I

899 35 13
                                    

*Xayah
Właśnie dotarłam do jakiejś wioski, było już ciemno więc potrzebowałam miejsca w którym mogłabym przenocować.

Zapukałam do jakieś knajpy, ale po chwili zostałam uderzena drzwiami.
Upadłam na ziemię chwytają się za głowe. Z budynku wybiegł jakiś, stary człowiek.
-Ej! Zaczekaj!- zatrzymałam go

-Czego chcesz? Nie mam czasu, jakiś chłopak urządza pokaż. Podobno świetnie mu idzie. W naszym mieście nie często się to zdarza, muszę to zobaczyć- powiedział szybko i pobiegł w stronę, chyba rynku.

Eh... Z tego co zauważyłam, w każdym z domów były zgaszone światła. Czyli każdy poszedł zobaczyć tego chłopaka?... No cóż, pójdę. Może będzie warty uwagi.

Gdy doszłam na miejsce, każdy człowiek i nie tylko, oglądał ,,pokaz".
Chłopak wykonywał przeróżne sztuczki. Gdy skończył, ludzie zaczęli bić głośne brawa.

*Rakan
Ahh jakie to wspaniałe uczucie. Ty robisz jakieś głupie sztuczki, a ludzie biją ci brawa. Mógł bym tak zawsze.

Szybko się ukłoniłem, pokazując mój piękny płaszcz z piór. Po chwili, pośród publiczności dostrzegłem piękną kobietę. Z tego co zauważyłem była Vastajem, tak jak ja.

Zeskoczyłem ze sceny, zacząłem iść w kierunku dziewczyny. Spojrzałem na nią z uśmiechem. Po chwili wyczarowałem różę, którą chciałem jej wręczyć, ale ona...

Ona ją odtrąciła i poszła w stronę jakiegoś ciemnego zaułku.

To pierwszy raz, gdy ktoś nie był zachwycony moją sztuczką. Szybko, ponownie podziękowałem publiczności i ruszyłem za dziewczyną.

*Xayah
Nie rozumiem co takiego ludzie wiedzieli w jego sztuczkach.
Ten chłopak to zwykły bufon.

Ehh może chociaż w tym zaułku znajdę jakiś nocleg... Szłam przed siebie gdy nagle jacyś mężczyźni zagrodzili mi przejście.

-Co my tu mamy? Jakaś śliczna dziewczynka i to na dodatek Vastaj- powiedział jeden z nich

-Ciekawe ile byśmy za nią dostali w Noxusie?- dodał drugi, z obleśnym uśmiechem... wstrętny typ

-Jestem tylko zwykłą dziewczyną. Zwykłą dziewczyną z nieskończonym zapasem śmiercionośnych piór, lepiej nie wchodźcie mi w drogę- powiedziałam wyciągając na widok swoje pióra.

Jeden z nich rzucił się na mnie, krępując mi ręce, gdy drugi chciał mnie związać, zraniłam mu twarz moimi pazurami u nóg. Wyrwałam się i przebiłam klatkę piersiową piórem jednego z nich. Drugi szybko się podniósł i chciał mnie uderzyć, ale nagle ten chłopak, którego uznałam za bufona, pchnął go na ziemię, pozwalając mi go dobić. Zaraz po tym skłonił się przede mną.

-Dlaczego mi pomogłeś?- spytałam, wychodząc z tego okropnego na przenocowanie miejsca

-Nie mogłem pozwolić, żeby skrzywdzili kobietę!- powiedział, nadal za mną idąc.

-Dźgnął cię ktoś kiedyś piórem? Czemu za mną idziesz?-

-Ah wybacz to może dziwnie zabrzmieć, ale ja po prostu dawno nie widziałem żadnego Vastaja i pomyślałem, mogłbym z tobą pójść... gdziekolwiek idziesz- odpowiedział, dorównując mi kroku. Szczerze to ja również już dawno nie widziałam żadnego Vastaja, myślę że miło będzie podróżować z kimś.

-Możesz ze mną iść ale... siedzisz cicho i nie będziesz przeszkadzać-

-Oczywiście! A tak ogólnie to gdzie idziemy?-

-Świat ma wielki dług wobec Vastajów. Jestem tu, by go odebrać, pragnę przywrócić naszej rasie, dawny blask i odszukać mojego ojca-

-Rozmiem, Nie mogę się doczekać jakiejś akcji. Jeszcze nie wiem co zrobię, ale na pewno dam czadu!-

-W to nie wątpię, tak w ogóle Xayah jestem- przedstawiłam się

- Rakan-

*Time skip*

*Rakan*

-Xayah... gdzie my tak właśnie idziemy?- spytałem znudzony. Podróżujemy już dobre trzy godziny bez najmniejszej przerwy.

-Jak to gdzie? Zapomniałeś jaki jest  plan...- odpowiedziała dziewczyna

-Plan? To my mamy plan?- Moja najwspanialsza i jedyna przyjaciółka, coś tam mi mówiła o jakimś planie... ale jakoś za bardzo nie słuchałem. Szczerze to nie wiele mnie on interesował, w tamtym momencie ważniejszy był mój ogon... aż wstyd przyznać ale, odpadło mi jedno pióro.

Wpadłem na genialny pomysł...

-Ała! o najświętszy Vastaju! Pomóż mi przezwyciężyć ten ból- zacząłem symulować, upadając na ziemię

-Rakan?! Co się stało?- Xayah podbiegła do mnie, kładąc moją głowę na swoich kolanach.

-Nic... po prostu żądam przerwy- odpowiedziałem

-ahh skoro nalegasz, ja rozpale ognisko a ty znajdź więcej drewna bo tyle co tu jest starczy na góra pół godziny- jak Xayah powiedziała tak zrobiłem.

Już po chwili byłem daleko od dziewczyny szukając drewna.

*Kayn
-Hehehe ładnie go obiłeś-

-zabij jeszcze tamtego!-

-hahaha tego też dobij-

-Możesz się w końcu zamknąć... jesteś irytujący, jak tak dalej pójdzie to wymienię Cię na tępy sztylet- odpowiedziałem wkurzony, ta głupia kosa gada i gada.

-dobra już dobra, ale... zabij tego przy ścianie bo ma krzywy ryj- Gdy tylko Rhaast skończył, rzuciłem się z kosą na biednego chłopaka który stał, przestraszony przy ścianie. Jednym szybkim ruchem odciąłem mu głowę.

-Tak!-

- No, starczy, miałeś się zamknąć!-

-eh.. Kłamałem!-

On jest nie do zniesienia, odkąd mam najpotężniejsza broń Noxusa jestem niezwyciężony. Ale Rhaast mnie wkurza. Właśnie przed chwilą opuściłem zakon cienia, który był prowadzony przez mistrza Zeda. Już niedługo sprawie że nikt nie będzie mógł równać się z Noxusem. I to wszystko stanie się dzięki mnie!

-Nie pochlebiaj tak siebie, nie zapomnij że ci pomagam- No tak, przecież ten debil czyta mi w myślach...

-Ja ci dam debil-

-Dobra konic, gdzie chcesz iść? Tu nie zostało już nikogo- spytałem

-Idziemy na północny wschód do Ionii-

-Jak chcesz- odpowiedziałem ruszając w stronę lasu

Only One Kiss /KaynXRakanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz