Zapach świeżo upieczonego ciasta czekoladowego mieszał się z aromatem cytrynowym oraz zapachem kandyzowanych owoców. Łącząc się ze sobą w wyjątkowo smakowitą mieszankę, roznosił się zarówno po zapleczu, jak i po głównej sali cukierni Murasakibary Atsushiego.
Sam właściciel stał przy ladzie nieopodal pieca – jego lokal był jednym z niewielu tego rodzaju w Tokio, który posiadał na zapleczu piec do wypiekania świeżych produktów – i wprawnymi ruchami rozsmarowywał po cieście wiśniową frużelinę. Skończywszy z pierwszą warstwą, nakrył ją krążkiem ciasta, po czym rozpoczął nakładanie warstwy drugiej.
– Och, jestem taki głodny, Atsushi – usłyszał za sobą głośne westchnienie, nieco przytłumione, gdyż dochodziło z głównej sali, a drzwi do niej były tylko uchylone.
Po chwili jednak otwarły się, wpuszczając powiew chłodniejszego powietrza. Murasakibara nie oderwał się od swojej pracy, nawet kiedy czyjeś muskularne ramiona objęły go w pasie, a klatka piersiowa przycisnęła się do jego pleców, łącznie z mięciutkim policzkiem.
– Proszę, powiedz, że dostanę zaraz kawałek – westchnął ciężko Himuro Tatsuya, chłopak Atsushiego. Jak większość ludzi tego świata, był sporo niższy od Murasakibary, gdyż ten miał ponad dwa metry wzrostu. Przydługie fioletowe włosy, teraz związane w kitkę, nie pomagały za bardzo w nieprzykuwaniu uwagi.
– Mmm, możesz wziąć tamtą babeczkę – stwierdził spokojnie Atsushi, na moment odrywając szpatułkę od tortu, nad którym pracował, i wskazując nią blat drugiej lady pod ścianą, gdzie poustawiał niedawno wypieczone babeczki z truskawkami w galaretce na wierzchu.
Himuro podszedł do wskazanego miejsca i wybrał sobie niewielką babeczkę, ochoczo zabierając się do jej konsumowania. Gdy tylko przełknął pierwszy kęs, przymknął oczy i wzdrygnął się lekko, wydając z siebie po chwili przeciągłe westchnienie.
– Bezkonkurencyjne – stwierdził. Uśmiechnął się do Atsushiego i znów podszedł do niego, opierając się o blat, tuż obok jego miejsca pracy.- Będę tęsknił za podjadaniem twoich smakołyków w czasie przerw.
– Wiesz, że nie musisz odchodzić – mruknął Murasakibara.- Gdybyś pomógł mi prowadzić cukiernię, rozwijałaby się jeszcze szybciej, nie wspominając już o tym, że nikomu nie zaufam tak jak tobie.
– Lubię swoją pracę – powiedział Himuro, drapiąc się pod obojczykiem.- Oczywiście, pracowanie u ciebie też jest bardzo przyjemne, zwłaszcza kiedy spontanicznie zamykamy sklep na dziesięć-piętnaście minut.- Zerknął na niego ze znaczącym uśmiechem.- Ale projektowanie mody to mój konik i nie potrafię z tego zrezygnować dla twojego marzenia. Co nie znaczy, oczywiście, że ci nie pomogę. Bieganie od jednej pracy do drugiej jest kłopotliwe, ale jeśli ten nowy pracownik nie spełni twoich oczekiwań, postaram się przychodzić do ciebie chociaż na parę godzin. Ale wiesz, że chciałbym mieć też trochę czasu dla siebie – dodał Himuro.- Ty spędzasz w cukierni cały dzień, a mieszkanie samo nam się nie posprząta. Muszę też raz na jakiś czas odwiedzić rodziców, żeby nie zwariowali, przyjaciół, znajomych...
Kagamiego – dodał w myślach Murasakibara, ale nie powiedział tego na głos. Wiedział, że to tylko doprowadziłoby do głupich żarcików Tatsuyi, albo co gorsza do kolejnej dyskusji. Już na samym początku ustalili, że ich związek ma pozostać „otwarty". Atsushi nie miał innego wyboru, jak zgodzić się na to, inaczej to jego relacja z Himuro miałaby nalepkę „skok w bok" zamiast po prostu „związek".
Tak przynajmniej mieszkali ze sobą i byli parą. Darzyli się uczuciem, Himuro zdecydowanie go kochał, nie było co do tego wątpliwości. Ale nie lubił być „przywiązany", jak to mówił, nie lubił ograniczeń. Więc jeśli chciał z kimś niezobowiązująco pójść do łóżka, po prostu to robił. Bez żalu i bez wyrzutów sumienia, bo przecież w otwartym związku zarówno on jak i Atsushi mogli to robić.
CZYTASZ
Moda na Uke ||Kuroko no Basket/Multi Pairing||
FanfictionOdcinkowy serial na miarę "Mody na Sukces"! Fabuła toczy się wokół życia trójki braci: Kise, Kuroko oraz adoptowanego przez ich rodziców Aomine, a także ich przyjaciół oraz bliskich. Liczne problemy, rozstania, zdrady i romanse, nieoczekiwane zwroty...