Właśnie zadzwonił dzwonek, co oznacza, że minęła dopiero pierwsza godzina. Zobaczyłyśmy tą bandę idiotów jak biegną do nas. O mało co się nie wywalili o siebie nawzajem.
-Musimy wam powiedzieć newsa!- krzyknął podekscytowany Mike.
-No słuchamy- zapytała niby znudzona Sky.
-Bo jak wychodziliśmy z klasy zobaczyliśmy Tyler'a i Luke od razu podszedł do niego i dostał takiego sierpowego, że poturlał się po korytarzu- powiedział, a na końcu zaczął się śmiać jak idiota, zaraz dołączyła do niego reszta.
Zmarszczyłam brwi i popatrzyłam na Luke'a uśmiechnął się do mnie lekko zmieszany. Wstałam i wzięłam chłopaka na bok.-Luke co ci strzeliło do tej pustej łepetyny żeby go bić?!- zapytałam lekko zdenerwowana.
-Zasłużył na to! Chciał nas rozdzielić i cię skrzywdzić!- krzyknął od razu.
-No dobra ale możesz mieć przez to problemy! Mogłeś to zrobić poza szkołą- drugie zdanie powiedziałam lekko rozbawiona.
-Mogłem, ale musiałem. Jak go zobaczyłem nie mogłem się powstrzymać. Skurwysyn chciał skrzywdzić moje maleństwo, a na to nie mogę pozwolić- przytulił mnie do siebie.
-Lukey, wiem że się o mnie troszczysz, ale to nie oznacza, że masz sobie robić problemy przeze mnie.
-Dla ciebie zrobię wszystko. W dupie mam problemy i tak mi nic nie zrobią. Musi wiedzieć że z nami się nie zadziera.- uśmiechnął się szeroko.
-Ojj Luke...co ja z tobą mam...- powiedziałam rozbawiona i odwróciłam się z zamiarem powrotu do przyjaciół, ale chłopak objął mnie ramionami od tyłu i szepnął.
-Ja tylko dbam o to abyś była bezpieczna maleństwo- wtulił swoją twarz w moje włosy.
-Nie jestem małym dzieckiem Lukey, poradzę sobie, a jeśli będę wiedziała, że nie przyjdę do ciebie.
-Wiesz chyba wolę działać po swojemu.- zaśmiał się krótko i bezgłośnie, a zaraz potem odsunął się. Mogłeś mnie nie puszczać idioto...
-Głupek- pokręciłam głową na boki z rozbawieniem.
-Ale twój głupek- powiedział z szerokim uśmiechem i klepnął mnie w tyłek. Nie spodziewałam się tego, więc pisnęłam.
-Co to miało być?- pisnęłam rozbawiona.
-A nie wiem...lubię to robić- zaśmiał się.
-Spadaj cholero jedna ty- powiedziałam że śmiechem i ruszyłam w stronę "naszego" drzewa.
-Nie uwolnisz się ode mnie- szepnął mi na ucho i dał buziaka w policzek. Pokręcilam głową z niedowierzaniem, ale szłam dalej nie komentując tego.
Wróciliśmy pod drzewo i zaczęliśmy gadać.
-Ej ludzie, mam pomysła- szepnął Calum i kazał nam się przysunąć bliżej, co od razu zrobiliśmy.
-Co wy na to aby zerwać się z lekcji do naszego domku?- popatrzyliśmy na siebie i od razu pokiwaliśmy wszyscy głowami.
Tak, mamy domek. Znajduje się on kawałek od naszych domów w okolicach małego lasku. Zbieraliśmy na niego razem kilka lat. Może i szybciej by było gdybyśmy kupili od razu, ale my poprostu z każdej kasy którą dostawaliśmy, odkładaliśmy po trochę, a resztę wydawaliśmy na swoje potrzeby. Gdy już wszyscy mieliśmy uzbieraną sumę na domek, poszliśmy do ojca Ashtona'a, który ma firmę budowlaną i daliśmy pieniądze. On nie chciał ich wziąć, ale my byliśmy uparci. Chcieliśmy mieć satysfakcję, że ten domek jest z naszych pieniędzy. Gdy był już zbudowany i wyremontowany, załatwiliśmy wszystkie dodatki. Łazienka jest cała wyposażona, nawet w wannę. Salon, duża sofa i do tego cztery duże i miękkie fotele, duży plazmowy telewizor, odtwarzać DVD, głośniki na których często leci głośna muzyka, duży stół na przekąski, które zawsze bierzemy ze sobą i półka z płytami muzycznymi, jak i ze zwykłymi filmami. Kuchnia wyposażona jest w piekarnik, lodówkę, kuchenkę i oczywiście szafki oraz blat. Z tyłu domu również są pokoje w których możemy spać, a w "składziku" są śpiwory na wypadek, gdy chcemy poprostu spać wszyscy razem w jednym pokoju i do tego taras.
CZYTASZ
Only friends? No.
Teen FictionJesteście TYLKO przyjaciółmi?- zapytała. Tak- odpowiedział Luke. Nie- pomyślałam w głowie, równocześnie z jego odpowiedzią. Auć... zabolało. Hej, jestem Hope Black. Jestem normalną nastolatką, może jestem trochę lubiana w szkole, ale to nic takiego...