22

21 3 0
                                    

Już nad ranem, kiedy pierwsze promienie słoneczne dotarły do mojego pokoju, wyparowałam z łóżka. Teraz albo nigdy. Mówię sobie w duchu, jeśli nie zrobię tego w tym momencie, już nigdy więcej tego nie spróbuje. Ubieram dżinsowe spodnie i białą podkoszulkę. Zbiegam na dół odrazu do łazienki mijając przy tym domowników, którzy wyraźnie teraz mieli zdziwione miny.
- Nie teraz!! -Krzyczę widząc wujka Toma chcącego coś powiedzieć nie miałam czasu.
Po porannej toalecie wbiegłam do kuchni
- kochanie zrobiłam Ci grzanki. -Widzę babcię, która podchodzi do mnie z talerzem. Biorę szybko jedną z nich do ręki i wkładam do ust
- dzięki Babciu.- Bełkocze z grzanką w zębach i wychodzę.
- czekaj czekaj czekaj. -Odwracam się i widzę wujka Majka opartego o szopkę, która właśnie mijałam.
- Tak wujku?- Pytam zniecierpliwiona. Wujek podchodzi do mnie z chytrym uśmiechem
-gdzie ty się tak wybierasz co ??
- aaaaa tak przejść się chciałam.- Kłamie oczywiście że kłamie nie chce by kto kolwiek się dowiedział o stadzie, narazie
- jasne jasne.
- Dobra wujek ja idę.- Kurde nie chce tracić ani minuty dłużej jeśli zaraz trafi mnie kolejna depresja już nigdy tego nie zrobię.
- czekaj.- Woła mnie jeszcze a ja posłusznie wracam - masz.- Mówi i zakłada mi na głowę kowbojski jasno brązowy kapelusz. - kupiłem ci go na mieście, może być upał.
Uśmiecham się szczerze, nie musiał tego robić.
- dziękuję wujku.- Przytulam go mocno i całuje w policzek po czym od razu lecę w stronę pagórka.
Biegnę w upragnionym kierunku i nagle widzę konia stojącego na wzniesieniu. Przystaje zaskoczona. To wygląda jakby na mnie czekał. Nie to nie jest możliwe żeby koń czekał na... I w tym momencie przypomniały mi się słowa Ashity..,, kiedy dzielisz duszę z koniem on będzie wiedział o czym myślisz i co chcesz zrobić " Czy coś w tym stylu. Chyba nie zbyt nie chce mi się w to wierzyć a mimo wszystko jest tutaj stoi tu. Podchodzę do niego coraz bliżej, budując w tym czasie zaufanie, konia do mnie? Chyba nie, raczej sama boję się jak rany.
- heej- Odzywam się nie pewnie obserwując zachowanie konia. Wyglądał na zachęcającego do jazdy. Ja natomiast powoli zaczynałam się rozmyślać. Bez siodła, bez ogłowia i nawet bez głupiego sznurka, który mógł by mi posłużyć za wodzę z koniem, który jest dziki na dodatek. Mimo wszystko chęć do ponownego poczucia wiatru we włosach i tej wolności zmusiła mnie do podjęcia próby. Chwyciłam się konia i powoli zaczęłam podskakiwać na lewej nodze. Za trzecim razem odbiłam się mocniej od ziemi i zarzuciłam swoją prawą nogę tak by po chwili znaleźć się już na koniu.

Navaho Gdzie Ty tam I JaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz