Zagubiony w lesie

296 7 1
                                    

Chłopak zbudził się w lesie. Usiadł i przetarł oczy nieświadom tego, gdzie się znajduje. Kiedy jego umysł wybudził się całkowicie, ten wytrzeszczył oczy. Był zadziwiony i przestraszony. Jego serce przyspieszyło tępa. Co on robi w lesie? Nie pamiętał z poprzedniego dnia nic związanego z tym miejscem.

Rozejrzał się i błyskawicznie wstał. Wiedział, że musi się stąd wydostać, tylko jak? W myślach błagał kogokolwiek o pomoc.

Ruszył przed siebie. Jednakże wydawało mu się, że kręci się wkoło. Po dłuższym czasie usiadł pod drzewem. Załamany wydukał ciche: Pomocy. Następnie skulił się. Promyk nadziei na to, że ktoś go tu znajdzie gasł w sercu chłopaka z sekundy na sekundę coraz bardziej. Był bezradny.

Nie zdawał sobie sprawy z tego, że ptaki siedzące na drzewach powyżej, obserwowały go. Zrobiło im się żal chłopaka. Postanowiły powiadomić o jego sytuacji pewną osobę.

***

Siedziałem w swoim biurze. Przeglądałem stare papiery. Wtem przyszła Ona. Wczułem ją zanim jeszcze weszła. Puka tylko gdy wie, że będzie miała kłopoty lub jeśli chodzi o poważna sprawę. Teraz stała przed moim biurkiem wyprostowana z nijakim wyrazem twarzy.

-Zgłoszono mi zagubionego człowieka w lesie. - powiedziała bez emocji w głosie. Od co kolejny raport. - Podobno nie wie jak się tam znalazł i szuka pomocy.

-Pośle sprawdzić czy ktoś go tu przywiózł w ramach żartu czy jednak są za to odpowiedzialne inne siły. - odparłem. - Nie wzywał cię, więc wiesz co robić.

-Owszem. - odeszła.

Gdyby tylko zawsze tak wypełniała swoje obowiązki i zachowywała się jak należy. Z drugiej strony byłoby jednak nudno, a ja nie miałbym nic do roboty.

Jeśli chodzi o jej obowiązki wobec ludzi, jako Pani Lasu, trzyma się tego dość rygorystycznie. Nikt jej nie wezwał, więc się nie pojawia.

Znudzony przeglądaniem papierów postanowiłem sprawdzić ów człowieka i przy okazji zorganizować ekipę, która sprawdzi okoliczności znalezienia się go w lesie.

Przybrałem postać dymu. Przemierzałem las w cięciu jego roślinności. W końcu zobaczyłem pewnego chłopaka siedzącego pod drzewem. Domyśliłem się, że o niego chodzi.

Obserwowałem go chwilę. Był zmęczony. Musiał długo chodzić, zresztą psychicznie pewnie też nie był w dobrym stanie. Głowę miał schowaną w kolanach.

Wróciłem do pałacu. Jego los nie obchodził mnie zbytnio. Od co kolejny porzucony człowiek w lesie. Tylko zazwyczaj porzucają młodszych. Dlatego coś mi tu nie grało. Ale od wyjaśniania tej zagadki mamy ludzi.

Wszedłem do pałacu frontowymi drzwiami w mojej ludzkiej postaci. Poczułem aurę niepewności mojej Pani. Postanowiłem przejść się do jej komnaty. Jednak zatrzymałem się przed drzwiami.

Rozmawiała z tymi ptakami. Zwierzęta próbowały ją przekonać. Prosiły ją. Dziewczynie oczy zaświeciły się złotym światłem. Połączyła się z duszą jakiegoś zwierzęcia, które obserwowało chłopaka. Też go zobaczyła. Przygryzła dolną wargę. Ptaki ją bardzo prosiły, a ona ma do zwierząt tak miękkie serce.

Nie wezwana nie przychodzi. Pani Lasu musi trzymać się zasad. Jednakże moja Pani wie jak je obejść...

***

Chłopak poczuł coś na ramieniu i odskoczył.

-Aj... - odezwała się dziewczyna, stojąca przy drzewie, podnosząc błyskawicznie rękę. - Przestraszyłam cię? Wybacz. Nie chciałam. Zgubiłeś się?

Shoty, xreadery i inne bajery (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz