Odcinek 70

736 106 24
                                    

– Dwa.- Kise zmrużył oczy z niezadowoleniem i skrzywił się lekko.- Siódmy raz z rzędu! W takim tempie, to zdążysz wygrać pięć razy. Raz, dwa.

Ryouta przesunął swojego żółtego pionka po planszy, zerkając na niebieskiego pionka Hayamy, który zdążył już go sporo wyprzedzić. Jak można było mieć takiego pecha w głupim „Chińczyku"?

Kotarou uśmiechnął się promiennie, nic nie robiąc sobie z bolesnych przeżyć przyjaciela. Wziął do ręki białą kostkę i rzucił ją lekko na planszę. Przeturlawszy się kilkanaście centymetrów, kostka zatrzymała się z pięcioma oczkami na wierzchu. Kise ponurym wzrokiem śledził niebieskiego pionka skaczącego radośnie po białych polach, nieuchronnie zbliżającego się do swojej „bazy".

– Zastanawiam się, czy mnie przypadkiem w jakiś sposób nie oszukujesz – mruknął pod nosem.

– No co ty, Ryou-chan, ja takich świństw przyjaciołom nie robię!- obruszył się Kotarou.- Jeśli chcesz, mogę ci oddać swoją kolejkę.

– Nie, nie, trzymajmy się reguł – postanowił stanowczo Kise, energicznym ruchem zgarniając kostkę.- Jestem pewien, że fortuna w końcu zacznie mi sprzyjać!

– Trzymam kciuki!- Hayama rzeczywiście skrzyżował palce obu dłoni, z napięciem wpatrując się w kostkę, czy raczej zwiniętą już pięść Kise. Model potrząsnął nią spektakularnym gestem, po czym z cichym, wojowniczym okrzykiem rzucił ją na planszę.

Kostka ukazała trzy oczka.

Mężczyźni wybuchnęli śmiechem.

– To i tak mały sukces!- stwierdził Kise.

– Jestem pewien, że z każdym kolejnym okrzykiem wojownika dojdziesz do szóstki i będziesz już tylko szóstki wyrzucał – zaśmiał się Hayama.

– Echh, całe wieki nie grałem w „Chińczyka" - westchnął z uśmiechem Ryouta, podczas gry rozgrywka trwała dalej.- Fajnie, że go przyniosłeś, chociaż nie musiałeś. Jestem pewien, że u nas na strychu jest gdzieś ta gra zakopana, razem z innymi planszówkami. Kiedyś dostałem od rodziców również taką czerwoną skrzynkę jakby, z wizerunkiem człowieka na wierzchu. Były w niej różnej wielkości dziurki, a w nich tkwiły miniaturowe wnętrzności, które należało wyjąć za pomocą pęsety. Trzeba było jednak uważać, żeby nie dotknąć nią krawędzi dziur, bo wtedy włączał się taki jakby alarm. Nałogowo grałem w to z koleżankami w podstawówce.

– Achh, ja tam grałem w innego doktora – zaśmiał się Hayama z błyskiem w oku.- W młodości mieszkałem razem z babcią i dziadkiem na wsi. Generalnie ludzie sądzą, że dziewczyny ze wsi są zwykle nieśmiałe i płochliwe, ale prawda jest taka, że są... czasami aż za bardzo ciekawe świata.

Kise wybuchnął śmiechem, odrzucając do tyłu głowę.

– Rozumiem, że to była dość „sekretna" zabawa?- zapytał, rozbawiony.

– O, tak – potwierdził Hayama.- Mieliśmy swoją tajną kryjówkę na tyłach wielkiej stodoły. To był taki jakby pokój na poddaszu, bardzo mały i raczej ciemny; jedyne światło dawało okienko. Raz jeden moja babcia przyłapała nas na „badaniach". Całą drogę do domu goniła mnie z widłami!

– Och rany!- wykrzyknął Kise, trochę zaniepokojony.- Mocno wtedy od niej dostałeś za takie swawole?

– Nie – zaśmiał się Hayama.- Dziadek mnie obronił, przypominając jej, że w młodości tak samo badała jego!

Kise znów roześmiał się, szczerze ubawiony. Jego relacje z Hayamą szybko się pogłębiły i nie minął nawet miesiąc, odkąd obaj zaczęli czuć się w swoim towarzystwie wręcz wyśmienicie. Zawsze znajdowali tematy do rozmów, nie tylko te aktualne, bo opowiadali sobie również historie ze swojego życia.

Moda na Uke ||Kuroko no Basket/Multi Pairing||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz