Czy ktoś kiedykolwiek uprzedził cię jakie przewrotne jest życie?
Czy kiedykolwiek usłyszałeś, że chociaż raz będziesz czuć się jak śmieć?
Zapewne nie bo kto by ci tego życzył? Dlatego nawet jeśli życie porządnie skopało cię po dupie kolejny raz, ty jesteś zaskoczonego za każdym razem.
Chociaż to wspaniałe, że pomimo wielu porażek ludzie nie poddają się... przeważnie.*ALARM*
Kolejny dzień, kolejny poranek, kolejna gorzka kawa, kolejny dzień dorosłego mnie.
Pomimo tego, że pełnoletni stałem się już dobre szesnaście lat temu, nadal nie czuję tej ,,magicznej zmiany". Mam dowód, mam swoje mieszkanie, mam pracę. Ale co z tego skoro, mieszkanie jest ciasne i dzielę je z przyjacielem z liceum (Erwinem), a pracy nienawidzę.
Szczerze nigdy nie chciałem stać się dorosłym, wychowując się w patologicznej rodzinie, z jednej strony chciałem już mieszkać sam, a z drugiej czułem obrzydzenie do dorosłych. Tyle razy będąc brzdącem prosiłem innych o pomoc, ale to przecież ,,nie ich sprawa".
Teraz trzymam swoje życie w garści, i mogę robić z nim co chcę. Mogę się stoczyć i też wejść na sam szczyt, to wszystko zależy tylko ode mnie.Jest szósta rano, a ja budzę się znów obok ... właśnie, obok kogo? Nie mam pojęcia co się wczoraj działo. Chociaż znając mnie wiadomym jest, że poszedłem się upić i zaruchać do klubu. Takie jest właśnie moje dorosłe życie.
- Możesz już iść. - powiedziałem chłodnym tonem, budząc brunetkę, która leżała obok mnie.
- Masz rację, czas na mnie. - powiedziała ledwo żywa będąc na ostrym kacu. - Zadzwoń później.
- Oczywiście - że nie, pomyślałem. Nawet nie znam jej imienia, ups.
Dziewczyna zabrała ubrania z ziemi i opuściła mieszkanie.
A ja zabrałem się za sprzątanie po niej.
Wyszedłem do kuchni po środki czystości, przy stole siedział Erwin pijąc kawę.
- Może zamontujemy ci w pokoju drzwi obrotowe? - powiedział nie odrywając wzroku od kubka z kawą.
- Co masz na myśli?
- Nie udawaj idioty! Levi, masz już trzydzieści cztery lata, a zachowujesz się jak gówniarz. Co kilka dni przyprowadzasz sobie nową kobietę, ogarnij się chłopie.
- Gdybym chciał słuchać zrzędzenia to zamieszkałbym z matką. Mówisz jakbyś sam był święty.- powiedziałem wyciągając środki czystości.
- Wiesz trudno znajduję się dziewczynę będąc inwalidą, w dadatku mając trzydzieści pięć lat!
Jak zwykle, gdy skończą mu się argumenty musi wspominać o swoim kalectwie.
- Cholera z tobą! - wrzasnąłem wkurwiony i udałem się do pokoju, gdzie zacząłem sprzątać.*2 godziny później*
Kiedy skończyłem porządki, złapały mnie lekkie wyrzuty sumienia. Ale lekkie, no do cholery, to nie ja zaczołem ten temat, tylko Erwin. Ale jako młodszy postanowiłem wyciągnąć ręke na zgodę. Jesteśmy przyjaciółmi z długim stażem dlatego kłócimy się i godzimy tego samego dnia.
Gdy chciałem udać się do mojego współlokatora, usłyszałem, że coś lub ktoś upadł. Szybkim krokiem skierowałem się w stronę kuchni - nic. Później salonu - nic.
Aż w końcu zobaczyłem, wchodząc do pokoju Erwina, że upadł. Najwidoczniej chciał wejść na łóżko, lecz... skończyło to się jak skończyło.
Bez namysłu schyliłem się by mu pomóc, ten jednak mnie odepchnął.
- Dam sobie radę...- powiedział, chociaż sam nie był tego pewny. Z wielkim wysiłkiem usiadł na swój wózek inwalidzki. - Chciałeś czegoś?
- Teraz chciałem ci pomóc...- popatrzyłem na niego- i pogodzić się.
- Eh... To ja przepraszam, nie potrzebnie na ciebie naskoczyłem.- powiedział z żalem i popatrzył na zegarek. - Właśnie, nie idziesz na wykład z historii sztuki?
- Rzeczywiście, spóźnię się cholera...
- Tak czy siak nie jesteś studentem - przypomniał mi.
- Poradzisz sobie?- zapytałem niby od nie chcenia.
- I kto tu jest dla kogo matką.- rzucił sarkastycznie.- Idź już.Od razu skierowałem się do kuchni gdzie był mój płaszcz i buty, po czym udałem się na uczelnię.
Na szczęście przy naszej kamienicy znajdował się przystanek, na który akurat przyjechał autobus jadący w stronę uniwerka. Biegiem zdąrzyłem wsiąść do pojazdu. Akurat o dziewiątej rano nie było za dużego ruchu, oprócz jednego chłopca i kilku starszych osób.
Jak pech chciał, na trzecim przystanku wszedł jeden kanar. Ja na szczęście miałem bilet, czego nie było można powiedzieć o jakimś chłopaku. Nerwowo przeszukiwał kieszenie, a jego seledynowe oczy zaczeły się szklić.
W końcu nadeszła jego kolej. Gdy kontroler pytał go czy ma bilet ja w tym czasie skasowałem zapasowy, i podeszłem do tej dwójki.
- Chyba ci wypadł. - podałem mu bilet i puściłem oczko.Nie żebym był jakimś dobrym człowiekiem, poprostu nie chciałem spóźnić się na wykład.
- O! - udał (strasznie słabo) zaskoczonego. - Rzeczywiście to mój, proszę.- Podrapał się nerwowo po brązowych włosach i podał bilet kontrolerowi.
*10 minut później*
Nareszcie wysiadłem z autobusu, a chłopak, któremu pomogłem, razem ze mną. Najwidoczniej czekali na niego przyjaciele bo od razu do niego dołączyli.
Całą drogę ta trójka za mną szła, najwidoczniej też szli na tą samą uczelnię co ja. Do szkoły od przystanku było dobre piętnaście minut drogi, dlatego odpaliłem papierosa. Szczerze nigdy nie próbowałem rzucić. Pomimo tego, że irytuje mnie bród i wszelki nie porządek, papierosy to moja jedyna słabość.Po pewnym czasie drogi usłyszałem, że trójka dzieciaków za mną, zaczeła o mnie szeptać. Najwidoczniej pozostała dwójka dowiedziała się o moim heroicznym czynie w autobusie. Nawet ładnie mnie nazywali ,, kopcący facet przed nami".
Gdy dotarłem do sali, na której miał odbyć się wykład, na który tak się śpieszyłem, usiadłem na samym końcu. Przyjaźniłem się z profesorem, dlatego bez problemu mogłem tam przesiadywać nie będąc studentem.
Gdy już miał zacząć się wykład do sali jak burza, wpadł chłopak z autobusu.
Sztuka, a więc to tak... - pomyślałem.
Chłopak przeprosił za spóźnienie i przemierzył wzrokiem klasę, aż jego wzrok spoczoł na mnie. Jego twarz malowała zdziwienia jak i zawstydzenie. Dopóki profesor go nie upomniał o zajęcie miejsca, wpatrywał się we mnie. Czułem się lekko połechtany, że namieszałem jakiemuś młodzikowi w głowię.W końcu wykład się zaczął, a (jak się później okazało) Eren co jakiś czas na mnie zerkał przy czym bazgrał coś w swoim notesie. Szczerze, zaintrygował mnie ten cały chłopak z autobusu - Eren.
◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇
Mam nadzieję, że będzie to coś nowego z serii ff z ereri na wattpadzie. Mam też nadzieję, że nie popełniłam większych błędów i że cię to zaciekawiło ^^
Myślę że taka długość rozdziałów jest odpowiednia ;}
CZYTASZ
Twój do końca (ERERI)
FanfictionInspirowałam się filmem ,,Twój na zawsze" Hej ;} będzie to moje pierwsze opowiadanie ereri, więc proszę się postarać nie zmieszać mnie z błotem ;p Akcja dzieję się w realnym świecie, ale dokładne położenie nie jest określone. Opowiadanie jest z per...