Louis
-Teraz mnie posłuchaj - przyłożyłem palec do torsu mojego chłopaka. - Nikt nie może się dowiedzieć, rozumiesz?-Nie mogę się pożegnać z Niallem? - spojrzał na mnie z nadzieją.
-Nie Harry. W razie konieczności powie twojej mamie i potem bez problemu moja matka też się dowie. Przez to nie tylko ja będę miał problem, a Lottie też. Zrozum wszyscy tu, łącznie z matką, już dawno uśmiercili ją w swoich głowach. Nie mogę jej tak narażać..
-Rozumiem Lou.. - zagryzł wargę. - Okej trudno. Jakoś damy radę.
-Uciekniemy dziś w nocy, dobrze? - złapałem jego dłoń. Kiedy zobaczyłem jaki ma wyraz twarzy natychmiast się zmartwiłem. - Nie musisz tego robić.
-Ale ja chcę..
-Harry - schowałem twarz w dłoniach. - To nie jest łatwe.. Dla mnie też to trudne. Ciężko mi zostawić przyjaciela.. Ale ja muszę uciec. Ty masz tutaj wszystko, czego potrzebujesz. Masz mamę, Nialla..
-Nie miałbym ciebie - zabrał moje ręce z mojej twarzy. Złapał mój podbródek każąc mi tym samym na siebie spojrzeć. - Nic nie miałoby sensu, gdybym nie miał ciebie - pocałował mnie krótko w usta, a kiedy się odsunął zapytał: - Rozumiesz? - pokiwałem lekko głową.
-Odpoczywaj Harry.. - przykryłem go kołdrą. - Zostało ci na to naprawdę niewiele czasu - uśmiechnąłem się lekko. - Będę o 2:30 pod szpitalem. Postaraj się jakoś z niego wymknąć. Najlepiej będzie chyba oknem - zmarszczyłem brwi myśląc o tym zacięcie.
-Wymyślę wszystko, dam radę. Nie martw się.
***
(Tego samego dnia o 2:24)
Harry
Wstałem z łóżka szpitalnego. Odkąd Louis wyszedł z mojego pokoju odliczałem godziny i minuty do 2:30.
Chciałem uciec, chciałem już być tylko z Lou. Nieważne gdzie, nieważne do kogo.. Ważne, że z nim.-Louis! - zawołałem chłopaka.
-Shh - szatyn przyłożył palec do ust. - Ochorna jest za rogiem - wskazał na miejsce niedaleko.
-Chodź - pociągnąłem go za rękę w stronę pobliskiego parku.
Minęło kilka minut, byliśmy już przy ławce.-Mam dla ciebie ubrania - z torby, którą miał na ramieniu wyjął granatową koszulkę, czarne spodnie i szarą bluzę.
-Mam się przebrać tutaj? - zmarszczyłem brwi przyjmując od niego ciuchy.
-No ja bym nie narzekał - uśmiechnął się figlarnie i poruszył brwiami.
-Okej - prychnąłem. Zdjąłem górę od piżamy i włożyłem przez głowę t-shirt. - Żeby ci tylko nie stanął, bo ja nie zamierzam się tym tutaj zajmować.
-Aleś ty zabawny - przewrócił oczami.
Resztę garderoby zmieniłem w mgnieniu oka.
Poszliśmy kilka kroków dalej, stał tam samochód, do którego kilka sekund wcześniej Lou otworzył drzwi.-Wsiadaj mamy zaraz samolot, a musimy się tam jeszcze dostać - otworzył mi drzwi. Usiadłem, a on zajął miejsce za kierownicą.
***
Louis
-Mamy jedną przesiadkę - poinformowałem Hazze.-Spoko - uśmiechnął się.
-Jak się czujesz?
-Dobrze, bardzo dobrze - uśmiechnął się szeroko.
Samolot miał wystartować za 5 minut. Siedzieliśmy już na naszych miejscach.-Trzymaj mnie za rękę - zielonooki zamknął oczy i chwycił mnie mocno za dłoń.
-Trzymam kochanie,nie bój się - zaśmiałem się pod nosem.
-Kurwa, kurwa, kurwa - szeptał loczek. Byłem niedaleki od wybuchu śmiechem z jego zachowania.
Bał się i to było takie urocze.-Już dobrze - pocałowałem go w policzek. - Lecimy.
-Jezus - uśmiechnął się szeroko. - Żyję!
-Żyjesz skarbie - objąłem go ramieniem. - Możesz iść spać, jeśli chcesz - Harry schował głowę w zagłębieniu mojej szyi.
-Nie - ziewnął i wtulił się we mnie bardziej. - Możemy rozmawiać..-A więc nie mogę się doczekać aż zobaczę Lottie - moje oczy najprawdopodobniej zaszły łzami. - Tęsknię.. Na pewno ciężko będzie mi bez Zayna, ale jakoś dam radę. Mam ciebie, musi być dobrze.. - usłyszałem ciche pochrapywanie. Spojrzałem na twarz loczka, który miał przymknięte powieki i słodko spał.
***
-Jesteśmy - szturchnąłem chłopaka w ramię.-Więc chodźmy - złapał mnie za dłoń i wyszliśmy z samolotu.
-Za ile przesiadka? - zapytał siadając na krześle na lotnisku.
-Jakieś dwadzieścia minut - usiadłem obok niego kładąc dłoń na jego kolanie. - Już niedługo będziemy w Nowym Jorku - zamknąłem oczy wyobrażając sobie wspaniałe miasto.
-Będzie pięknie - loczek cmoknął mnie w czoło.
-Będzie idealnie.
____________________
Hejkaaa
Kolejny jutro/pojutrze💕
Jeszcze tylko jeden, lub dwa rozdziały i epilog ;-;***
Nowe opowiadanie, które pojawi niedługo:
Tytuł: "Bad Bet"//LarryOpis: Szablonowy opis bad boy i ciota. Co jeśli to się zmieni? Co jeśli bad boy trafi na bad boya? Co jeśli obaj założą się z kolegami, że rozkochają w sobie tego drugiego? A jeśli uda im się dogadać i spróbować nabrać wszystkich dookoła, jeśli w ich 'plan' wkradnie się jakieś nieprzedziwidziane niepowodzenie? Jednak nikt nie pomyślał, że to może być zły zakład..
Jeśli opis wam się spodobał to zapraszam do śledzenia mojego profilu, na którym ff pojawi się lada moment!💕
Dziękuję za przeczytanie i do następnego!💕
Nelly21_
CZYTASZ
„Nobody said it was easy" • larry • korekta
Fanfic#461 miejsce w fanfiction❤ #57 in story (#681/#765/#814/#892/#911w ff) Louis żyje w świetle sławy swoich rodziców, chce normalnie żyć, ale to nie jest takie proste. Jednak nie zawsze tak było. Wszystko zaczęło się, kiedy jego siostra uciekła z domu...