Miłość jest niebezpieczna

1.3K 45 83
                                    

Szłam razem z Grace do domu. Było bardzo cicho, a nawet nie miałam siły nic mówić, bo byłam bardzo przejęta tym co się stało w klubie. Nie mogłam przestać myśleć o Nathanie. Bardzo chciałam z nim się zobaczyć w bardziej spokojnym miejscu i porozmawiać w cztery oczy, o tym co ja czuję do niego i o tym co się stało na imprezie.

Po kilkudziesięciu minutach byłam obok domu. Pożegnałam się w milczeniu z przyjaciółką i ruszyłam do drzwi. W tym samym momencie Grace krzyknęła.
- Ej! Pamiętaj, że w poniedziałek sprawdzian z bioli!
Na śmierć zapomniałam o tym, a trzeba było się nauczyć.
- Dzięki, że mi przypomniałaś! Jeszcze raz pa pa!

Zadzwoniłam do dzwonka i po chwili ciocia mi otworzyła. Byłam bardzo zmęczona, więc powolnym krokiem weszłam do pomieszczenia i kiedy ściągnęłam kurtkę przemieściłam się mozolnie do salonu. Rzuciłam się na łóżko i natychmiast zamknęłam oczy. Wszystkie myśli kłębiły mi się w głowie. Po kilku minutach takich przemyśleń podniosłam się do pionu i usiadłam na sofie. Kiedy ciocia zobaczyła, że się „obudziłam" podeszła i usiadła obok mnie, przytuliła i od razu humor mi się poprawił, bo właśnie bliskości kogoś kochanego mi brakowało. Ciocia była najbliższą mi osobą, drugą mamą.

W momencie, w którym odzyskałam siły, wstałam i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Oczywiście najpierw zmyłam cały makijaż. Dopiero po zakończeniu tej czynności rozebrałam się i i weszłam do kabiny prysznicowej. Poczułam natychmiastowe orzeźwienie. Na szczęście nie musiałam myć włosów, bo były w wyśmienitym stanie, dzięki czemu zaoszczędziłam na czasie.

Kiedy już wyszłam z łazienki, poszłam do pokoju. Tam usiadłam na łóżko i nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudziłam się o godzinie 7:00 i po zaliczeniu porannej toalety i zjedzeniu płatków z mlekiem na śniadanie pobiegłam do siebie, wyciągnęłam książki z biologii i zaczęłam kuć cały materiał, który się tam znajdował, bo niestety nic z tego nie rozumiałam, przez co nie pozostawało mi nic innego, jak po prostu zakuwać.
I tak zleciała cała niedziela. Nie widziałam się z nikim, ani nie rozmawiałam. Po prostu to był typowy dzień, obudzić się, nauczyć i pójść spać.

Nadszedł poniedziałek. Niby normalny dzień, a jednak coś się zmieniło, tylko nie wiedziałam co. Miałam bardzo dobry humor i nawet poszłam pieszo do szkoły. Po przekroczeniu progu bramy szkolnej, od razu zauważyłam Grace. Podbiegła do mnie i się przytuliła. Poszłyśmy do klasy i usiadłyśmy w tylnej ławce. Nathan już tam był i mi się oczywiście przyglądał.

Była biologia, więc test. Poszedł mi bardzo dobrze i nawet liczyłam na 4. Nic w szkole się nie działo, tylko kilka razy minęłam się z Nathanem i rozmawiałam z Grace o typowych, babskich sprawach.
Kiedy wzięłam rzeczy z szatni, natknęłam się na owego chłopaka, a on zaproponował, że odprowadzi mnie do domu. Oczywiście się zgodziłam i tak zaczęła się nasza rozmowa.
- Aurora? Przepraszam za moje zachowanie w klubie. Nie powinienem tak robić, bo mogło się to źle skończyć.
- Nic się nie stało, a to był mimo wszystko jeden z najlepszych wieczorów jaki miałam.
- Ja też nie mogę przestać o tym myśleć. Kocham cię Aurora i nie mogę tego dłużej utrzymywać w tajemnicy.
- Ja również się w tobie zakochałam...

Oczywiście skończyło się na namiętnym pocałunku. Naprawdę świetnie całował i znowu czułam jego ciepłe ciało, które przyciągało do siebie. Odprowadził mnie do domu i powiedział, że o 19 do mnie wpadnie. Akurat składało się, że ciocia wychodzi, więc będziemy sami. To w sumie lepiej, bo nie będę się bała, że „mama" będzie miała coś przeciwko.

Nadeszła 19:00 i punktualnie ktoś zapukał do drzwi. Oczywiście był to Nathan, którego zaprosiłam do środka. Zaproponowałam coś do picia, a on powiedział że z wielką chęcią napije się soku malinowego. Natychmiast podałam mu napój i tak siedząc w salonie rozmawialiśmy o zainteresowaniach. Dowiedziałam się, że lubi grać na organach i gitarze oraz jeszcze kilka innych rzeczy ale mało istotnych.
Następnie poszliśmy do mnie do pokoju i kiedy zamykałam drzwi, on znalazł się tuż obok mnie i natychmiastowo objął mnie w talii i zaczął całować.
Po kilku minutach już na mnie leżał i namiętnie całował. Jego oczy wręcz płonęły i trochę się wystraszyłam, ale postanowiłam nie przerywać chwil. Oddałam mu część siebie z czego byłam bardzo ucieszona, jednak te kilkanaście minut nie trwało długo. Musiałam to przerwać, ponieważ stał się jakoś dziwnie silny i powoli zaczęło mi się ciężko oddychać.
- Nathan... N... Ie... Mogę... Oddychać...

Zerwał się jak poparzony, obrócił się i tak stał, a ja podeszłam do niego i zapewniłam, że nic mi nie jest. On skradł jeszcze parę pocałunków i zaalarmował, że już musi zmykać do domu. Nic nie mówiłam, ale oderwanie się od ciepłego ciała było bardzo trudne.

Ubrałam się i poszłam odprowadzić Nathana do drzwi. Przed wyjściem z domu mężczyzna złapał mnie za rękę i zapytał czy chciałabym być z nim. Pisnęłam aż z radości i oczywiście się zgodziłam. Na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech i jeszcze raz mnie pożegnał. Po chwili już go nie widziałam, więc wróciłam do pokoju, położyłam się na jeszcze ciepłej pościeli i poczułam, że jestem po uszy zakochana.

----------------------------------------------------
Jestem znowu! Mam nadzieję, że się spodobało! Następny rozdział będzie za niedługo 😉
Zachęcam do komentowania i zostawiania gwiazdek, bo to naprawę motywuje. 😘😘😘😘

Wampirzy urok ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz