Rozdział 2

1.2K 58 0
                                    


Jest godzina 20:50. Jestem spakowana w podstawowe rzeczy, zabieram tylko plecak na ramię, zabieram pieniądze, szczotkę do włosów, a resztę kupie tam gdzie pojadę. Moi rodzice śpią a ja mam jeszcze czas na dojście na przystanek autobusowy. 21:14 autobus już jest i właśnie zajęłam w nim miejsce. Siedzę przy oknie. W autobusie są tylko 4 osoby. Ja, kierowca i 2 starsze babcie.Nie wierze że to robię. Bardzo się cieszę że będę wolna, ale, boje się że mnie znajdą. Ale na razie się prześpię bo muszę być pełna energii w nowym miejscu... 5:46 obudził mnie krzyk kierowcy

-Ostatni przystanek! Beacon Hills!- Zabrałam plecak, i wyszłam z autobusu. Jak sprawdziłam godzinę uznałam że raczej jestem daleko od domu, skoro tyle czasu minęło. Odetchnęłam z ulgą. Autobus już odjechał a ja stałam na drodze przy lesie gdzie był napis: ''Witamy w Beacon Hills''. Nie było ciemno, zaczęło wychodzić słońce. Szłam wzdłuż drogi do miasteczka. Do miasteczka doszłam po trzydziestu minutach wędrówki. Szłam przez miasteczko, godzinę i trafiłam pod dość duży budynek. To była chyba... szkoła? Tak, chyba szkoła. Pod nią stało grupki dzieciaków od 16 do 19 lat. stało tam kilka samochodów. Chciałam zapytać się gdzie znajdę jakiś hotel najbliżej mnie stało dwóch chłopaków więc podeszłam do nich...

-Hej...- Powiedziałam niepewnie

-Ooo.. cześć/siemka- powiedzieli chórem, -O co chodzi?- zapytał jeden z chłopaków

-Chciałam zapytać się..- Nie dokończyłam pytania bo ten drugi chłopak mi przerwał, 

-Scott, gdzie twoje maniery? może nas przedstawię nazywam się Stiles Stilinski, a to jest Scott McCall.-Przedstawił się chłopak i się szczerze uśmiechnął

-Alex Tander- powiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.

-To o co chodzi? Raczej jesteś nowa w Beacon Hills.-

-Tak jestem nowa, chciałam zacząć życie od nowa. Ale lepiej nie pytajcie. Długa historia. Ale chciałam zapytać się czy jest tu jakiś hotel?-

-Jest... ale jest bardzo obskurny i lepiej w nim nie zamieszkiwać.- Powiedział chłopak na co ja westchnęłam

-Super...- Powiedziałam najciszej jak się da

-Jak chcesz możesz zanocować u mnie.- powiedział Stiles

-No nie wiem czy to dobry pomysł...- Powiedziałam, wolałam żeby na sam początek ''nowego'' życia nic mi się nie stało...

-Spokojnie, nic ci nie zrobi. Tata Stilesa jest szeryfem i mieszka z nim.- No nie powiem, Scott trochę mnie tym uspokoił.

-No nie wiem, nie chce żebyś miał przeze mnie problemy.- Powiedziałam kierując to zdanie do Stilesa.

-Nie ma sprawy. W domu jest jeden wolny pokój gościnny.- Próbował mnie przekonać chłopak.

-No dobrze. Ale tylko na czas póki nie znajdę sobie pracy i mieszkania.- Powiedziałam trochę rozbawiona tą wymianą zdań.

-Takkk.... - powiedział chłopak na co się roześmiałam ze Scottem. - A będziemy robili sobie takie super piżama party?! - Powiedział rozmarzony Stiles i ze Scottem zaczęłam się śmiać.

- Dobra ja muszę już iść, pójdę jeszcze do fryzjera. To może spotkamy się tutaj? o której mam tu być?

- Bądź tu o 16:15. okej?- 

- Okej. To ja już się zbieram. Fryzura się sama nie zrobi.- Powiedziałam roześmiana trochę swoją wypowiedzią i zaczęłam odchodzić. Gdy byłam już parę metrów  od chłopaków i byłam pewna że mnie nie usłyszą powiedziałam sama do siebie:

-Muszę zmienić fryzurę by w razie co mnie nie rozpoznali...-

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

I jak wam się podoba? (:

Bohater... D.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz