- Jakim cudem w ciągu paru godzin rozpętało się tu takie piekło?- syknęła Nemu, kopnięciem wgniatając w zięmię smoko-podobną bestie. Te cholerne pokurcze powoli doprowadzały ją do szału. Zwłaszcza, że zgodnie z rozkazem od mistrza, ma dotrzeć pod pałac, by zapewnić wsparcie małej Wendy.
- Za dużo ich!- usłyszała nagle i dostrzegła paru magów otoczonych ciasnym kregiem dziwadeł. Westchnęła ciężko, analizując, dlaczego to robi i skoczyła wprost nad zbiegowisko. Wylądowała na głowie jednej z bestii i uśmiechnęła się drapieżnie, używając swojej magii. Małe potworki były dziwnie podatne na smoczą magie, co tylko ułatwiało jej sytuacje.
- Upierdliwe małe gady.- warknęła, czując rosnącą irytacje. Spojrzała po twarzach uratowanych magów i zmarszczyła brwi.- Dlaczego mam wrażenie, że was znam?- zapytała, a potem potrząsnęła głową i natychmiast zwróciła się spowrotem w kierunku pałacu.- Zresztą nieważne. Ja mam robotę, a wam radziłabym się ewakuować, skoro nie umiecie pokonać kilku tych słabeuszy.- machnęła lekceważąco ręką i pomaszerowała przed siebie. Słyszała, że podąrzają za nią więc przyśpieszyła do biegu, ale tamci nadal za nią szli. Co oni się tak przykleili? z irytacją strzeliła językiem rykiem wybijając sobie przejście w ścianie jakiegoś budynku. Dzięki niebiosom nie zawalił się, więc mogła biec na skróty.
- Nemu-chan!- odwróciła głowe w kierunku głosu i skinęła na powitanie Mirze. Kobieta dołączyła do niej w swojej podstawowej Duszy Szatana i na chwilę obejrzała się na ogon przyjaciółki.- A oni to...?
- Nie wiem. Zignoruj.- przerwała jej Smocza Zabójczyni pozbywając się kolejnego smokopodobnego czegoś i uchylając się przed atakiem innego, którego z kolei zdjęła Mirajane.- Co się do cholery zrobiło, że to całe piekło, spadło nam na głowy?!- warknęła, osłaniając siebie i przyjaciółkę przed ostrzałem.
- Widzę, że nigdy nie przestajesz być wulgarna.- rozległ się za nią znajomy głos, a Nemu obruciła się niemal wpakowując piętę w policzek gościa. Niemal.
Tasami niedbale zablokowała kopnięcie, uśmiechając się z psychopatycznym błyskiem w oku. Odrzuciła z czoła jasne włosy i bez zastanowienia natarła na drugą magiczkę. Nemu uskoczyła przed atakiem, sięgając wolną ręką w kierunku swojej torby. Potrzebowała mocy. Zapomniała jednak o smoczątkach. Jeden z nich wyskoczył spod gruzu tuż za dziewczyną z Szablozębnych, przygotowując się do strzału.
- Uważaj!- wrzasnęła różowowłosa i odepchnęła dzieczynę z drogi. Sama nie zdążyła się ruszyć. Laser przeszył najpierw jej biodro, a kolejny uderzył w udo, powalając ją na kolana. Wrzasnęła dziko, wysyłając w bestie pojedynczy magiczny impuls.
- Nemu-chan!- Mira przyklękła przy dziewczynie, z troską oglądając wypalone rany. Smocza Zabójczyni tylko zagryzła zęby, szukając w okolicy, czegoś czym mogłaby się podeprzeć. Nie miała teraz czasu na rany.
- Nic mi nie będzie, Miruś.- zapewniła z głupim, choć nieco wymuszonym, uśmieszkiem i spróbowała się podnieść, ale fala bólu popłynęła przez prawą nogę i biodro.- Tylko boli jak jasny chuj.- syknęła, krzywiąc się.- Muszę znaleźć jakąś laskę czy coś.
- Czy coś.- prychnęła Tasami podchodząc do nich.- Z takimi ranami będziesz tylko balastem na polu bitwy.
- Te, a pieprzął cię ktoś kiedyś w ten pusty łeb.- warknęła Ginryuu, zaciskając pięści.- To twoja wina.
- Dlatego cie stąd zabiorę.- zapewniła, jak gdyby nigdy nic, a dwie magiczki z Fairy Tail zmrużyły oczy.- Słuchaj, mogę cie nie lubić, ale jeszcze bardziej nie lubię mieć długów. Zabiorę cie w jakieś bezpieczne miejsce, żeby cie te małe gnojki nie dorwały.- wyjaśniła.- Same korzyści, nie będziesz zawadzać i będziesz mogła wyleczyć nogę.
- To nie jest zły pomysł.- stwierdziła troskliwie Mira, opierając dłoń na policzku.- Zabranie cię od bitwy będzie teraz najlepszym wyjściem. Nie możesz chodzić.
- Mircia, ja mam rozkazy.- przypomniała. -Dziadek kazał mi biec do Wendy i jej pomóc. To przecież jeszcze dziecko.
- Nic jej nie będzie.- zapewniła białowłosa.- Pójdę tam pomóc, a ty schowaj się i opatrz te rany. Nie chcę, żebyś nam umarła.
- Tere-fere kuku- sarknęła z oburzeniem.- Nic mi nie jest. Walczyć mogę, więc będę. Pora zasiać trochę spustoszenia!- krzyknęła entuzjastycznie i podniosła się powoli z gardłowym jękiem. Oparła cały ciężar ciała na lewej stronie, podrzymując się resztek zrujnowanej ściany, żeby się nie przewrócić. Mirajane tylko z irytacją ścisnęła mostek nosa.
- Nie ma mowy, że gdzieś cie puszczę w takim stanie.- warknęła z oburzeniem, a po plecach młodszej dziewczyny przebiegły dreszcze. Demonica Mirajane nie była nazywana przerażającą bez powodu.- Ledwie stoisz na nogach!
- Ale...- chciała jeszcze protestować, ale nagły cios spadł na jej kark i powalił ją do przodu. Zdążyła jeszcze warknąć z oburzeniem, zanim zemdlała.
Mira spojrzała na Tasami, która przerzuciła drobne, szczupłe ciało przez ramię, jak wór kartofli. Zauważając zaskoczony wzrok kobiety i uśmiechnęła się uspokajająco.
- Spokojnie, nie skrzywdzę jej.- zapewniła.- Mówiłam. Nie lubię jej, ale nadal mam dług. Zabiorę ją w bezpieczne miejsce.- obróciła się i ruszyła szybkim krokiem przez zgliszcza, dźwigając kobiecą sylwetkę, jakby ta nic nie ważyła.- Kim ty jesteś, Dragneel?- spytała, chociaż wiedziała, że nie doczeka odpowiedzi.
Zastanawiała się, jak ma to wszystko poukładać.
Kilka lat temu w jej mieście panoszyła się mroczna gildia. Zlecono misje Fairy Tail, a kilka dni po tym pojawiła się u nich młoda kobieta z różowymi włosami i ciemnymi oczami. Przeciwników było dużo, ale rozprawiła się z nimi zaskakująco szybko. Niestety, jeden z nich uwolnił ze starej księgi demona i zanim magiczka zdołała go pokonać, zdołał zabić mieszkańców i zrównać miasto z ziemią. Tylko Tasami przeżyła i została oddana pod opiekę wujostwa. Słyszała, jak mówią, że nikomu nic, by się nie stało, gdyby ta smarkula z Fairy Tail nie zgrywała bohaterki i nie wzięła misji sama. To była jej wina, że rodzina i przyjaciele Tasami zginęli.
Dlatego też nauczyła się magii Zabójców Bogów, która w założeniu miała być poteżniejsza od tej Smoczych Zabójców i poprzysięgła sobie, że zemści się na młodej kobiecie, która odebrała jej rodzine.
Ale teraz, kiedy sama pracowała dla potężnej gildii, nie potrafiła nienawidzić jej już tak bardzo. Nieraz zdarzyło się, że ranga zlecenia nagle wzrosła i zniszczenia przekraczały jej najśmielsze oczekiwania. Co prawda wciąż nieszczególnie odpowiadał jej beztroski i pyskaty styl bycia czarodziejki, ale teraz po prostu jej nie lubiła. I może nieco obawiała.
Miała dziwne przeczucie, że potężny czar, którego używała na arenie, nie był wcale najsilniejszym z jej arsenału. Pokonała ją nie sięgając nawet po Smoczą Siłe, którą tak szczyciły się Bliźniacze Smoki. Jak poteżna więc była, kiedy jej moc osiągała apogeum?
CZYTASZ
Wojna nie decyduje. (Fairy Tail fanfic)
FanfictionElita gildii Fairy Tail powraca po siedmioletniej nieobecności. Mają trzy miesiące, aby odzyskać pełnie swoich możliwości i zaprezentować się na Wielkich Igrzyskach Magicznych. Erza zamartwia się o Jellal'a, Lucy przeżywa żałobe po ojcu, Juvia otrzy...