Rozdział 4

92 8 1
                                    

Dziś dzień koncertu. Gdy sobie to uświadomiłam, zerwałam się szybko z łóżka. Oczywiście musiałam zaplątać się w kołdrę przez co runęłam na podłogę, zwalając przy okazji przyjaciółkę.
- Boże pali się, że tak się zrywasz- spojrzała na budzik- o 4.00
- Jak byś zapomniała to dziś koncert. A tak po za tym co tak śmierdzi
Zaczęłyśmy wąchać w powietrzu
- Ty coś się na serio pali
Szybko zbiegłam na dół. Kuchnia była cała w dymie. Po chwili z pomieszczenia wyszedł mój brat. Był cały brudny. Patrzyłam na niego z politowaniem
- Gdzie ty byłeś. Jak wstałam w nocy to wychodziłeś- wytłumaczyłam mu widząc, że nie wie o co mi chodzi.- Halo słyszysz mnie?
Pokręcił głową.
- Piłeś coś czy brałeś? I co ty tak w ogóle  robisz w kuchni o 4.00?
- Nic nie brałem nic nie piłem. A w kuchni był wielki smok i musiałem go zabić.
- Czyli brałeś?
Wzięłam go za rękę i po prowadziłam do pokoju. Tam dopilnowałem by się położył. Dopiero gdy zasnął wróciłam do Ali, która próbowała pozbyć się dymu.  Pomogłam jej w tym i pięć minut później już go nie było.
Zjadłyśmy szybko śniadanie i poszłyśmy się przebrać. Ja założyłam czarne leginsy, by było mi wygodnie na nich skoczyć a do tego różowy top. Poszłam do łazienki zrobić sobie delikatny makijaż,  a dziewczyna w tym czasie miała się ubrać. Po wykonaniu czynności wróciłam do pokoju. Zastałam tam dziewczynę która ubrana było podobnie do mnie tylko miała biały top. 
- Zrobimy tak ty uczeszesz mnie a ja cię.
- Okej
Zabrałam się do roboty. Zrobiłam przyjaciółce dwa warkocze dobierane. Sama też poprosiłam o taką fryzurę.
Spojrzałam na zegarek była 5.00. Wzięłam plecak i spakowałam do niego pięć power banków ( nie wiem jak się pisze) które naładowałyśmy wczoraj przed snem. Wzięłam też chusteczki, bo wiem, że się nam przydadzą, dwie butelki z wodą, koc bo będziemy tam czekać cztery godziny, pieniądze i telefon. Autobus mamy na 5.20 więc musiałyśmy już wyjść. Upewniłyśmy się jeszcze czy wszystko mamy po czym wyszłyśmy.

Na autobus zdążyłyśmy w ostatniej chwili. Podaliśmy kierowcy bilety. zajęłyśmy miejsce prawie na samym początku.  Założyłam słuchawki i puściła piosenkę ''Hopeful". Dziesięć minut później dojeżdżamy na miejsce.  Musimy jeszcze kawałek dojść i będziemy na miejscu.

Gdy dochodzimy pod budynek, jest tam kilka dziewczyn. Podchodzimy do nich się przywitać.

- Hej. Jestem Patrycja, a to jest Ala. Długo tu czekacie?- Zwracam się do nich

- Hej jestem Wiktoria. A to jest Magda-Wskazała na drobną blondynkę- To jest Hania- Wskazała ruda dziewczynę, która robiła coś na telefonie lecz słysząc swoje imię podniosła głowę, którą lekko skinęła- Czekamy tu jakieś dwadzieścia minut.
- Aha. BaM jeszcze nie przyjechało?
- Nie, podobno będą o 7.00. Bo najpierw mają próby a o 10.00 zaczyna się meet&greet. Potem grają koncert, a na końcu ogłoszą niespodziankę. Podobno Bambinos z Polski mają być zadowolone.- Przedstawiła nam program.
- No to mamy jeszcze pół godziny do ich przyjazdu. Co po robimy?
- Może zrobimy dla nich plakaty? Wzięłam kilka kartek jakieś flamastry i kredki.
Wzięłyśmy się do pracy.  Ja, że miałam jakieś takie pojęcie o rysowaniu naszkicowałam chłopaków na scenie.
Spojrzałam na swoje dzieło. Chyba mi wyszło? Pokazałam dziewczyną. Nie posiadały się z zachwytu.
- Ale śliczne- krzyknęła Hania.
- Nie przesadzajmy. To nie jest jakieś arcydzieło. - powiedziałam zgodnie z prawdą
Nagle dziewczyny zaczęły piszczeć, a ja nie wiedziałam czy uciekać, czy stać. Wybrałam tą drugą opcje gdyż dziewczyny nie wydawały się przestraszone. Odwróciłam się tak by patrzeć w tym samym kierunku co one i oniemiałam. Niedaleko nas stali we własnej osobie Leondre Devries i Charlie Lenehan. Od razu wszystkie do nich pobiegłyśmy. Było nas mało, więc wszystkie mogłyśmy do nich podejść. Kiedy ja wreszcie stanęłam przed chłopakami, od razu skoczyłam na Charliego a potem na Leo.

-  Hej jestem Patrycja. Mogę zrobić sobie z wami zdjęcie?- Spytałam nieśmiało

- Oczywiście.

Zrobiliśmy sobie fotkę. po czym przytuliłam się z chłopakami ostatni raz.
- Do zobaczenia. - powiedziałam po czym odeszłam do dziewczyn, jednak przez cały czas czułam na sobie czyjś wzrok.

POV Leo
Patrzyłem się na dziewczynę, którą widzę drugim raz w życiu jak zaczarowany. Nie mogłem przestać się na nią patrzeć. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Za pewne lampił bym się na nią jeszcze długo ale na szczęście Charlie szturchnął mnie w ramie, przywracając do rzeczywistości.
- Przestań się gapić. Jeszcze pomyśli, że jesteś jakimś pedofilem. A po za tym zacząłeś się ślinić.- Śmiał się jak nie normalny, kiedy ścierałem ślinę, która na prawdę pociekła mi po policzku.
Dziwne zachowanie chłopaka przyciągnęło uwagę dziewczyn. Spojrzały na nas pytającym wzrokiem, zarumieniłem się i za pewne wyglądałem teraz jak buraczek. Jednak nie przejmowałem się tym. W tym momencie ważniejsze były próby nawiązania kontaktu wzrokowego z Patrycją.
Nie udało mi się to. Odwróciłem się więc do przyjaciela, który przyglądał mi się dziwnie.
- Co?- Spytałem. Miałem już dość jego dziwnych spojrzeń.
- Nie nic. Chodźmy już do sierotka po zaraz meet&greet a musimy zrobić jeszcze próby.

Nawet się nie obejrzałem a zakończyliśmy próby. Teraz oczekiwaliśmy na spotkanie naszych fanek. A ja najbardziej nie mogłem się doczekać jednej z nich. Mianowicie Patrycji.
Kilka minut później przede mną stoi ona. Prześliczna brunetka. Gdy skoczyła na Charliego tak ja zrobiła to rano przyszła kolej na mnie. Ucieszyłem się jak małe dziecko.
Przytuliła się do mnie nie pewnie. Przyciągnąłem ją mocniej. Czuje się jak bym trzymał największy skarb na świecie. Leo ogarnij się. Ty jej prawie nie znasz. Powtarzał jakiś głosik w mojej głowie lecz ja go zignorowałem.
- Hmm Leo jak byś nie zauważył to czekam tam jakieś dwieście dziewczyn by się z tobą spotkać.-Powiedziała cichutko.
- Ale mi się nie chce. - Marudziłem
- Oj, nie zachowuj się jak małe dziecko.
Cmoknęła mnie jeszcze przelotnie w polik, po czym skierowała się do wejścia na widownię.
Miałem już w głowie plan, jak sprawić, by to był jen nie zapomniany dzień.
W końcu spotkanie się skończyło, a my ruszyliśmy przygotować się na występ.

*****************❤️*********************
Wiem że rozdziału długo nie było ale wreszcie jest i ma ponad 900 słów.

Moje miejsce jest przy tobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz