1.

12 1 1
                                    

-Michelle, kurwa, obudź się! - usłyszałam zdenerwowany, jednak dość cichy głos. Niechętnie podniosłam głowę i odgarnęłam z twarzy włosy, które natychmiast opadły kaskadami na moje ramiona. Zerknęłam w bok. Ciemne oczy patrzyły na mnie nieco zaniepokojone. Posłałam przyjacielowi zaspane spojrzenie, nie mając pojęcia o co mu chodzi.

-Michelle, czy możesz powtórzyć co właśnie powiedziałam? - usłyszałam niesympatyczny głos i nieznacznie się skrzywiłam. Cicho westchnęłam.

-Michelle, czy możesz powtórzyć co właśnie powiedziałam? - odparłam wzruszając ramionami. Po klasie przeszedł dość głośny szmer rozbawienia. Tym również się nie przejęłam - przynajmniej będą mieli o czym teraz pogadać.

-Niezwykle zabawne, panno Young. - spojrzała na mnie z politowaniem nauczycielka. Nie lubiłam jej. Ta kobieta nie była w stanie pojąć, że nauczany przez nią przedmiot nigdy nie będzie pasją wszystkich uczniów.

-Poczucie humoru dobrze amortyzuje życiowe wstrząsy. - odpowiedziałam z uśmiechem. Głosy moich kolegów z klasy dały mi jasno do zrozumienia, że ta wymiana zdań będzie dziś tematem numer jeden.
Kobieta zaniemówiła. Odwróciłam się do Nathana. Wyglądał na rozbawionego. Poczułam satysfakcję. Czyżby udało mi się zagiąć tą kretynka?

-Nie wiem jak dużym wstrząsem będzie dla ciebie wizyta u dyrektora, Michelle, ale mam nadzieję, że twoje poczucie humoru sobie z nim poradzi. - uśmiechnęła się wrednie w moją stronę, co natychmiast odwzajemniłam. Podniosłam się z miejsca i skierowałam się w stronę drzwi.

-Przekazać mu coś? Jakieś pozdrowienia? - zapytałam chwytając za klamkę. Nim nauczycielka zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, zrobiłam to sama -Nie? Szkoda, byłoby mu miło. Pa! - zawołałam machając w kierunku dwóch ostatnich ławek pod ścianą. Trzy ręce niemal natychmiast podniosły się w górę i odpowiedziały na moje pożegnanie.

-Baw się dobrze! - rozległ się głos z głębi klasy. Uśmiechnęłam się, widząc zaangażowanie przyjaciółki.

-Lucy, uspokój się, albo do niej dołączysz!

***

Zapukałam do drzwi gabinetu. Szybko usłyszałam zaproszenie do środka, wiec nacisnęłam klamkę i weszłam. Spojrzałam na mężczyznę siedzącego po turecku na podłodze i pochylającego się nad szachownicą. Zaśmiałam się w duchu. Ten człowiek to perfekcyjny dowód na to, że pieniądze i znajomosci załatwią wszystko. Nie wiem jak to się stało, że został dyrektorem, ale nie powiem, taka sytuacja była dla mnie całkiem korzystna.

-Dzień dobry! - zawołałam z uśmiechem. Facet podniósł wzrok i się rozpromienił

-Moja ulubiona uczennica! Czemu zawdzięczam tę wizytę? - zapytał spoglądając na mnie.

-Nie wiem, wykonywałam polecenia pani Farrokh, ale jej coś nie pasowało - wzruszyłam ramionami - A jak tam rozgrywka? - zmieniłam temat wskazując na pionki. Cześć leżała już na podłodze.

-Mało pasjonująca. Jeśli mi potowarzyszysz, możemy zacząć nową - zaproponował.

-Z wielką chęcią! - odparłam i zajęłam miejsce naprzeciw niego, na granatowym, miękkim dywanie.

Tak, siedziałam w gabinecie dyrektora, grając z jego infantylnym właścicielem w szachy, po tym jak zostałam wyrzucona z lekcji biologii. Moje życie to żart, ale w sumie całkiem niezły.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 26, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Welcome to the jungleWhere stories live. Discover now