11

11.1K 319 37
                                    

Właśnie zadzwonił dzwonek, co oznacza, że minęła dopiero pierwsza godzina. Zobaczyłyśmy tą bandę idiotów jak biegną do nas. O mało co się nie wywalili o siebie nawzajem.

-Musimy wam powiedzieć newsa!- krzyknął podekscytowany Mike.

-No słuchamy- zapytała niby znudzona Sky.

-Bo jak wychodziliśmy z klasy zobaczyliśmy Tyler'a i Luke od razu podszedł do niego i dostał takiego sierpowego, że poturlał się po korytarzu- powiedział, a na końcu zaczął się śmiać jak idiota, zaraz dołączyła do niego reszta.
Zmarszczyłam brwi i popatrzyłam na Luke'a uśmiechnął się do mnie lekko zmieszany. Wstałam i wzięłam chłopaka na bok.

-Luke co ci strzeliło do tej pustej łepetyny żeby go bić?!- zapytałam lekko zdenerwowana.

-Zasłużył na to! Chciał nas rozdzielić i cię skrzywdzić!- krzyknął od razu.

-No dobra ale możesz mieć przez to problemy! Mogłeś to zrobić poza szkołą- drugie zdanie powiedziałam lekko rozbawiona.

-Mogłem, ale musiałem. Jak go zobaczyłem nie mogłem się powstrzymać. Skurwysyn chciał skrzywdzić moje maleństwo, a na to nie mogę pozwolić- przytulił mnie do siebie.

-Lukey, wiem że się o mnie troszczysz, ale to nie oznacza, że masz sobie robić problemy przeze mnie.

-Dla ciebie zrobię wszystko. W dupie mam problemy i tak mi nic nie zrobią. Musi wiedzieć że z nami się nie zadziera.- uśmiechnął się szeroko.

-Ojj Luke...co ja z tobą mam...- powiedziałam rozbawiona i odwróciłam się z zamiarem powrotu do przyjaciół, ale chłopak objął mnie ramionami od tyłu i szepnął.

-Ja tylko dbam o to abyś była bezpieczna maleństwo- wtulił swoją twarz w moje włosy.

-Nie jestem małym dzieckiem Lukey, poradzę sobie, a jeśli będę wiedziała, że nie przyjdę do ciebie.

-Wiesz chyba wolę działać po swojemu.- zaśmiał się krótko i bezgłośnie, a zaraz potem odsunął się. Mogłeś mnie nie puszczać idioto...

-Głupek- pokręciłam głową na boki z rozbawieniem.

-Ale twój głupek- powiedział z szerokim uśmiechem i klepnął mnie w tyłek. Nie spodziewałam się tego, więc pisnęłam.

-Co to miało być?- pisnęłam rozbawiona.

-A nie wiem...lubię to robić- zaśmiał się.

-Spadaj cholero jedna ty- powiedziałam że śmiechem i ruszyłam w stronę "naszego" drzewa.

-Nie uwolnisz się ode mnie- szepnął mi na ucho i dał buziaka w policzek. Pokręcilam głową z niedowierzaniem, ale szłam dalej nie komentując tego.

Wróciliśmy pod drzewo i zaczęliśmy gadać.

-Ej ludzie, mam pomysła- szepnął Calum i kazał nam się przysunąć bliżej, co od razu zrobiliśmy.

-Co wy na to aby zerwać się z lekcji do naszego domku?- popatrzyliśmy na siebie i od razu pokiwaliśmy wszyscy głowami.

Tak, mamy domek. Znajduje się on kawałek od naszych domów w okolicach małego lasku. Zbieraliśmy na niego razem kilka lat. Może i szybciej by było gdybyśmy kupili od razu, ale my poprostu z każdej kasy którą dostawaliśmy, odkładaliśmy po trochę, a resztę wydawaliśmy na swoje potrzeby. Gdy już wszyscy mieliśmy uzbieraną sumę na domek, poszliśmy do ojca Ashtona'a, który ma firmę budowlaną i daliśmy pieniądze. On nie chciał ich wziąć, ale my byliśmy uparci. Chcieliśmy mieć satysfakcję, że ten domek jest z naszych pieniędzy. Gdy był już zbudowany i wyremontowany, załatwiliśmy wszystkie dodatki. Łazienka jest cała wyposażona, nawet w wannę. Salon, duża sofa i do tego cztery duże i miękkie fotele, duży plazmowy telewizor, odtwarzać DVD, głośniki na których często leci głośna muzyka, duży stół na przekąski, które zawsze bierzemy ze sobą i półka z płytami muzycznymi, jak i ze zwykłymi filmami. Kuchnia wyposażona jest w piekarnik, lodówkę, kuchenkę i oczywiście szafki oraz blat. Z tyłu domu również są pokoje w których możemy spać, a w "składziku" są śpiwory na wypadek, gdy chcemy poprostu spać wszyscy razem w jednym pokoju i do tego taras.

Only friends? No.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz