Rozdział 9

181 41 43
                                    

13.05.2016, godzina 21. Korea Południowa, Daegu. 

Chanyeol wracał tej nocy inną drogą niż z rana. Nie wiedział, dlaczego, ale jego rozum mówił mu, że to było coś związanego ze strachem. W sumie to nie dziwił się sobie. Pewnie inni ludzie na jego miejscu też by tak zrobili, gdyby zobaczyli zwłoki jakiegoś człowieka, który miał przed sobą jeszcze dużo do przeżycia. Zastanawiał się też, kto doprowadził do tak złego czynu. Miał nadzieje, że ta osoba szybko się odnajdzie i zapłaci za swoje zbrodnie odsiadką we więzieniu, bo na co innego taki ktoś zasługiwał? Z pewnością nie na coś dobrego. Potem ogarnął go strach – jeszcze większy od tego, co towarzyszył mu na początku. Co jeśli to ktoś z jego osiedla? Ponieważ ciało było bardzo blisko od niego. Praktycznie na skrzyżowaniu. W tej chwili przyśpieszył swego kroku, nie chciał się narazić na trafienie w ręce mordercy, co było absurdalne. Miał chęć skarcić swój umysł za takie myślenie. Obszedł okolice na około. Szedł kawałek oświetloną drogą boczną, aż w końcu trafił przed swój dom. Właściwie to tutaj każdy budynek był taki sam, rozróżniały je tylko numerki znajdujące się nad drzwiami. Dzięki czemu wiadome było do kogo który należał.

Student zaczął szukać po kieszeniach kluczy, których o dziwo nigdzie nie było, a zapasowe zostawił u swojej babci w razie jakby ta chciała go odwiedzić, a go by nie było wtedy w mieszkaniu. Jęknął zrozpaczony i schował twarz w dłoniach, rozglądając się na boki. Wtem zobaczył jakiś cień, ujawniony przez lampę uliczną. Wystraszony cofnął się bliżej drzwi. Co jeśli to ten oprawca? Zamknął oczy, a gdy ponownie je otworzył to zobaczył... Psa. Był on duży, czarny i miał zielone ślepia. Chanyeol zaczął się zastanawiać, co było gorsze; Brak dostania się do własnego mieszkania czy zwierzę, które zaczęło na niego warczeć? Park przyparł plecami do drzwi, czekając aż zwierzak w końcu odejdzie, jednak ten stał cały czas przed jego bramą i bacznie go obserwował, wydając z siebie groźne dźwięki. Parka nauczono, że właśnie w takim przypadku należało zachować spokój, żeby bestia nie zaatakowała.

Zwierzak podszedł kilka kroków bliżej, a potem po prostu usiadł, będąc metr od niego i zaczął skomleć. Wystawił łapy do przodu i położył na nich swój pysk. Chanyeol nie wiedział, co teraz powinien zrobić. Co jeśli był głodny? Przypomniało mu się o kanapce, którą miał w torbie i zapomniał ją zjeść przez nerwy. Wyciągnął jedzenie, rozwinął z torebki i rzucił w stronę psa, nieznanej mu rasy. Tamten od razu rzucił się w stronę żywności i począł ją pałaszować. W pół minuty jej już nie było, a on nadal skomlał. Chanyeol natomiast westchnął cicho.

- Nie mam już nic, kolego. Przykro mi. Musiałbym wejść do domu, żeby dać ci coś innego – powiedział, drżącym ze strachu głosem i wziął głęboki oddech. Pies zdawał się jakby rozumieć to, co on mówił. Zaraz jednak podniósł się, słysząc jakieś kroki i spojrzał w kierunku dźwięku. Ponownie warczał. Przybiegł do Chanyeola i stanął przed nim, gotów do ataku. Co? Czy on właśnie go bronił? Ale... Przed czym?

Zaraz potem już wiedział przed czym. Mianowicie; zza rogu wyłoniła się kreatura, której nawet nigdy w życiu nie chciałby zobaczyć, ani nie widział nawet w żądnym horrorze, a oglądał ich naprawdę wiele w swoim życiu. Ta wyglądała zupełnie, jak pająk z ludzką twarzą. Potwór był włochaty, o cienkich i długich nogach, które uginały się pod naciskiem tułowia. Twarz jego była niczym oderwana od jakiegoś dziecka i była porośnięta włosami. Tyle, że miała jeszcze dodatkowe trzy pary oczu na czole oraz wystawione szpiczaste długie kły. Była przerażająca. Park zaczął nawet się zastanawiać, czy przypadkiem nie śni.

Pies ruszył do ataku.

16.05.2016, godzina 3.29, Korea Południowa, Daegu

Osiemnastolatek siedział na swoim łóżku i z niecierpliwością oczekiwał na pojawienie się ducha, który powinien już był u niego jakieś dwadzieścia minut temu. Jimin przez cały ten czas nawet nie dał mu żadnego znaku. To go strasznie martwiło, bo ostatnio codziennie go odwiedzał i rozmawiali na tematy Wybrańców i nie tylko. Teraz Yoongiego frustrowało kolejne wiele pytań, o które chciał zapytać Parka i o dziwo poczuł się zaniepokojony tym, że go nie ma. W końcu obiecywał mu, że będzie cały czas obok w razie czego. Min już nie wiedział, co miał o tym myśleć, ale wiedział, iż musiał wyciągnąć od Jimina informacje na temat jego niepojawienia się. Spojrzał na zegarek. Trzecia trzydzieści. Zostało strasznie mało czasu, a on z minuty na minutę czuł coraz to większy uścisk w klatce piersiowej.

The Mysteries of Ghosts | Yoonmin |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz