-Nigdy nie zgadnięcie co się właśnie stało!
Tristan i Connor wpadli do naszego domu z wielkim okrzykiem i równie wielką choinką, którą starali się nieść i przy okazji niczego nie zepsuć. Musiało to być dość trudne, bo zewsząd zwisały różne świąteczne ozdoby, a na ziemi leżały rozplątane sznury ze światełkami. Przygotowania szły pełną parą.
Wpadłam do przedpokoju z mąką na rękach i krytycznym okiem spojrzałam na drzewko.
Czy chciałam czy nie, musiałam polegać na moich przyjaciołach i ich intuicji. Chociaż najchętniej sama bym się wszystkim zajęła, nie było takiej możliwości. Całe szczęście w tym roku wszyscy spędzali święta w mieście. Zwłaszcza Connor stał mi się oparciem. Kupował mi świece z olejkami uspokajającymi, a ja się łudziłam, że mi pomagają.
Choinka jednak okazała się dość całkiem ładna. Była nieco niższa niż poprzednia, ale bardziej bujna i musiałam przyznać że Tris z Connorem się spisali.
-Postawcie ja w salonie- poleciłam i skinęłam głową
Tristan westchnął ciężko, a potem rzucił Connorowi spojrzenie, które mogło mówić: "jeśli tego nie zrobimy, ona nas zje".
-I wtedy dostaniecie swoją porcje ciastek i gorącą czekoladę- dodałam po chwili z lekkim uśmiechem, a ich miny od razu uległy zmianie.
Minęło pięć lat, a ciasta i czekolada to w dalszym ciągu najlepsze przekupstwo.
Choinka oczywiście pogubiła część igieł i stworzyła idealna ścieżkę na całej drodze którą pokonała. Od razu w uszach zaczął mi brzęczeć odkurzacz i zaczęłam się zastanawiać czy to za późno, żeby zgłosić się na leczenie.
Stwierdziłam jednak, że w pierwszej kolejności zajmę się dekorowaniem drzewka i ogarnięciem salonu. Już raz widziałam jak wygląda ubieranie choinki w tym domu razem z Bradem
Swoją drogą zastanawiało mnie co zrobił ze złamana w pół choinką.
Może wystawił na eBay pod swoim nazwiskiem. Jestem pewna, że ktoś mógłby ją kupić.- No piękna jest- stwierdził Con, gdy oboje z Trisem ustawili ja w umówionym miejscu.
-Oczywiscie, że tak. Mam świetne wyczucie drzew- twierdził Tristan, a ja spojrzałam na niego unosząc brwi.
Może miał parę lat więcej i może osiągnął całkiem sporo, ale w głębi serca pozostał tym samym pokręconymi Tristanem, który przesadzał z dodawaniem XD do każdej wypowiedzi.
Connor natomiast kupił sobie jaszczurkę, która rzekomo miała mu zastępować dziewczynę, ale dziwnym trafem poznał Sophie już tydzień później i może się domyślić co z tego wynikło.
-Poza tym- dodał Tristan specjalnie przeciągając głoski, żeby wyglądało się to bardziej teatralnie- Spotkałem miłość swojego życia
Spojrzałam na niego z politowaniem, a Connor tylko westchnął głęboko i pokręcił głową.
Nie byłam pewna, jakich książek się naczytał Tris przez ostatni czas, ale powinien przestać żyć jak romantyczny bohater. Z założenia wiedziałam, że to się źle kończy
-Tak ci tylko przypominam, że średnio raz w tygodniu spotykasz miłość swojego życia- odparłam
Naprawdę chciałabym, żeby Tristan się w końcu ustatkował, ale zdawało mi się, że zabiera się do tego trochę z niewłaściwej strony. W sumie to ten chłopak robił wszystko na odwrót.
-Spokojnie, Sparks. Tym razem wiem co mówię. Ma na imię Lily i połączyła nas miłość do wybierania choinek...
-Zamieniliście jakieś dwa słowa-wtrącił Connor
-I tu się mylisz mój przyjacielu...- stwierdził rzucając mu wywyższające się spojrzenie- Otóż zamieniliśmy dobre czterdzieści słów, a co z tego wynikło? Mam jej numer! Mam zamiar spotkać się z nią jutro, a potem kto wie...
- Znasz ją od jakieś godziny- stwierdził Con
-Wszystko trzeba jakoś zacząć, a skoro są święta... To najpiękniejszy czas na zawieranie nowych znajomości
-Zaczynam sądzić, że powinniśmy rozejrzeć się za nowym perkusistą...
Spojrzałam na ich dwójkę i zastanawiałam się, czy przypadkiem nie pożarli całej mojej energii...
Jeśli przez najbliższe 24 godziny nie utnę sobie drzemki dłuższej niż trzy godziny, będzie ze mną źle. Moje myśli już dawno zaczęły żyć swoim życiem.
-To dostaniemy te ciastka?- spytał Connor, a ja skinęłam głową i skierowaliśmy się do kuchni