odjeżdżać.
-Jaki jest jutro twój pierwszy przedmiot?-zapytał
Wyciągnęłam z torebki niewielki skrawek papieru, na którym zapisałam plan lekcji na najbliższe trzy dni.
-Chemia.-odpowiedziałam.-A dlaczego pytasz?
Natan nie odpowiedział, spojrzał w stronę nadjeżdżającego autobusu, którym miałam udać się do domu. Było mi głupio. Wiedziałam, że muszę się pożegnać jednak nie wiedziałam jak to zrobić.Stałam bez ruchu gdy Natan lekko rozłożył ramiona, bez zastanowienia przytuliłam go i nie chciałam puścić.
-"O bogini olimpu, tyś jak róża w ogrodzie
stworzona do wszech miłosnych spazmów
nie jeden ogrodnik
liczyłby twoje płatki w swoim wazonie"-szepnął mi do ucha.
Ścisnęłam go jeszcze mocniej próbując ukryć to jak bardzo się rumienię. Zerknęłam za siebie i zobaczyłam jak pierwsze osoby zaczęły wsiadać do autobusu.
-Do jutr... to znaczy do zobaczenia...-czułam jak się jąkam.
-Do zobaczenia.-odpowiedział, a ja wbiegłam do pojazdu, a gdy już zapłaciłam za bilet i zajęłam miejsce nadal nie mogłam uwierzyć w to wszystko co się wydarzyło.
CZYTASZ
Historia Życia *Marina*
RomanceNie będę opisu pisać bo to dla bardzo ograniczonej liczby ludzi, którzy wiedzą o co chodzi. Tak czy inaczej love story so zapraszam.