w tym samym czasie
Seokjin pov.
Siedział spokojnie w autobusie, słuchając muzyki przez słuchawki. Taehyung już do niego dzwonił, ale nie odebrał połączenia. Nie lubił rozmawiać przez telefon w miejscach publicznych, a przecież spóźni się tylko kilka minut. Starszy nie powinien się martwić. Wyciszył więc połączenie, dalej słuchając skocznej piosenki, na którą dopiero co przełączył, gdyż po godzinie spędzonej na wpatrywaniu się w widoki za oknem, zaczynał już przysypiać.
W końcu po kilku minutach autobus zatrzymał się na odpowiednim przystanku. Przeciągnął się i ziewnął, po czym wstał z miejsca, zarzucił na ramię plecak i ruszył do otwartych już drzwi. Po wyjściu przez chwilę zastanawiał się, w którą stronę powinien pójść. Po tylu latach nie pamiętał już Seulu zbyt dobrze. W końcu wybrał drogę w lewą stronę, choć nadal trochę niepewnie. Mógł zadzwonić do Tae, jednak stwierdził, że poradzi sobie sam.
Jakież było jego zdziwienie, gdy po zaledwie kilku krokach ktoś złapał go za ramię i zatrzymał. Spojrzał w górę i aż zachłysnął się powietrzem. Tuż przed nim, z dziwnym, tajemniczym uśmiechem stał jego ojciec. Biologiczny ojciec.
- No proszę, proszę, kogo my tu mamy... - powiedział mężczyzna, patrząc szyderczo na Jina. - Synalek pedałek.
- Proszę mnie puścić, nie znam pana - skłamał Seokjin, wbijając wzrok w ziemię i próbując ruszyć dalej, jednak drugi nadal mocno go trzymał.
- To tak się teraz dzieciaki witają z kochanymi rodzicami? - zapytał starszy ironicznym głosem, a Jin spiorunował go wzrokiem. On nigdy nie był dla niego kochanym rodzicem. - Ależ ten cały Jeon musiał zrobić ci wodę z mózgu, Seokjin.
- Jest o wiele lepszym ojcem od ciebie! - wykrzyczał mu Jin prosto w twarz, próbując się przy tym uwolnić. - A nie, przepraszam. Ty nigdy nim nawet nie byłeś.
- Wydaje mi się, że mamy do pogadania - powiedział mężczyzna, nie zwracając najmniejszej uwagi na poprzednie słowa Jina. Chwycił go za nadgarstek i zaczął go ciągnąć w tylko sobie znane miejsce. W tym czasie telefon chłopaka znów zaczął dzwonić i już wiedział, że to na pewno Taehyung. Tak bardzo żałował, że nie odebrał od niego wcześniej...
- Zostaw mnie, nie mam ci nic do powiedzenia! - krzyknął, nadal się szarpiąc, jednak ojciec był dla niego zbyt silny. Zdawał się nawet tego nie czuć.
- Nie pierdol, gówniarzu.
W końcu Seokjin poddał się, przestraszony podążając posłusznie za starszym. Nie chciał go jeszcze bardziej denerwować, wiedząc, co mogło z tego wyniknąć.
- Skąd wiedziałeś, że tu będę? - zapytał drżącym głosem, znów patrząc tylko i wyłącznie pod nogi.
- Nie wiedziałem, ale skoro już cię zobaczyłem to aż żal było nie skorzystać z okazji, czyż nie, Seokjin?
Chłopak nie odezwał się już, bojąc się, że nieświadomie na niego naskoczy, co nie mogło w żadnym wypadku skończyć się dobrze. Szedł więc za ojcem w milczeniu, obawiając się tego, co miało się stać.
W końcu doszli do miejsca, którego Jin w żaden sposób nie mógł sobie przypomnieć. Jeszcze nigdy tu nie był, a wcześniej nie zwracał uwagi na to, dokąd szli. Dopiero, gdy się zatrzymali, a ojciec brutalnie pchnął go na ścianę, przygważdżając jego nadgarstek do twardej powierzchni i przybliżając się maksymalnie blisko do jego twarzy, rozejrzał się szybko i stwierdził, iż musieli być w jakiejś zapomnianej części miasta.
- A teraz słuchaj mnie uważnie, smarkaczu, bo nie będę się powtarzać - wysyczał mężczyzna wprost do jego ucha, groźnie ukazując przy tym zęby. - Nie mam zamiaru się za ciebie wstydzić, wiesz, że mam wysoką pozycję w firmie i jeśli tylko cokolwiek dojdzie do uszu moich współpracowników to wiedz, że już jesteś martwy. Dlatego spierdalaj stąd i nigdy więcej się tu nie pokazuj, jasne? Drugiego ostrzeżenia nie będzie. Jeżeli kiedykolwiek jeszcze cię tu zauważę to ani ty, ani twój chłoptaś nie będziecie mieć już takich ładnych twarzyczek. Dotarło?
- N-nic mu nie zrobisz - powiedział Jin drżącym głosem.
- Och, czyżby? - zapytał mężczyzna ironicznym tonem. - Chcesz się przekonać?
Seokjin pokręcił tylko głową, zbyt przestraszony, by się odezwać. Tymczasem telefon w jego kieszeni znów zaczął dzwonić. Chciał go zignorować, bojąc się, co zrobi ojciec, gdy zauważy, że to Tae, ale starszy tylko przekręcił głowę i fałszywie się uśmiechnął.
- No dalej, nie odbierzesz?
Dlatego też Jin wyciągnął urządzenie z kieszeni i drżącą dłonią nacisnął zieloną słuchawkę. Natychmiast usłyszał zdenerwowany głos Taehyunga, jednak sam nie potrafił się odezwać. Dopiero po dłuższej chwili przełknął ślinę i wziął głębszy wdech, po czym powiedział:
- Wracaj do domu.
Nie chciał nawet słyszeć żadnej odpowiedzi, po prostu się rozłączył i wsunął telefon z powrotem do kieszeni, przedtem jeszcze go wyłączając.
- No proszę, jak chcesz to potrafisz - nieszczerze pochwalił go ojciec, mierzwiąc mu włosy w jego zdaniem czułym geście. - Ale wiesz co? Dam ci jeszcze coś na zachętę, żebyś się nie rozmyślił.
Po czym uderzył go pięścią w policzek, tak, że ten od razu upadł, zdzierając sobie jeszcze skórę z przedramienia aż do krwi, gdy przeorał ręką po twardej nawierzchni. Po chwili uniósł się ostrożnie, opierając się na drugiej ręce i wypluwając z ust krew.
- I żeby mi to było ostatni raz.
Jego ojciec odwrócił się na pięcie i odszedł, otrzepując koszulę. Nawet się nie obejrzał, nie sprawdził, czy nie zrobił chłopakowi nic poważniejszego, ale Jin się tego po nim nawet nie spodziewał. Patrzył tylko jak mężczyzna odchodził, ze łzami w oczach, nie wiedząc, gdzie był i dokąd powinien pójść, oczywiście dopiero, gdy już zdoła wstać. I wtedy wyciągnął z kieszeni telefon, który o dziwo wcale się nie stłukł, po czym ponownie go włączył.
A w tym momencie Taehyung aż podskoczył, gdy tylko zerknął na urządzenie w swoich rękach i zauważył, że sygnał z telefonu młodszego znów się pojawił. Nie dzwonił już do niego, ale podążał za nadawanym sygnałem. Oczywiście nie obyłoby się bez pomocy Jimina, który był dobry w takich sprawach i właśnie szedł obok niego.
Obaj zdziwili się, gdy zauważyli, dokąd sygnał prowadził. No bo dlaczego Jin miałby chcieć przychodzić w tak wyludnione i wbrew pozorom niebezpieczne miejsce? Przyspieszyli kroku, by jak najszybciej go znaleźć, gdy Tae w końcu coś zauważył. Podbiegł szybko do skulonej pod ścianą postaci, od razu chwytając ją w ramiona.
Seokjin zdziwił się i cholernie przestraszył, gdy tylko zobaczył Taehyunga przed sobą. Nie potrafił jednak wymówić ani słowa, by stąd uciekał, poszedł sobie gdziekolwiek, gdyż po prostu nie mógł wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Dlatego siedział tak w milczeniu, nie odpowiadając na chaotycznie zadawane przez Tae pytania, a jedynie jeszcze przez długi czas łkając w jego ramionach.

CZYTASZ
don't leave me behind | chat | taejin
FanfictionGdzie Taehyung szuka na czacie przyjaciela z dzieciństwa, a znajduje Seokjina. Pairing: TaeJin Gatunek: slash, chat, fluff, angst, hurt/comfort Uwagi: zmieniony wiek postaci, BTS nie istnieje, możliwe przekleństwa 28.09.17 #960 w fanfiction 30.09.1...