W każde sobotnie poranki Hinata szedł do pobliskiego sklepu i kupował wszystko co znajdowało się na jego liście zakupów. Przeważnie były to jakieś mrożonki lub tego typu inne świństwa. Lubił jednak gotować i starał się jak najczęściej przygotowywać coś samemu. Do sklepu chodził 2 lub 3 razy w tygodniu, jeśli szybciej kończyło się jedzenie. Pech chciał, że akurat tego dnia w sklepie, który znajdował się najbliżej jego domu był remont. Nie miał wyboru i poszedł zrobić zakupy w sklepie obok parku.Idąc ulicą niektóre licealistki patrzyły na niego z iskierkami w oczach. Co było w nim takiego, że podobał się nie tylko kobietom, ale również nastolatkom? Schował ręce do swojej bluzki z kapturem, udając, że niczego nie widział. Może na zewnątrz było ciepło, ale jemu było przeważnie zimno. Nieważne czy to lato czy zima, było mu po prostu chłodno.
Wszedł do środka. Budynek wyglądał jak normalny sklep, tylko tutaj wszystko było inne. Jedynymi klientami był on i jakiś inny mężczyzna o czarnych jak smoła włosach, który z zaciekawieniem czytał coś na kartonie mleka. Nie zwracając na niego uwagę sięgnął po to samo i wrzucił produkt do koszyka, nawet nie zerknął na twarz czarnowłosego. Jeśli teraz miał się dokładnie przyjrzeć temu sklepowi, mógł dostrzec, że jest większy niż typowy sklep za rogiem. Zazwyczaj nie interesował się wystrojem wnętrz, a już szczególnie sklepów. Zapłacił za swoje zakupy, składające się z chleba, mleka, warzyw i kilku owoców. Wyszedł przed budynek i miał właśnie kierować się do domu kiedy wpadł na mężczyznę ze sklepu, który trzymał karton z mlekiem i upuśćił go kiedy Hinata na niego wpadł.
-P-prze-przepraszam.- wyjąkał przestraszony i zamknął oczy, zasłaniając twarz rękami szykując się na przyjęcie ciosu. Była to tak zwana metoda obronna na wypadek gdyby jego senpai posunąłby się dalej niż do nękania psychicznego.
-Patrz gdzie ła...Hinata?- na dźwięk swojego nazwiska wzdrygnął się z zaskoczenia. Spojrzał na twarz stojącego przed nim mężczyzny i zaniemówił. Choć przez te kilka lat mógł bardzo się zmienić, Shouyou bez problemu rozpoznał go. Kageyama Tobio stał przed nim, równie zaskoczony co on sam.
-K-k-k-kageyama?- nie mógł w to uwierzyć. Nic na razie do niego nie docierało. Serce coraz bardziej przyspieszało, a on sam zatopił się w kolorze jego oczu. Miłość do Kageyamy nie zniknęła, a osoba, która była w nim zakochana owszem.
-Ja...nie wiem co powiedzieć.- powiedział, podnosząc upuszczony wcześniej karton- Minęło tyle lat.
-T-tak. P-przepraszam, że na ciebie wpa-wpadłem.
-Nie. To nic takiego.- uśmiechnął się do niższego. Hinata tylko raz widział jak Kageyama się uśmiecha. W liceum po wygranej z Aoba Johsai zobaczył na twarzy rozgrywającego szczery i prawdziwy uśmiech, który tamtego dnia odwzajemnił. Teraz jednak nie może znowu tego zrobić- Może przejdziemy się po parku? Pogadamy jak za dawnych dobrych lat?
-O-okej.
Przez kilka minut trwała między nimi niezręczna cisza. Usiedli na jednej z ławek nad jeziorem i patrzyli na krajobraz, nawet jeśli była 10:30 rano. Obaj nie wiedzieli jak zacząć rozmowę, a Hinata cały czas stresował się każdym najmniejszym ruchem ze strony wyższego. Jego postura nie zmieniła się aż tak bardzo, ale linie twarzy w niektórych miejscach stały się bardziej dojrzałe. Imponowało mu to. Z jednej strony chciał rzucić się na szyję dawnemu przyjacielowi, z drugiej natomiast chciał już nigdy więcej go nie spotkać. Nie zależało mu tak bardzo na życiu.
-Więc...od jak dawna mieszkasz w Tokio?- rudowłosy wstrzymał oddech i myślał co ma powiedzieć. Jeszcze nigdy nie stresował się w takiej sytuacji.
-O-od 3 lat. A ty?
-Przyjechałem we wtorek. Mieszkam niedaleko więc postanowiłem zrobić zakupy. Jak się okazało był to bardzo dobry pomysł bo spotkałem ciebie.- ich spojrzenia na moment się spotkały. Niższy natychmiastowo odwrócił wzrok, cały czerwony na twarzy- W poniedziałek mam zacząć pracować w firmie Hoso-dori.
Nie...przecież...
Hinata myślał, że gorzej już być nie może. Nie dość, że spotkał swoją miłość licealną to jeszcze Kageyama ma pracować z nim w tej samej firmie? Czy życie nie dość już go ukarało?
-W-wiesz...bo ja...-Kageyama patrzył na niego z zainteresowaniem, a on w tym czasie zaczerwienił się jeszcze mocniej-...ja p-pracuję w tej f-firmie.
-Naprawdę? Od jak dawna?
-Mi-minęły już 2 lata. A na ja-jakim wydziale się za-zakwaterujesz?
-Moją specjalnością jest liczenie kont bankowych o tym samym stopniu i od czasu do czasu popracuje nad formularzami na temat lokacji danego produktu.- tym razem Hinata chciał zapaść się pod ziemię. Na samą myśl o tym, że zajmują się tym samym serce zaczyna mu bić nierównym rytmem. Czy to wygląda jak przeznaczenie?
-Ja mu-muszę już iść.- wstał delikatnie z ławki i podniósł z ziemi zakupy, które wcześniej zrobił.
-Może się jeszcze spotkamy? I tak będziemy się pewnie codziennie widzieć w pracy, prawda? Wymieńmy się numerami.
-M-masz całkowitą ra-rację.- wyjął z kieszeni bluzki swój żółty telefon i po wymienieniu się numerami w duchu chciał popełnić samobójstwo.
Jego wszystkie plany legły w gruzach. Przez resztę swojego marnego życia miał siedzieć osamotniony w domu, jednak Kageyama na to nie chciał pozwolić. Znowu złapał go w swoje szpony, powodując, że znowu chciał żyć. Żyć dla kogoś.
-A i jeszcze jedno.- głos Kageyamy brzmiał bardzo radośnie. Czy oni zamienili się przez te lata charakterami?- Czemu nie uśmiechasz się już jak dawniej?
Nie umiał odpowiedzieć. Sam do końca nie znał odpowiedzi na to kluczowe pytanie. Dlaczego to wszystko musiało się tak potoczyć? Czy miało to zacząć nowy początek czegoś ważnego?
-K-kiedyś na p-pewno ci o-opowiem.-czarnowłosy tylko uśmiechnął się do niego i poczochrał po miękkich, rudych włosach.
-Tęskniłem za tobą. Do zobaczenia!-odszedł w kierunku sklepu, w którym tak niedawno byli. Hinata przez chwilę zapomniał jak się oddycha i stał w miejscu dalej próbując ogarnąć sens wypowiedzianych przez Kageyamę słów.
Czyli on też...
Po głowie wciąż chodziły mu te 3 słowa. Po przekroczeniu progu swojego mieszkania odstawił zakupy na blat kuchenny i skierował swoje kroki na balkon. Zazwyczaj kiedy chciał o czymś pomyśleć właśnie tam najczęściej przychodził. Doniczki z kwiatami były postawione zrówno na podłodze jak i na ścianach bloku. Drewniane kotary z dziurami odgradzały go od miasta oraz większego zgiełku ludzi. Był to jego taki mały świat, który mógł odwiedzać kiedy tylko chce. Usiadł na chłodnych kafelkach i zaczął bawić się jednym z kolorowych kwiatów. Uspokajało go to. Od niedawna zaczął interesować się petuniami. Ich sliczne różowe kwiatki i przepiękny zapach bardzo wpłynęły na niego.
Ale przynajmniej wiem, że Kageyama jest szczęśliwy...
CZYTASZ
Looking for happiness // KageHina
Hayran Kurgu23 letni Hinata Shouyou od straty swojej rodziny zmienił się diametralnie. Przestał się uśmiechać, wszystko co robi jest dla niego bez sensu i utracił jakąkolwiek nadzieję na odzyskanie tego szczęścia. W czasach liceum Shouyou był zakochany w swoim...