40.

237 24 2
                                    

Harry
Mimo że do wyjazdu do ośrodka miałem jeszcze tydzień to byłem już prawie w całości spakowany.
Nadal mało jadłem, nadal większość zwracałem.
Przede wszystkim moja mama wiedziała, a to było dla mnie najważniejsze.
Louis był przy mnie - kolejny czynnik, który sprawiał, że byłem szczęśliwy.
Czułem się jak idoiota, że wcześniej nie chciałem walczyć o siebie.
Teraz chcę..
Chcę żyć dalej.

Louis
-Cześć Lou - pocałowała mnie krótko w usta Eleanor, ponieważ dookoła nas było pełno paparazzi.
Uśmiechnąłem się tylko nieznacznie, bo muszę przyznać, że zaczynałem się robić zmęczony tym wszystkim.
Owszem, ustawka to był świetny pomysł, żeby w mediach ukryć swoją prawdziwą orientację.
Jednak teraz czuję, że zaczyna mnie to przerastać i wiem, że Eleanor też, a nawet jeśli nie to szybko zacznie. - W sumie nasze 'zerwanie' - zakreśliła palcami cudzysłów - wzbudziłoby jeszcze większe zainteresowanie i ciekawość niż ten cały związek - zaśmiała się. Po chwili widząc moją minę dodała: - Wiem, że ci ciężko. Mnie też już to męczy, ale musimy dawać radę - powiedziała i pogłaskała palcem moją dłoń, która była spleciona z jej.

Miała rację, ale była też druga strona tej sytuacji.
Chodzenie za rączkę, wspólne zdjęcia, jednorożce, cukierki i tęcza.
Lecz z drugiej strony był mój chłopak - ten naprawdę. Ten, którego kocham i na którym mi zależy już niedługo będzie walczył o życie.
Właśnie z nim powinienem wtedy być. Nie z moją dziewczyną, która nawet nie wiem jakim cudem jeszcze tego wszystkiego nie skończyła.

Nasze zerwanie przyjęła dobrze. Jednak nigdy nie spodziewałbym się, że zgodzi się na to całe udawanie.
Nie zmienia to faktu, że robiła wszystko, żeby mi pomóc i to ceniłem ponad wszystko.

Od Harry❤:
Czy jak skończysz ustawkę to przyjdziesz do mnie?

Do Harry❤:
Oczywiście słońce❤

Od Harry❤:
Dziękuję☺ Więc chociaż w miarę miłej ustawki. Do zobaczenia Lou💕

Do Harry❤:
Kocham cię❤

-Pocałuj mnie, bo tam stoi jakiś koleś z aparatem. Później poprowadź do tamtej kawiarni. Posiedzimy tam dziesięć minut, później wyjdziemy i pojedziemy do domu - powiedziała szybko i na jednym wdechu, jakby wiedziała z kim przed chwilą pisałem.

Chociaż..
Może zdradził mnie uśmiech, który bez wątpienia pojawił się na mojej twarzy?

Pocałowałem ją krótko w usta, kiedy miałem pewność, że zrobili nam wystarczająco dużo zdjęć odsunąłem się od niej.
Złapałem jej palce i równym krokiem podeszliśmy do pobliskiej kawiarni.

-El.. Czy ty.. - odezwałem się i przygryzłem policzki od środka, gdyż naprawdę nie miałem pojęcia jak sformułować moją wypowiedź. - Nie masz dosyć tego wszystkiego? - otworzyłem jej drzwi do budynku i wpuściłem pierwszą, zaś sam wszedłem zaraz po niej.

Staliśmy już w kolejce przy ladzie, ponieważ Eleanor chciała kupić sobie kawę. Kiedy złożyła zamówienie, a pani po chwili jej je przyniosła zapłaciłem za nią i znów chwyciłem jej dłoń. Myślę, że robiła dla mnie wystarczająco dużo i w zamian mogłem jej chociaż kupić od czasu do czasu głupią kawę.

-W jakim sensie? - upiła łyka z kubka. Zmarszczyłem brwi, jednak po chwili zrozumiałem o czym mówi. Swoją wypowiedzią nawiązywała do mojego wcześniejszego pytania.

-Nie wiem... Zmierzam do tego.. Eh.. Masz kogoś? - przygryzłem wargę. Nie chciałem się narzucać, albo być wścibski.. Po prostu chciałem zapytać..

-Louis.. - zachichotała. - Myślisz, że ten ktoś nie miałby nic przeciwko, że prowadzam się z jakimś innym facetem po mieście?

-No tak.. Ja tylko chciałem, żebyś wiedziała, że gdy tylko będziesz kogoś miała to mi powiedz, a skończymy to całe przedstawienie. Nie chcę, żeby moje życie prywatne i moje problemy miały wpływ na twoje życie.. - w tej chwili doszliśmy do mojego samochodu.

-Jest dobrze Lou - uśmiechnęła się. Otworzyłem jej drzwi od pojazdu do którego wsiadła, a sam zająłem miejsce za kierownicą.
Rzadko prowadziłem, rzadko matka mi na to pozwalała, ale dziś wedle wyjątku udało mi się jakoś ją namówić..

-Dziękuję ci za to wszystko El.. - przekręciłem kluczyk w stacyjce.

-Oj Louis.. - przechyliła głowę lekko na bok i spojrzała na mnie. -Przestań, nie masz za co - teraz to ja uśmiechnąłem się pod nosem.
Czym ja sobie zasłużyłem na taką przyjaciółkę?

***
Harry
-Cześć kochanie - cmoknął mnie na wejściu Louis.

-Wejdź -otworzyłem szerzej drzwi i wpuściłem go do środka.

-Dzień dobry - powiedział głośniej chłopak do ściany. Jednak moja rodzicielka była w pokoju obok, więc doskonale go słyszała.

-Cześć Louis - odparła.

Weszliśmy jak zwykle do mojego pokoju. Pomijając fakt, że szatyn prawie wybił sobie zęby potykając się o moją walizkę to wszystko było dobrze.

-Jesteś już spakowany - mruknął jakby do siebie.

-Tak.. To znaczy zostało mi jeszcze kilka rzeczy, ale tak ogólnie to już jestem gotowy.

-Jestem z ciebie dumny - przytulił mnie od tyłu. Uśmiechnąłem się lekko na te słowa, jak i gest, bo trzeba przyznać, że to było urocze.
Pocałowałem go w usta jednak zaraz oswobodziłem się z jego uścisku i padłem na łóżko. Przez to wszystko coraz szybciej się męczyłem. Nie było to nic przyjemnego.
Chwilę później poczułem ciepło ciała niebieskookiego obok siebie.
Zamknąłem oczy chcąc rozkoszować się jego zapachem i ciepłem.
Miałem na to tylko tydzień, a więc chciałem korzystać jak tylko mogłem.

-Będę tęsknił - wtuliłem twarz w jego klatkę piersiową.

-Będę przy tobie jak najdłużej to będzie możliwe - pocałował mnie w czoło.

_________________________
Heeeeeeeeeejka❤

Tak naprawdę rozdział napisałam wczoraj, ale jakimś cudem się usunął i musiałam pisać go na nowo.

Myślałam nad maratonem i będzie on NA PEWNO, tylko jeszcze nie wiem kiedy.

Również niedługo pojawi się na moim profilu kolejne opowiadanie o Larry'm. Zupełnie inne i tak dalej, ale mam nadzieję, że wam się spodoba (opis dam na samym dole).

Kolejny jutro/pojutrze❤
All the love x
Nelly21_

A więc oto opis do książki, która jeszcze nie ma tytułu eww .-.

Harry jest wampirem odkąd tylko pamięta. Jego rodzina to wampiry od pokoleń.
Styles nienawidzi tego kim jest, lub jak kto woli nienawidzi wampirów. Stało się tak w chwili, kiedy jego ojciec po raz pierwszy wziął go na polowanie i zabił na jego oczach człowieka. Jednak ciężko jest nienawidzić będąc tego częścią.
Louis również jest nocnym łowcą. Został nim w chwili, kiedy został potrącony przez samochód w obecności kolegi wampira, który widząc, że Louis umiera przemienił go.
Od tamtej pory Louis gryzie każdego, kogo chce. Nie obchodzą go uczucia, czy ból jaki komuś zadaje. Najważniejsze jest, żeby się pożywić i sprawiać cierpienie.
Jednak co będzie kiedy przypadkiem się poznają?
Czy któryś z nich wpłynie na życie tego drugiego?

Jeśli komuś z was się podoba to zapraszam do śledzenia mojego profilu, na którym opowiadanie pojawi się lada moment😊

„Nobody said it was easy" • larry • korektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz