17

2.5K 51 5
                                    

Po długich i ciężkich dwóch miesiącach Judyta powoli wracała do sił. Operacja udała się, a rehabilitacja z dnia na dzień pomagała jej stawać na nogi. Musiała nauczyć się chodzić od nowa. Judyta obolała choć szczęśliwa leżała na szpitalnym łóżku a obok niej siedział Marek.
Bał się o nią każdego dnia, nie chciał jej stracić. Z troska w oczach gładził ją po głowie.
- Marek ja chciałabym już do domu. - powiedziała po dłuższej chwili. - Każdy mówi mi że jest lepiej a nikt nie chce mnie wypuścić do domu.
- Kochanie porozmawiam z lekarzem. Zaraz wracam. - Marek pocałował Judyte w policzek i poszedł do gabinetu lekarza, który prowadził Judyte.
-Dzień dobry Panie doktorze. Myślę, że już czas aby Judyta pojechała do domu. Dziękuję za przetrzymanie jej kilka dni dłużej.-  Lekarz uśmiechnął się pod nosem.
-Już przyszykowałem wypis i cieszę się że mogłem pomóc w przygotowaniu niespodzianki dla Pani Judyty.
-Obecność Pana Doktora jest obowiązkowa na przyjęciu. O 18 w Diamentowym Dworku. - Marek podał rękę lekarzowi i z uśmiechem na twarzy wziął wypis.
-Będę na pewno.

Judyta czekając na Marka myślała o tym jak zmierzy się z koszmarami nocnymi, które nachodzą ją co noc od czasu postrzału. Bała się panicznie iść spać, gdyż widziała że znowu jej się przyśni to samo. Biała suknia, strzał, krew i ciemność. Cztery rzeczy które ją przerażały. Nie mówiła o tym Markowi, choć on domyślał się że coś jest nie tak. Nie zauważyła kiedy wszedł Marek.
-Kochanie wychodzimy do domu. - pocałował ją w czoło.
-Ale jak to? Dziś?
-Chyba chciałaś iść do domu? - Marek zaczynał pakować jej rzeczy. Wyjął spod łóżka pudełko które przyniósł ze sobą.
-Proszę. To prezent ode mnie. Załóż to. - podał jej pudełko w którym leżała sukienka.
-Dziękuję! Jest piękna. - Judyta ostrożnie zeszła z łóżka i podeszła do Marka by go objąć i pocałować.
-Kocham Cię Judyta i nie wiem co by było gdybyś...
-Cicho. Jestem i też Ciebie kocham. - wtulila się w jego ramiona i wiedziała że jest bezpieczna.

Gdy podjeżdżali do hotelu Judyta obudziła się. Była zmęczona szpitalem. W końcu po dwóch miesiącach wyszła do domu. Była szczęśliwa, że w końcu bedzie u siebie.
-Marek a co to za jakąś impreza w hotelu? Tyle samochodów.
-Dzisiaj jest jakiś bal przedsiębiorców chyba. Nie pamiętam kotku, ale musimy zajechać do hotelu bo muszę wziąć papiery do domu. - Marek skłamał bez mrugnięcia okiem.
-Dobrze. To ja w takim razie pójdę zobaczyć co się zmieniło kiedy mnie nie było.
-Zapraszam kotku. - Marek pomógł wysiąść Judycie z samochodu. Z bólem ale o własnych siłach weszła na schodki. To jej ostatni sukces, zaczęła chodzić chociaż wcale nie dawali jej szans.
-Chodź zobaczysz sale jak jest przybrana.
-Z miłą chęcią zobaczę. - weszli do hotelu, ale w recepcji nikogo nie było. Przeszli przez hol gdzie szło się na salę balową. Marek otworzył jej drzwi.
-NIESPODZIANKA! - krzyknęli chórem zebrani goście.
-Kochanie witaj w domu i w gronie najbliższych osób oraz wszystkiego najlepszego z okazji urodzin - Marek pocałował ją czule. Zaraz za nim zbierali się goście aby ją przywitać i złożyć jej życzenia. Cieszyła się, że pamiętali o jej urodzinach i było jej miło. Byli wszyscy, których chciała zobaczyć : rodzice, rodzice Marka, nawet Pola, ale nie było najbliższej i najważniejszej dla niej osoby.
-Marek, gdzie jest Hania? Dlaczego jej nie ma. Miesiąc już nie nie mam z nią kontaktu.
-Kochanie porozmawiamy o tym później. Teraz daj się nam wszystkim nacieszyć Tobą. - Marek pocałował ukochaną w policzek i mocno przytulił.
Judyta była zaskoczona tym przyjęciem i tuż po zakończeniu rozpłakała się ze szczęścia. Głowiła ją tylko jedna sprawa. Co się stało z Hanią? Piotra też nie było.
-Judytka jedziemy do domu, ale jeszcze przed tym chciałbym coś Ci pokazać.
-Dobrze.
Wyjechali z uliczki hotelowej i udali się w przeciwną stronę niż było ich mieszkanie. Kiedy dojechali na miejsce była zdziwiona.
-Hej ktoś kupił tą działkę co mi pokazywałeś?
-Tak kochanie. Kupiłem ją dla nas. Właśnie wylewają fundamenty naszego domu skarbie. - Judyta wysiadła z samochodu. Łzy płynęły jej po policzkach.
-Marek, ale kiedy, jak... - była pod wrażeniem. Kiedy leżała w szpitalu on pomyślał o wszystkim.
-Przepraszam, że nie wybrałem z Tobą projektu domu.. ale za to zaprojektujesz go jak bedziesz chciała. Będzie z drewna. Chyba nie jesteś zła co? - na twarzy Marka widać było niepokój.
-Zła? Jestem szczęśliwa! Dziękuję skarbie! Nie wyobrażałam sobie, że...
-Że Cię tak kocham?
-Och Marek, jestem przy Tobie taka szczęśliwa. I ten dom. Nie wiem co mam powiedzieć.
-Chce Ci wynagrodzić to zło które Cię spotkało przeze mnie. - Judyta przytuliła się mocno do Marka.
-Nie mów tak. To nie Twoja wina. Jedź my do domu. Jestem zmęczona i chciałabym wziąć z Tobą kąpiel.
Przez całą drogę do domu Marek milczał, ale trzymał w swojej dłoni jej dłoń. Cały czas myślał co by było gdyby Judyta nie przeżyła.. Co on by zrobił. Teraz są bezpieczni. Ona przede wszystkim. Już nikt nie zrobi jej krzywdy. On na to nie pozwoli.

Mieszkanie nie zmieniło się od czasu kiedy Judyta tu była po raz ostatni. Było czysto, wszystko było na swoim miejscu.
-Wow. Sam to wszystko ogarnąłeś?
-Tak skarbie. Jesteś ze mnie dumna? - uśmiechnął się jak małe dziecko i nadstawił policzek.
-Bardzo - Judyta ucałowała ukochanego.
-Pójdę zrobić kąpiel.
-Nie. Najpierw powiesz mi co się dzieje z Haną. Gdzie ona jest? - Marek westchnął.
-Usiądźmy. - Judyta usiadła na krześle w kuchni i nalała sobie szklankę wody.
-Kochanie. Hania jest w szpitalu psychiatrycznym na oddziale zamkniętym.
-Ale...ale jak to? Przecież miesiąc temu była u mnie i wydawała się wesoła.
-Próbowała popełnić samobójstwo. Piotrek ją zostawił.
-Co? Jak ją zostawił?
-Hania była w ciąży, ale nie z nim. - Judyta siedziała i nie wierzyła w to co słyszy. Nie mogła sobie poukładać tego w głowie. Przecież to nie było tak. Hania była pijana.. Ona nie chciała. Och nie!
-Marek ja wiedziałam o tym. Ten zabieg na który jechałyśmy... Hana jechała usunąć to dziecko.. Miała mu wszystko powiedzieć. Chcę się z nią zobaczyć. - zaczęła płakać.
-Wiedziałaś o wszystkim? Dlaczego nic nie powiedziałaś? Piotrek mial jej się oświadczyć w górach..
-Nie mogłam. Gdzie on jest? - Judyta wstała gwałtownie, ale po chwili znowu usiadła. Nogi odmówiły jej posłuszeństwa.
-Judyta daj spokój musisz odpocząć. Jutro też jest dzień. Jeżeli chcesz porozmawiać z Piotrem to lepiej napisz mu maila bo ma wyłączony telefon. Jeżeli zaś chodzi o Hane. Jutro zadzwonię do jej rodziców i dowiem się czy można się z nią zobaczyć. - Marek podszedł do Judyty i wziął ją w ramiona. - Zrobię Ci kąpiel. Za dużo wrażeń na dziś. Musisz odpocząć.

Leżąc w wannie myślała o wszystkich wydarzeniach, które w ostatnich miesiącach miały miejsce. Najbardziej martwiła ją Hana. Zawsze silna i niezależna a tymczasem znalazła się w szpitalu psychiatrycznym.
Bardzo chciała się z nią zobaczyć, pomóc i porozmawiać z nią.
Marek stał w drzwiach i przyglądał się Judycie.
-Dołączysz? - zapytała
-Nie, boję się że Cię uraże. W łóżku się poprzytulamy. - puścił jej oczko.
-Kochanie.. Czy Ty przez ten czas...
-Nie uprawiałem seksu z nikim innym. - zarumieniła się na tą myśl. Już od dłuższego czasu miała ochotę.
-Tak myślałam. Dzisiaj chciałbym Cię mieć w sobie.
-My też chcemy Was mieć, ale musimy być delikatni.

Leżała na plecach, Marek całował ją namiętnie, ale delikatnie. Jego każdy dotyk rozpalał w niej ogień pożądania. Powoli językiem penetrował jej szyję, odczuła to na dole. Mocno ciągnęła go za włosy, on coraz niżej popędzany pożądaniem przygryzał jej sutki. Lewą ręką masował jej łechtaczkę. Nie musiał długo czekać na efekty. Ciepło z jej wnętrza dało mu do zrozumienia, że jeat gotowa.
-Dzisiaj kochanie będzie delikatnie ze względu na Twój stan zdrowia, ale jak tylko wyzdrowiejesz to wezmę Cię tak porządnie. - Marek delikatnie włożył penisa do jej pochwy i zaczął się delikatnie ruszać.
-Boli mnie trochę. - jęknęła Judyta - Ale nie przestawaj.. Jest mi dobrze.
Zaczął poruszać się szybciej, Judyta sapała wpijając swoje paznokcie w jego plecy. Poruszając się uważał by jej nie urazić. Po chwili Marek doszedł.
-Przepraszam, że tak szybko, ale byłem bardzo Ciebie spragniony. - trochę zawstydzony zdejmował prezerwatywe.
-Nie przepraszaj. Mnie trochę bolało, ale mam nadzieję, że szybko wrócę do zdrowia takiego jak kiedyś. - uśmiechnęła się blado.
-Wszystko będzie dobrze skarbie. - Marek pocałował ją w usta. - Kładźmy się spać. To był ciężki dzień.

-Wyglądasz cudownie w tej sukni, tak idealnie na Tobie leży. Judyta bierzemy ją.
-Sama nie wiem. Chciałabym jeszcze się zastanowić.
STRZAŁ. Wszędzie jest dużo krwi. Hana leży w kałuży krwi. Nie mogę się podnieść. Boli wszystko mnie boli.
Ciemność...
-Kochanie obudź się! To tylko zły sen.-Marek przytulił mocno Judytę.
Płakała i nie mogła przestać. Tego obawiała się najgorzej.
-Co Ci się śniło?
-Kochanie nie teraz... Nie chcę o tym mówić. Po prostu mnie mocno przytul. - szlochała w jego ramionach.

Wstał po cichu żeby jej nie obudzić. Nie mógł spać spokojnie. Wiedział co Judytę nachodzi w snach i wiedział, że wiąże się to z jego przeszłością. Nie wiele mógł zrobić, przerastała go ta świadomość, że ukochana osoba cierpi z powodu jego błędów z przeszłości.

Niebezpieczne pożądanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz