Spałem dobrze jak nigdy. Nikt mi nie przeszkadzał, a po tym małym incydencie z cegłą. Miałem bardzo miły sen. Choć trzeba było wstać. Nie mogłem spać cały dzień, gdy miałem do opanowania kilka technik rodowych.
Zwlokłem się z łóżka niczym trup, a raczej wampir na słońcu. Czyli z bólem i wielka nie chęcią. Ruszyłem powoli do kuchni, w której zrobiłem śniadanie, którego skład wchodziła zwykła owsianka z jogurtem. Mało tego było, lecz mnie czeka dziś dobry obiad. Itachi poprosił mnie, abym pomógł mu w renowacji pola treningowego i biblioteki. Niby nudna robota, ale w zamian za pomoc starszy z braci zrobi dobry obiad.
Ubrałem swoje standardowe, wygodne kimono. Może było trochę krzykliwe. Czarna hakama z złoto-czerwoną ozdobą. Może łamałem tym tradycje wyglądu, lecz demon musiał wyróżniać się w tłumie. Wychodząc z mieszkania, zabrałem standardowe wyposażenie shinobi, strój ANBU. Przecież nie chciałem zniszczyć kimona, wychodząc, zatrzasnąłem drzwi i powolnym krokiem ruszyłem do dzielnicy wymordowanego klanu.
Zaraz przy wyjściu widziałem resztki po nocnej akcji. Kałuża krwi, resztki kości i bandaże. Szkoda, że kurwi syn nie zdechł. Powinien, za to, że zapukał w okno diabłu.
Kierując się w miejsce byłej zbrodni, wstąpiłem do sklepu, gdzie kupiłem zmrożona zieloną herbatę zamkniętą w staromodnej butelce. Staruszka posłała mi uśmiech i wręczyła do tego na drogę dwie kulki ryżowe. Pewnie się zastanawiacie, czemu jest miła? Gdyż przekonała się, że demonem nie jestem, a zwykłym dzieciakiem. Często przychodziłem do jej małego sklepu kupować herbaty ziołowe, które wspomagają regenerację układu czakry po treningach.
Zjadając ostatnią kulkę ryżu z warzywnym wkładem, przekroczyłem bramę dzielnicy czarnookich. Widać było opustoszenie, częściowy rozpad kilku domostw. Nikt tu nie mieszkał, od czasu kiedy wuj braci wyrżnął cały ród. Straszna to była tragedia. Pamiętam, ciągle jak pracowałem przy znoszeniu zwłok, pieczętowaniu ich, jak i sprzątaniu tego burdelu pełnego krwi. Niemiła praca...
Wszedłem do domu ostatnich z rodu. Ściągnąłem buty oczywiście przed wejściem i tam zostawiłem. Poszedłem do ich salonu. Wtem wypadł z jakiś bocznych drzwi Siusiaka.
- Co tu robisz?! - zapytał, a raczej tym pytaniem wypraszał. No i oczywiście trzymał w ręku kunai.
- Zostaw to, bo się poranisz. - nie odpowiadając na pytanie, ruszyłem przed siebie, a mały Emo kroczył niczym pies ze mną z bronią — Zostaw tę broń. Nie ładnie w gości mierzyć z bronią nie znając ich siły. Prawda Kruku? - rzuciłem w eter i czekałem na reakcję.
- Prawda Lisku. Sasuke, odłóż ten Kunai. Naruto przyszedł nam pomóc w reorganizacji pola treningowego, jak i biblioteki. - spojrzał na mnie — Hokage jest na ciebie wkurzony za ten incydent z bronią w szkole, a także tego prawie trupa w nocy. Choć rzut ładny, następnym razem jak chcesz zabić to ciut mocniej. - zaśmiał się i ruszył do ogrodu — Chyba nie chcesz w tym pracować? - wskazał na moje kimono.
- Nie, mam strój z pracy. Powinien się nadać. Daj chwilę, tylko go ubiorę. - ruszyłem do wolnego pokoju obok się przebrać w obcisły strój oddziału specjalnego i tak wkroczyłem na teren starego pola. Samo pole było nieźle zdezelowane. Widać było, że ktoś tu używał niszczących technik. - Nudziłeś się? Czy to on je tak rozwalił? - patrzę na dziurę w ziemi przypominającą zderzenie czyjeś pięści z ziemią.
- Nie... Już takie było. Kapitan Yamato je wyrówna oraz postawi nowe słupki treningowe. Ty masz jedynie zabezpieczyć teren na wypadek wymknięcia się silniejszej techniki spod kontroli. Wybór należy do ciebie. - kiwnąłem głową i usiadłem, czekając na Kapitana. Ten się zjawił po kwadransie i w tyle samo się uwiną, przy okazji postawił małe totemy na krańcach pola, na których ja rozrysowałem pieczęcie poziomu Jiburil. Wytrzyma małą bijuu-dame. Nic więcej. Bracia za to porządkowali zbrojownię przy polu. Młodszy ostrzył wszytko i polerował, a starszy pokazał mu tylko co robić i ruszył ze mną do biblioteki.

CZYTASZ
Anioł Stróż
ФанфикCzym byłby świata pełnego walk, gdzie człowiek, człowiekowi wilkiem. Co, jeśli do takiego świata wkroczyły istoty z innego wymiaru. Byty koniunkcji sfer. Potwory rodzące się ze złej woli. Zobaczcie walkę w świecie o wiele brutalniejszym, niż wam się...