Rozdział 36

3.1K 146 15
                                    

Nazajutrz dostałam pozwolenie na opuszczenie szpitala pod warunkiem, że cały czas będę odpoczywać, czyli całymi dniami leżeć w łóżku. Około godziny czternastej wraz z Draconem wróciliśmy do domu. Mój mąż natychmiast zaniósł mnie do sypialni i kazał mi się stąd nie ruszać. Upierałam się, że nic mi nie jest i mogę normalnie funkcjonować. Niestety kiedy do blondyna dołączyła Miona, Ginny, Blaise, a nawet Pansy z Harry'm, którzy wrócili zaraz po tym gdy wylądowałam w szpitalu, od razu znalazłam się na straconej pozycji.

- Idę przygotować coś do jedzenia, a Ty masz tu siedzieć i się nie ruszać! Zrozumiano? - rzekł stanowczo blondyn i spojrzał na mnie.

- Uwierz mi, że nic mi nie jest i sama mogę sobie coś przygotować. - oznajmiłam i zaczęłam wstawać z łóżka, lecz Draco w mgnieniu oka znalazł się przy mnie i z powrotem położył na łóżko.

- Masz odpoczywać. Czy do Ciebie nie dociera, że prawie straciłaś życie? Wiesz, że mogłaś się nie obudzić? - zapytał i posłał mi smutne spojrzenie.

- Kochanie, ale jestem tutaj, przy Tobie. Zgadza się, mam odpoczywać, ale ja tak nie mogę. Zrozum to. - powiedziałam i pocałowałam blondyna.

- A Ty zrozum to, że drugiej szansy przeżycia może nie być. - rzucił chłodno i wyszedł z pokoju.

Nie zważając na zdanie męża, wstałam z łóżka. Zabrałam dresy, luźną koszulkę i podreptałam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Odkręciłam gorącą wodę i pozwoliłam, aby wszystkie złe wspomnienia odpłynęły z mojej pamięci. Zabrałam swój ulubiony szampon o zapachu czekolady, który zawsze przypominał mi dzieciństwo.

Po półgodzinnej kąpieli opuściłam łazienkę i wróciłam do łóżka, aby nie wywoływać awantur. Na szafce leżał talerz z naleśnikami, które najprawdopodobniej przygotował Draco. Szczerze powiedziawszy to nawet nie miałam apetytu, więc napiłam się tylko herbaty i poszłam spać.

Znalazłam się na środku pola. Rozglądałam się dookoła, ale nikogo nie widziałam. Ruszyłam, więc ścieżką, która prowadziła do małego domku. Cały czas czułam, że jestem przez kogoś obserwowana, ale starałam się iść dalej. Kiedy doszłam do małej chatki pogoda diametralnie się zmieniła. Niebo nie było już takie pogodne jak na początku. Słońce zostało zakryte przez chmury i rozpętała się silna burza. Postanowiłam wejść do domu, lecz był zamknięty. Burza przybrała na sile. Próbowałam uciekać, ale cały czas krążyłam w kółko. Nagle zza moich pleców wyłoniła się zakapturzona postać. Chciałam krzyczeć i uciekać, ale nie dałam rady.

- Nigdy przede mną nie uciekniesz! - krzyknęła postać.

- Zostaw mnie! Kim jesteś? - zapytałam ze łzami w oczach.

- Najgorszym złem jakie istnieje. Tym razem udało Ci się przeżyć, ale następnej szansy nie będzie. - usłyszałam.

Obudziłam się cała zalana potem. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę dziewiętnastą. Powoli zeszłam z łóżka i wolnym krokiem podreptałam do łazienki. Odkręciłam zimną wodę i obmyłam twarz. Co ten sen miał oznaczać?

- Miałaś nie wychodzić z łóżka. - usłyszałam zimny głos Dracona.

- Nawet do łazienki już nie mogę wyjść?! - warknęłam i obdarzyłam blondyna zimnym spojrzeniem.

Minęłam mojego męża i wróciłam do łóżka. Upiłam łyk, zimnej już herbaty i zajęłam się książką.

- Nie zjadłaś. - rzekł Draco i wskazał palcem na talerz pełny naleśników.

- Nie jestem głodna. - rzuciłam i zaczęłam czytać lekturę.


When I die honey. II [ D.M ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz