Odstawił na podłogę kolejną, pustą butelkę po sake. Nigdy się nie upijał, ale w tym dniu odpuścił sobie. Chciał zapomnieć, jednak tego nigdy się nie da załatwić. Wstał z kanapy i powolnym krokiem kierował się na balkon, uważając aby nie rozbić butelek wlających się dookoła. Sam nie mógł zliczyć wszystkich butelek, które wczoraj kupił w sklepie. Był zbyt pijany, żeby o tym myśleć. Światło księżyca prześwietlało się przed otwory w kotarach.Co powiniem teraz zrobić?
Skoro nie ma już dla niego ratunku to po co wogle się stara? Równie dobrze mógł już dawno temu się zabić, jednak nie dawał rady. Myślał, że to będzie takie proste i łatwe.
Nie ma...ratunku...
Ubrał swoje buty i nałożył ciepłą bluzę. Wyszedł z mieszkania i skierował się w stronę mostu, który znajdował się 10 minut drogi z tąd. Jego telefon zaczął dzwonić więc szybko go dobrał, nie patrząc na odbiorcę.
-Halo?
-Hinata gdzie jesteś?! Martwię się!
-Idę *hik* zakończyć to wszystko. Nie ratuj mnie z *hik* mostu.
-Chyba oszalałeś?! Nie rób nic głupiego! Za chwilę tam będę!
-Ale *hik* po co? Przecież jestem bezużyteczny.
-Chyba żartuje...-rozłączył się i szedł dalej w swoim kierunku.
Czarnowłosy w tym czasie biegł z niewyobrażalną prędkością. To wszystko znów jego wina. Gdyby nie wpuścił Oikawy do domu Hinata byłby teraz bezpieczny. Ale to także wina Oikawy. Nie powinien mówić o nim takich rzeczy kiedy on śpi w pokoju obok.
Księżyc świecił mocnym blaskiem, oświetlając mu drogę. Ciemne niebo było pełne gwiazd, pomyślał o tym, że Hinata właśnie teraz patrzy na to samo niebo. Tyle, że chciał to zrobić po raz ostatni. Z oddali na moście zobaczył cień postaci, która chwiejnie próbuje wyjść poza drabinki. W mgnieniu oka znalazł się obok niego i mocno pochwycił go, przyciskając bliżej siebie.
-Zo-zostaw! Daj mi odejść!-niższy cały czas wiercił się i próbował uwolnić od czarnowłosego. Niestety bez skutku.
-Nie!
Jeszcze przez długi czas szarpali się między sobą. Kageyama oberwał od niższego chłopaka z kostkę i z cichym syknięciem puścił go w końcu.
-Czemu nie?!-stanął naprzeciwko niego- To wszystko jest bez sensu! Nie mogę dłużej kłamać!
-Hinata...o czym ty mówisz?
-Od samego początku udawałem przed tobą, że na niczym mi niezależy...-w jego oczach pojawiły się łzy-...ustaliliśmy, że nie będziemy mieć przed sobą sekretów...-jego ton głosu stawał się coraz bardziej smutniejszy-...od liceum ukrywałem przed tobą bardzo okropną rzecz...-łzy w jego oczach spłynęły po policzkach-...od tych wszystkich lat ukrywałem moją miłość do ciebie...
Kageyama stał w bezruchu. Zawsze myślał o tym, ale nigdy nie sądził, że to wszystko może stać się prawdą.
-Pewnie teraz uważasz mnie za ohydnego...-kontynuował-...zrozumiem jeśli już się do mnie nie odezwiesz i...odejdziesz. Nie martw się o to. Samotność jeszcze nikogo nie zabiła.-odwrócił się do niego plecami i zaczął iść.
-Shouyou...-Kageyama złapał go za ramię. On w tym czasie był zaskoczony. Czarnowłosy nigdy nie powiedział do niego po imieniu-...nie. Nie zamierzam cię zostawić.-przybliżył się do niego bliżej i umieścił swoje dłonie na jego mokrych policzkach- Gdybym 6 lat temu nie stchórzył, byłbyś szczęśliwy. Od lat to przed tobą ukrywałem, ale to ty jesteś moim marzeniem.
Na te słowa zmniejszył dystans między nimi i pocałował go. Całował go delikatnie, ale czule i z miłością, którą go darzył. Po chwili poczuł jak jego pocałunek jest oddawany z jeszcze większą czułością. Choć miał zamknięte oczy, mógł bez problemu stwierdzić, że Hinata uśmiechał się.
***
Rano rudzielec obudził się z ogromnym bólem głowy. Kompletnie nic nie pamiętał z poprzedniego wieczoru. Znaczy pamiętał wszystko do momentu, w którym sięgnął go butelkę sake. Później film mu się urwał.
Podniósł się z trudem z łóżka i ruszył w kierunku kuchni. Po przekroczeniu jej progu miał więcej pytań dotyczących wczorajszego wieczoru. Kageyama stał przy kuchence i robił z uśmiechem śniadanie.
-O, już wstałeś.-spojrzał na niego swoim szczęśliwym wzrokiem- Śniadanie zaraz będzie gotowe.
-O-okej.
Usiadł przy stole i czekał. Chwilę potem na stole pojawiły się talerze z jedzeniem.
-Emm...bo wiesz...-zaczął Hinata-...nie do końca pamiętam co stało się ostatniej nocy. Wiesz może coś na ten temat?
-Nic nie pamiętasz?-z przykrością rudzielec pokręcił głową- Oczywiście, że Ci powiem, tylko musisz się do mnie przysunąć.
Wstał z zamiarem wysłuchania od Tobio co ma mu do powiedzenia. Jednak w tym samym momencie czarnowłosy też wstał i przytulił do siebie rudzielca. Serce niższego prawie wyskoczyło z klatki piersiowej. Po krótkiej chwili całkowicie zesztywniał. Miłość jego życia pocałowała go. Zamknął powoli oczy i delikatnie oddał pocałunek, uśmiechając się.
-Czyli to ja jestem twoim marzeniem?- zapytał odklejając się od niego.
-Tak. Czemu płaczesz? Zrobiłem coś nie tak?
-Nie...to po prostu łzy szczęścia.- uśmiechnął się i przytulił wyższego tak, że wylądowali razem na ziemi. Minęły 4 lata odkąd się uśmiechnął, a teraz ma do tego odpowiedni powód.
Znalazł w końcu odpowiednią osobę, która zapewni mu szczęście.
________________________________
Przepraszam, że taki krótki, ale przez katar nie myślę za bardzo (;-_-)
Miłego dnia i pamiętajcie: Uśmiechajcie się bo wtedy ktoś inny odwzajemni wasz uśmiech.
CZYTASZ
Looking for happiness // KageHina
Fanfiction23 letni Hinata Shouyou od straty swojej rodziny zmienił się diametralnie. Przestał się uśmiechać, wszystko co robi jest dla niego bez sensu i utracił jakąkolwiek nadzieję na odzyskanie tego szczęścia. W czasach liceum Shouyou był zakochany w swoim...