Kawa

58 16 6
                                    

Młoda kobieta podniosła do ust filiżankę z kawą. Miała może dwadzieścia pięć lat. Siedziała sama przy stoliku i nie wyglądała tak, jakby na kogoś czekała. W tle rozbrzmiewały dźwięki harfy, kelnerzy lawirowali między stolikami. Powietrze w kawiarni było duszne, poprzeplatane nitkami papierosowego dymu. Lampy, dające tylko trochę światła, zasunięte zasłonki na oknach, ciche szepty rozmawiających ze sobą ludzi. Tworzyło to atmosferę niespotykaną, wciągającą, fascynującą.

Na dnie filiżanki zostały już tylko fusy. Do stolika kobiety podszedł kelner, zabrał naczynie i na prośbę klientki, po chwili przyniósł kolejne, napełnione po brzegi następną porcją aromatycznej kawy. Kartki czytanej przez nią książki nasiąknęły zapachami, a ich delikatnie zżółkły kolor przyciągał wzrok, przez co dziewczyna nie mogła oderwać się od czytanej lektury. Nie zwracała uwagi na otoczenie. Jedynie muzyka dochodziła do jej uszu, oplatała ją, koiła. Ta kobieta kochała harfę, mogła jej słuchać cały czas, zatapiała się w jej dźwiękach jak w naprawdę miękkim fotelu.

Zafascynowana książką, pochłonięta przez muzykę, zamoczyła usta w napoju. Nie zwróciła uwagi na ledwo wyczuwalny zapach. Zapach, który, jako studentka chemii, powinna rozpoznać. Woń gorzkich migdałów, delikatna, pomieszana z dymem, nie przeszkodziła kobiecie, która i tak nie zajęła sobie nią głowy.

Dziewczyna wstała od stolika po wypiciu całej filiżanki kawy. Zaczęła iść w stronę toalety. Była już w połowie drogi. Dym owijał ją całą, a muzyka cały czas dobiegała z tego samego miejsca. Upadła.

Ludzie siedzący przy najbliższych stolikach szybko zerwali się na nogi. Ucichły rozmowy, ucichła harfa. Każdy chciał wiedzieć, co się stało. Kobietą ktoś lekko potrząsnął, sporo osób mówiło do niej, dwóch mężczyzn nawet próbowało ją posadzić. Bez skutku.

Puste oczy przerażały, bezwładne ciało wywoływało szok. Jeden z kelnerów zadzwonił po karetkę i policję. Zrobiło się jeszcze bardziej duszno niż wcześniej, atmosfera wyraźnie zgęstniała. Wszyscy byli oszołomieni. Umarła.

 Umarła w swojej ulubionej kawiarni, chwilę po tym, jak zakończyła pić swoją ulubioną kawę i czytać ulubioną książkę. Jej śmierć była bezbolesna. Do końca swych chwil słyszała ukochane dźwięki harfy, które oplatały ją całe życie. Miała jakieś dwadzieścia pięć lat. Siedziała sama przy stoliku. Nie czekała na nikogo. To ktoś przyszedł po nią.

Kawa | one-shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz