Rozdział 2: Woda, krew i kamienie.

15 0 0
                                    


Człowiek z warkoczem czekał na nas jakieś pół kilometra przed obozem by nas odprowadzić. -->Dzięki, że przyszedłeś, mógłbyś troszeczkę ponieść wodę?; Zapytał Chudy? -->Daj doniosę do obozu.; powiedział Warkocz i przejął plecak z wodą. Gdy Chudy prosił mnie bym poniósł cały czas odmawiałem, po dzisiejszym dniu nie chciałem aż tak się nadwyrężać. Byłem cały obolały po nie wiem nawet czym a jeszcze tyle drogi przede mną. W końcu dopiero południe na co wskazywało słońce zawieszone wysoko na niebie widoczne przez gałęzie drzew. Warkocz po chwili od założenia na plecaka na plecy zaczął mówić: --> Wiecie że dziś czeka nas ciężka bitwa, kogoś będziemy musieli poświęcić ponieważ oni posiadają sztukę broni palnej. Jerry zgodził się być naszym mięsem armatnim. Będzie biegł wprost na posiadacza rewolweru a my za nim. Jeśli zgarniemy broń to powoli zwyciężymy. Plan jest taki że człowiek z bronią zawsze jest gdzieś ukryty na zewnątrz, ale co jakieś dwie może trzy godziny się zmienia. Wtedy podchodzi do drzwi labiryntu i tam podaje broń kolejnemu. Oczywiście inni stróże są także na zewnątrz, ale ważne jest to że punktem przekazania broni jest wejście do labiryntu. Jakieś dwie godziny po południu, słońce świeci dokładnie w stronę drzwi i wykorzystamy ten moment gdy będą słabiej nas widzieć by szarżować za Jerrym i przejąć broń. Miejmy nadzieje, że nam się uda. Mamy drewnianą tarczę która prawdopodobnie jest w stanie zabezpieczyć naszą szarże, tylko nieco nas spowolni i narazimy się na ataki z flanek, więc dostaniecie Drewniane piki które pozwolą nam w jakiś sposób się bronić jeśli już do tego dojdzie. Gdy Już wejdziemy do labiryntu z bronią to już nikt przez jakiś czas nie odważy się nas zaatakować.; Po przedstawieniu tego planu warkocz chuchnął i potarł ręce, jak by na szczęście -->Dlaczego my atakujemy ich a oni nam odpuszczą na pewien czas?; Zapytałem. -->Ponieważ my mamy plan i przygotowany sprzęt wymagany by tego dokonać, oni będą musieli o to zadbać jeśli odbijemy, logiczne prawda?; Warkocz się uśmiechnął lekko jakby bawiła go moja głupota. -->Faktycznie, tak mogło by być. Ale co jeśli spróbują za wszelką cenę? Pewnie mają przewagę liczebną? To co jeśli zaryzykują?; -->Wtedy ich zabijemy, nie będą mieli szans. oni o tym wiedzą dlatego nie zaryzykują tylko się przygotują.; -->I tak będziemy bronić tego labiryntu do?; -->Do czasu aż dowiemy się dlaczego się tu znaleźliśmy. Labirynt jest najlepszym miejscem by to przeczekać, w labiryncie się nie umiera.; -->Jak to się nie umiera? Co jeśli któryś z nas zostanie śmiertelnie ranny?; Zapytałem zaskoczony. -->Nie umiera się na choroby i rany się dużo szybciej goją. Jeśli coś rozwali ci mózg to oczywiście umrzesz, ale jeśli pluł byś krwią z dziurą w brzuchu po przebiciu włócznią to labirynt mógłby Cię uratować.; Zaskoczyłem się więc pociągnąłem temat pytając -->Tak bez żadnego uszczerbku na zdrowiu?; -->Może psychicznie byłbyś troszeczkę zepsuty, ale poza tym wszystko było by z tobą w porządku. A teraz już dość pytań, chce o czymś swobodnie pomyśleć przez resztę drogi by móc rozważyć pewne możliwości.; Powiedział Warkocz a naszym oczą powoli zaczęło się ukazywać obozowisko. 

Święty lasWhere stories live. Discover now