Zima

123 17 0
                                    

- Tak, tak, to zdecydowanie czas na siestę- Feliciana uśmiechnęła się lekko.- Jestem dzisiaj dziwnie bardzo zmęczona, więc czy mogłaby ciocia powiedzieć, żeby nikt nie wchodził do mojego pokoju jak będę spać?
- Oczywiście kochanie- starsza kobieta uśmiechnęła się i pogłaskała dziewczynę po policzku.- Zmykaj, sen dobrze ci zrobi.
Feliciana przytaknęła, po czym dość wolnym krokiem zaczęła iść w kierunku swojego pokoju.
'Nigdy nie zamykam drzwi na klucz więc teraz w sumie też nie powinnam.'- pomyślała wchodząc.
'Dobra. To teraz czas działać.'
Włoszka podbiegła do swojego łóżka i wyciągnęła spod niego grubą, puchową, niebieską kurtkę z kapturem. Zakładając ją nerwowo rozglądała się po pokoju. Jak stąd wyjść? Przez okno? Ale to jest dość wysoko!
Chyba że...
Feliciana zdjęła prześcieradło i poszewkę z łóżka. Skręciła je w coś lino-sznuro-podobnego, po czym połączyła supłem.
Kiedy podeszła do okna i otworzyła je, w nos zakuło ją mroźne, zimowe powietrze.
'Jeszcze go nie ma! Będę pierwsza!'- uśmiechnęła się. Przywiązała swój prowizoryczny ,,sznur" do kaloryfera, i wyrzuciła go przez okno.
'Raz kozie śmierć!'
...
...
...
To był zły pomysł.
Feliciana czuła swoje serce w gardle- była przerażona. Z jednej strony nie chciała wracać i była już tak naprawdę w połowie drogi na dół... ale z drugiej strony spuszczanie się po linie jest trudniejsze niż się wydaje A TEN DZIWNY DŹWIĘK KTÓRY BRZMIAŁ JAK DRĄCY SIĘ MATERIAŁ NIE POMAGAŁ.

Dziewczyna wciągnęła gwałtownie powietrze i poczuła znajome kucie w płucach i gardle.
'Nie, nie teraz.'
-Feliciana?! Co ty wyprawiasz?!- usłyszała znajomy głos.
- Boję się Luddy!- dziewczyna przycisnęła twarz mocniej do prześcieradła. Jej oddech stawał się coraz bardziej świszczący.
-Ty... dobrze, nie ważne. Powoli zsuwaj się na dół.
- Ale się boję! Co jeśli spadnę?!
- Nie spadniesz jak będziesz się mnie słuchać.
Feliciana przełknęła ślinę, starając się zignorować kucie w płucach.
Niżej.
Jeszcze trochę niżej.
Jeszcze...
'MIO DIO!' Prześcieradło na którym dziewczyna wisiała nagle przerwało się, a Włoszka zaczęła spadać.

- Oj.
- Scheiße- zaklnął chłopak. Łapiąc Felicianę sam się przewrócił, przez co czuł jak śnieg moczył mu teraz spodnie.
- Grazie Luddy- dziewczyna nadal siedząc mu na kolanach, wtuliła twarz w zgięcie szyi blondyna. Spadając na szczęście nie krzyknęła i nie zwróciła niczyjej uwagi (Ludwig miał ciarki na samą myśl co by było gdyby ktoś zobaczył Felicianę zimą na dworze), ale jej oddech był niepokojąco świszczący.
-Już, już- chłopak niezręcznie poklepał ją po głowie.- Twój plan był naprawdę... pomysłowy. I jak na kogoś kto nie robi prawie nic związanego z wysiłkiem fizycznym całkiem nieźle schodziłaś po tej, yyy, linie.
- Naprawdę?- dziewczyna spojrzała na niego swoimi wielkimi, brązowymi oczami, a Ludwig już wiedział że pewnie wyglądał jak pomidor (... chyba spędzał za dużo czasu z Antoniem).
- Yhym- mruknął tylko przytakując.
- Yay!- Feliciana rozpromieniła się. Widać było że jest już w znacznie lepszym nastroju, a jej oddech wrócił do normalności. Szybko zerwała się na nogi, ciągnąc chłopaka za sobą.
- Choooodź już Luddy! Bo jeszcze staw nam odmarźnie!
- Na pewno- parsknał śmiechem, po czym naciągnął jej kaptur na głowę.- Chodź, wyjdziemy tym nieużywanym wyjściem.
-Ve!
                              ***
- Cholera, jak tu gorąco- Lovina zmarszczyła brwi, próbując wytrzeć sobie pot z czoła i nie usyfić się przy tym ziemią którą miała na rękach.
- No! I potem zawsze jak wychodzisz na dwór jest tak ziiiiimnoooo- Antonio zatrzęsł się na samą myśl.

- No jest zimno bo jest zima idioto.
- No jest gorąco bo jesteśmy w szklarni pomidorku~

Dziewczyna zrobiła się całe czerwona i zerknęła na niego kątem oka. Kiedy Toni to zobaczył uśmiechnął się promiennie, a Lovina szybko odwróciła wzrok.
- Głupek- spowrotem przykucnęła do krzaczka pomidorów którymi się zajmowała. Jak bardzo chciała by dały owoce! I to jak najszybciej. Już nie mogła sobie wyobrazić miny dziadka kiedy ten dowie się, że te pyszne pomidory które je, wychodowała jego własna wnuczka! I w dodatku nie Feliciana!
'Ta. Chciałoby się.'
Nawet gdyby dały owoce, nawet gdyby on je zjadł, nawet gdyby mu zasmakowały- to i tak ten staruszek ABSOLUTNIE nie może się dowiedzieć że to Lovina je wychodowała. Inaczej miałaby dożywotni zakaz chodzenia do szklarni i spotykania się z Antoniem. I dziewczyna z pewnym zdziwieniem i lekkim zmieszaniem doszła do wniosku, że na obu tych rzeczach bardzo jej zależało.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 05, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

NormalneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz