LIV

534 45 16
                                    

Była już późna noc. Światło księżyca w pełni wpadało do środka pomieszczenia przez odsłonięte okno, skutecznie uniemożliwiając zaśnięcie dwóm nastoletnim chłopcom leżącym na łóżku i tak mocno wtulającym się w siebie, jakby zaraz miał nadejść koniec świata. Patrzyli sobie nawzajem prosto w oczy, nie odzywając się prawie w ogóle. Nie przeszkadzało im to jednak wcale. Cieszyli się swoją obecnością, jak gdyby było to jedyne, czego w życiu pragnęli.

I może rzeczywiście było.

- Na pewno nie chcesz zostać na dłużej? - szepnął w końcu Taehyung, przerywając panującą wokół błogą ciszę.

- Wziąłem ze sobą tylko ubrania na jutro - odparł drugi z widocznym smutkiem. - Zresztą Jeonggukie tęskni, gdy nie ma mnie zbyt długo.

Tae uśmiechnął się nieznacznie na te słowa.

- Jesteś kochanym starszym bratem.

- Nie tak bardzo jak mógłbym być - zaprzeczył Jin, kręcąc przy tym głową.

- Nieprawda. Najlepszym.

Tym razem to na wargach młodszego pojawił się nikły uśmiech.

- W każdym razie... - mruknął, powracając do wcześniejszego tematu. - Ty mógłbyś przyjechać do mnie na dłużej... Chociaż nie... - zreflektował się po chwili ze smutkiem. - Bo znowu miałbyś koszmary.

- To nic takiego.

Seokjin spojrzał na niego ironicznie.

- Przez "nic takiego" krzyczysz, płaczesz, drżysz i chcesz wracać do domu, a ja przez długi czas nie mogę cię uspokoić?

Taehyung spuścił wzrok, zażenowany. Choć nic nie mógł na to poradzić, zawstydzało go i denerwowało jego własne zachowanie. Jin wplótł delikatnie dłoń w jego włosy, a on znów spojrzał mu w oczy.

- Chciałbym wiedzieć, o czym są... Te koszmary - dodał, widząc niezrozumienie na twarzy Tae. - Co tak bardzo nie daje ci spokoju, że aż nie możesz przez to spać. Co się stało... Kiedyś. Gdy mnie przy tobie nie było...

- Powiem ci to, Jin, naprawdę. Tylko błagam, nie teraz...

- Dlaczego? - zapytał młodszy. - Teraz jest idealny czas na szczerą rozmowę.

- Boję się - przyznał Taehyung, a drugi w tym czasie tworzył niewidoczne, zawiłe ścieżki palcami wśród jego włosów. - Mówienie o tym boli... Niedawno mówiłem Jiminowi i... To było straszne...

Kończąc wypowiadać to zdanie, przysunął się bliżej chłopaka, o ile w ogóle było to możliwe i schował twarz w jego ramieniu. Seokjin pocałował go w czubek głowy, nie chcąc, by się zamartwiał.

- Spokojnie, do niczego cię nie zmuszam.

- Ale ja chcę ci powiedzieć - jęknął cicho Tae. - Tylko to trudne...

- Dobrze, powiesz kiedy indziej - zapewnił go Jin, wciąż tuląc go do siebie. - A teraz śpij, Taeś.

- Mhm - mruknął drugi, chociaż wcale nie miał na to ochoty. - Brałeś leki?

Oczywiście miał na myśli antydepresanty. Odsunął się i spojrzał na młodszego. Ufał mu pod każdym względem, jednak przecież po tak wypełnionym emocjami dniu mógł o tym zapomnieć. A on chciał mieć pewność.

Jin tylko skinął głową, nie mając ochoty rozwodzić się na ten temat.

- Ile? - dopytywał Taehyung, a on westchnął cierpiętniczo.

- Trzy tabletki.

- A-ale przecież... - zająknął się starszy. - To jest...

- Trzysta miligramów, tak, wiem.

don't leave me behind | chat | taejinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz