11.

540 48 1
                                    

Zobaczyłam, że udpadłam na kamień. Z czoła ciekła mi strużka krwi. Nie czułam nic, gdy podniosłam się i szłam normalnym tempem w stronę przyjaciół.
- Mój Boże.. Laura!- usłyszałam Laeti.
Nataniel widząc mnie zbladł.
- Co ci się stało?!
- Hm.. upadłam?- powiedziałam. Dopiero teraz ból dał o sobie znać.
- Chodź, niedaleko stąd jest przychodnia..- Nataniel wziął mnie pod ramię i chciał mówić dalej, ale przerwałam mu.
- Proszę, zostaw mnie- powiedziałam stanowczo.- Nic mi nie jest. Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć, co się stało.. twoja mądra siostra popchnęła mnie na kamień.
- Co.. nie, to niemożliwe..- Nataniel zbladł i mnie puścił. Kręcił głową.- Niemożliwe.
- Jak chcesz. Też wolę zostać przy wersji z upadkiem.- wzruszyłam ramionami. Laeti przyglądała się tej scenie z ręką na ustach.
- Na pewno nic ci nie jest? Nataniel ma rację..
- Powiedziałam coś. Nic mi nie jest. To tylko..- wytarłam krew rękawem bluzy.- Kilka kropelek krwi, nic takiego.
- Skoro tak sądzisz..- powiedziała, i odwróciła się do chłopaka. - Naprawdę myślisz, że twoja siostra byłaby zdolna do czegoś takiego?
- Nie.. Znaczy.. byłaby zdolna, ale.. nigdy bym nie pomyślał- urwał, zamyślony. Laeti położyła mu rękę na ramieniu. Chyba zapomnieli, że ja tu dalej jestem.
- Chyba za słabo znam swoją siostrę.-podjął w końcu Nataniel.- Idę udusić Amber. Laura.. na pewno jesteś cała? Bo wiesz.. czuję się odpowiedzialny za to, co się stało.
Westchnęłam i kolejny raz wytłumaczyłam, że nic mi nie jest.
- Dobrze.. ja lecę!- pożegnał się.
- Paa- mrugnęła do niego Laeti. Odwróciła się do mnie.- A teraz opowiedz mi całą wersję tego, co się wydarzyło. Nie pomijaj niczego. Tak myślałam, że nie chciałaś powiedzieć wszystkiego przez Nataniela. Przystojny jest i słodki, ale chyba zapatrzony w swoją siostrę..
- Nawet nie wiesz jak bardzo- wywróciłam oczami. Opowiedziałam jej dokładnie wszystko.
- Całe szczęście, że nic ci nie jest.. mam nadzieję, że Nataniel w końcu ustawi te żmije do porządku.- powiedziała Laeti. Przytaknęłam jej tylko. Wracałyśmy do domu, gdy nagle potknęłam się i upadłam.
- Mój Boże.. wyglądasz jak siedem nieszczęść..- powiedziała.
Ja już nie wytrzymałam. Łzy zaczęły leciec po mojej twarzy. Nie mam siły na to wszystko, i, choć to głupie, mam ochotę sie gdzieś zaszyć i płakać. Wszystko mnie dziś wkurza i rozsadza od środka: Kasiel, Amber i jej koleżanki, Nataniel, który nie umie ich ogarnąć, i mój życiowy pech.. Argh!
Przyjaciółka kucnęła obok i objęła mnie ramieniem. Pomogła mi wstać, otarła łzy. Uśmiechnęłam się do niej i wymamrotałam niewyraźne: dzięki.
Już mówiłam, że Laeti to naprawdę skarb? Bardzo się cieszyłam, że ją mam.
Wróciłyśmy do mojego mieszkanka.
W dużym skrócie przez całą noc oglądałyśmy filmy. Głowa mnie jeszcze trochę bolała po upadku, ale przykleiłam plasterek i przeżyłam. Rano obudził mnie budzik.
- A..ale co ty robisz?-spytałam patrząc na ubierającą się dziewczynę.
- Kurczę, zapomniałam ci powiedzieć. Muszę lecieć, za dwadzieścia minut mam korki na drugim końcu miasta!- powiedziała.
- Mhm.. okej.. papa- obróciłam się na drugi bok i zasnęłam.
Ten dzień zleciał mi na leniuchowaniu, nie ma sensu o nim pisać. Był nudny. Tak samo jak niedziela. Pierwszy raz w życiu wyczekiwałam poniedziałku z utęsknieniem. Gdy nadszedł, uśmiechnięta pomaszerowałam do szkoły.
- Och, Laura!- Iris machała do mnie ręką. Gdy podeszłam bliżej, zaniepokoiła się.- Co ci się stało? W głowę?
- Ech, ja.. upadłam- odchrząknęłam.- Widziałaś gdzieś Rozę?
- Hm.. nie- patrzyła na mnie podejrzliwie ale się nie odezwała.
- Coś chciałaś? Bo wiesz, spieszę się..
- Już nic! Możesz iść, haha- zaśmiała się nerwowo. Wzruszyłam ramionami i weszłam do szkoły.
- Czee..
Minęłam czerwonowłosego zanim zdążył się choćby przywitać.
- No, co jest, dziewczynko?- spytał i uśmiechnął się do mnie złośliwie- Przecież cię nie zjem..
Westchnęłam i odwróciłam się powoli.
- Hm.. myślałam, że już sobie wszystko wyjaśniliśmy- powiedziałam zgodnie z prawdą.- Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Tak szczerze to.. przerażasz mnie.
Kastiel roześmiał się głośno. Po dłuższej chwili złapł się za brzuch, ledwo łapiąc oddech.
- Hahha! Ja.. ja cię przerażam..- uspokiił nieco oddech.- Dawno się tak nie śmiałem.
- To skoro już wiesz, co o tobie myślę, odwalisz się?
Nagle spojrzał na mnie bardzo poważnie. Zaplótł ręce na piersi.
- Skoro takie jest życzenie księżniczki, to..
- Nie jestem księżniczką!- oburzyłam się. Zamknęłam z irytacją oczy. Gdy je otworzyłam, go już nie było.
Ruszyłam dalej na poszukiwanie Rozy.
Gdy przeszukałam szkołę, wyszłam do klubu ogrodników. Stał tam chłopak o kilka lat starszy ode mnie, tak mi się przynajmniej wydawało. Był trochę zagubiony. Podeszłam do niego i nagle wydał mi się bardzo podobny do sprzedawcy z butiku.
- Dzień dobry, czy to pan jest sprzedawcą w tym świetnym butiku?- spytałam z czystej ciekawości.
- Och, tak. Możesz mi mówić na ‚ty', jesteśmy prawie w tym samym wieku. Mam na imię Leo. Właściwie to potrzebuję pomocy. Nie mogę wejść do szkoły, a bardzo potrzebuję się spotkać z moją dziewczyną. Może ją znasz? Ma na imię Rozalia.
Nagle miałam ochotę walnąć się w czoło. Rozalia tyle razy opowiadała mi o swoim chłopaku, jak wygląda, gdzie pracuje, itd.
- Tak, to moja przyjaciółka. Ja nazywam się Laura. Jeśli wolisz, mogę ją tu przyprowadzić, jak ją znajdę- zapewniłam. Leo podziękował i oddalił się. Zostało mi pół godziny przed lekcjami. Trzeba się pospieszyć.
(...)
Rozalię znalazłam na końcu korytarza przy szafkach. Była smutna i zamyślona.
- Coś nie gra?- spytałam. Dopiero teraz na mnie spojrzała zaskoczona.
- Wybacz, nie zauważyłam cię. Wiesz, pokłóciłam się z Leo..- wyznała.
- Serio? Spotkałam go przed chwilą. Pytał o ciebie. Z pewnością chce cię przeprosić. Idź do niego- położyłam jej rękę na ramieniu. Odwróciła wzrok.
- Chciałabym, żeby to on zrobił ten pierwszy krok.
- A-ale zrobił! Przyszedł tutaj. Ale nie może wejść do szkoły, nie jest uczniem..
- Ty.. ty nie rozumiesz.- wyjąkała Rozalia. Jest strasznie nieswoja. Uśmiechnęłam się pocieszająco.
- Naprawdę chcesz, żebym robiła za swatkę?- spytałam, sprawiając tym samym, że w końcu się uśmiechnęła.
- Nie, znaczy.. ja.. - wzięła głęboki oddech i spojrzała mi w oczy.- On musi mi udowodnić swoje uczucia. Zawsze to ja robię pierwszy krok.. niech on się wysili.
Westchnęłam.
- Dobrze, przekażę mu..
- Dzięki.
Wróciłam do Leo i powtórzyłam mu słowa Rozalii. Leo zasmucił się.
- Tak naprawdę kompletnie się na tym nie znam. Nie wiem, co mógłbym zrobić, by do mnie wróciła. Może mi doradzisz?
- Ja też nie jestem zbyt dobra w tych sprawach..- przyznałam.
- Ale jesteś dziewczyną, musisz wiedzieć..
- No dobrze, zastanowię się i ci powiem, dobrze?- Leo przytaknął.
Potrzebuję rad. Kogokolwiek. Serio.

Niech czas się zatrzyma- Słodki Flirt✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz