Budzik. Najgorsza rzecz na świecie. Jest poniedziałek, godzina 9:00 i koniec września. Nie chodzę już do szkoły więc mam czas wolny, jak na codzień sprawdzam jaka jest pogoda na dworzu. Na niebie było widać szare chmury. Nie było ani słońca, ani deszczu więc uznałam że najlepiej będzie go wykorzystać na spacerze. Lubie spacerować, można się przy tym odprężyć i wycieszyć. Najbardziej lubie przejść się po parku lub po lesie. Pójdę dziś do parku bo las jest za daleko. Nie chodzi w nim dużo osób, dla tego go tak lubię. Jak na codzień po pobudce poszłam do kuchni. Mój dom nie był ani za mały, ani za duży. Zrobiłam sobie naleśniki z owocami. Po zjedzeniu brudne naczynia po śniadaniu włożyłam do zmywarki i poszłam się ubrać. Uznałam żę ubiore się na luzie i... na mój styl. Ubrałam granatową bluzkę, czarne dżinsy, Bordowy długi sweter i czapkę beanie, po czym zeszłam na dół. Ubrałam moje czarne botki i wyszłam jak najszybciej z domu żeby nie spotkać moich rodziców.
-O... hej księżniczko- usłyszłam kilka metrów odemnie.
-Czego chcesz tym razem Tom?- zapytałam ironicznie bo dobrze wiedziałam kto to był.
-Tak mnie nie miło witasz? Kochana, dziesiątki lasek nocami modli się bym powiedział do nich 'cześć'. Powinnaś się cieszyć że masz takiego sąsiada jak ja.- Tak, Tom Devil to mój sąsiad którego całym sercem nie nawidzę za to jaki jest arogancki, wredny, przebiegły. Najgorsze chyba jest to żę z niego jest taki typowy lovelboy. To jest jedynak, a jego rodzice są bogaci. A więc owinął ich wszystkich sobie wokół palca...
-Tom, nie wiem ile razy ci już to mówiłam że cię nie lubię, ale powtórze jeszcze raz: Nie lubię cię OKEJ?!- Trochę się już zirytowałam. Tom zaczął do mnie podchodzić, ale ja stałam jak głaz patrząc na niego z mordem w oczach. Gdy był już z 3 metry ode mnie powiedział:
-Alex, radzę ci nie podskakiać, bo to może się źle dla ciebię skończyć- powiedział i było widać że był coraz bardziej zły.
-Spierdalaj- Wysyczałam przez zęby po czym zaczęłam się oddalać w strone ścieżki do parku.
-Jescze tego pożałujesz ty głupia suko!!!- to były ostatnie słowa jakie usłyszłam z jego ust zanim poszedł do domu. Gdy doszłam do parku usiadłam na jednej z trzech ławek postawionych obok siebie i schowałam oczy i głowe w ręce. Nie płakałam tylko myślałam o co mogło chodzić temu chłopakowi. Innej nie mógł sobie znaleźć do dręczenia?Pytałam się sama siebie o to w myślach. Nagle usłyszłam cichy głos...
-Wszystko w porządku panienko?- Zerknęłam przed siebie ale nikogo tam nie było. Popatrzałam na ławkę obok mnie na której sidział starszy pan żucający jakieś okruchy gołębiom.
-Nie proszę pana, po prostu mam pewien problem i nie mam nikogo kto mógł by mi pomóc- powiedziałam smutnym głosem i dosiadłam się do mężczyzny.
-Nie masz rodziny?- Spytał mnie mężczyzna, chwilę się zastanawiałam nad odpowiedzią i odrzekłam:
- Nie proszę pana, nie mam nikogo na tym świecie- Powiedział bo po części była to prawda.
-Oo... bardzo mi przykro panienko, możę ja mógłbym ci w jakiś sposób pomóc? moż opowiedz co ci na wątrobie leży, będzie ci na pewno lepiej.- I tak zaczęła się kilku godzinna rozmowa pełna śmiechu i smutku z miłym dziadkiem. Nie mówiłam mu o rodzicach, ale o Tomie, o tym że nie mam przyjaciół. Rozmaialiśmy też o naszych zainteresowaniach i o tym co lubimy robić.
-Przepraszam pana ale muszę już wracać domojego domu bo zaczyna się ściemniać.-
-Nie ma sprawy panienko Alex, uważaj na siebie. Do widzenia-
-Do widzenia.- Odpowiedziałam i zaczęłam wracać tą samą drogą co zawsze. Gdy dotarłam już do domu usłyszałam śmiechy. Weszłam do salonu i zobaczyłam tam go, Toma z jego rodzicami.
-Kochanie podejdź tu na chwilę.- Powiedziała moja matka z uśmiechem, to źle wróży...
-O co chodzi?- Spytałam obojętnie.
-Ożenisz się z Tomem!!!- Powiedziała moja podekscytowana matka, a ja zaczełam się przeraźliwie głośno śmiać
- HA HA dobry żart. A tak na prawdę o co chodzi?- Spytałam łapiąc oddech
-To nie był żart. Państwo Devil zapłacili nam bardzo dużo pięniędzy za twą rękę.- A mi w tej chwili zaczęły szklić się oczy. Spojrzałam na Toma który miał ten szatański uśmiech na twarzy.
-Sprzedaliście mnie- Powiedziałam cicho z niedowierzeniem w głosie.
-Kochanie, chodź ze mną na chwilę do kuchni.- Powiedziałam moja ' MAMA', a lepiej raczej nazywać ją od teraz sprzedawczynią... Gdy weszłyśmy do kuchni nie wytrzymałam...
-Jak mogłaś?!-W tej właśnie chwili wybuchłam.
-Nie opłacało nam się trzymać takiego bachora jak ty w domu, a ta oferta była dla nas bardzo korzystna.-
-Nienawidzę cię...- Wusyczałam przez zaciśnięte zęby,
-Jutro masz się spakować, im szybciej będziesz u nich, tym lepiej dla mnie i dla twojego ojca.- Miałam już dosyć więc wymyśliłam coś innego...
-Dobrze mamo, przepraszam.- Poweidziałam 'przepraszającym' tonem i spuściłam głowe . Blee.. zaraz się porzygam... Moja matka popatrzała na mnie ze zdziwieniem i powiedziała:
-Wiedziałam że kiedyś cię poskromię. Idź do pokoju, wykąp i zrób na bustwo. Pokarz Devilom że jesteś naszą krwią.
-Dobrze mamo.- Po tym szybko poszłam do pokoju na piętrze. Okej jest 18:24. Po tym co przed chwilą sprawdziłam na necie autobus będzie jechał o 21:15. Muszę się spakować. Uciekam z tąd. Jak najdalej od nich....
CZYTASZ
Bohater... D.H.
FanfictionHej jestem Alex, moje życie nie jest kolorowe, jest raczej pełne smutku, strachu i samotności, ale zmieniło się to dzięki temu jednemu autobusowi który mnie zawiózł w miejsce w którym znalazłam przyjaciół, rodzinę i miłość, ale czy na długo? Czy zn...