Rozdział 6

78 7 0
                                    

Rano zerwałam się z łóżka jak oparzona. Przypomniało mi się, że w pokoju obok śpią Bars and Melody. Spojrzałam na godzinę była 6.00. Każda normalna nastolatka powinna jeszcze spać.
Nagle usłyszałam, że ktoś urzęduje w kuchni. Na pewno to mama, bo ona jest w pracy mój brat na pewno śpi. Może to włamywacz? pomyślałam. Wzięłam pierwszą rzecz na jaką trafiłam. I zeszłam na dół, nasłuchując. Usłyszałam, że ktoś jest w kuchni. Podkradłam się tam, po czym szybko wyskoczyłam za rogu po czym trafiłam przedmiotem.
- Ał.- Usłyszałam głos Charliego
- Przepraszam. Myślałam, że to włamywacz.
- Myślałaś, że to włamywacz i jako broń wzięłaś książkę- Zaśmiał się a ja dopiero teraz zauważyła, że na prawdę w ręku trzymam książkę. Odłożyłam przedmiot na stolik i usiadłam przy nim.

- Jeszcze raz przepraszam. A tak w ogóle jak ci się spało?

- Bardzo dobrze.

- Hejo - usłyszeliśmy zaspany głos Leo - Co na śniadanie?
- Mogę zrobić naleśniki, ale wy macie obudzić resztę.
- A nie mogę ci pomóc?- Spytał się chłopak
- No okej to ty mi pomożesz a Charlie pójdzie obudzić pozostałych.
Chłopak ruszył na górę a ja z Leo zaczęliśmy szykować śniadanie. Po chwili byliśmy cali w mące a ja miałam jedno jajko na głowie bo oczywiście chłopak postanowił urządzić wojnę na jedzenie, przez cały czas się śmialiśmy. Aż w końcu udało nam się zrobić naleśniki. Zaczęłam wykładać posiłek na talerz kiedy do jadalni weszli moja przyjaciółka, mój brat i Charlie. Od razu wszyscy spojrzeli na mnie i na Leo.
- Wiecie że musicie to teraz posprzątać?- Spytał Adrian
- Mhmm- wymruczeliśmy jednocześnie. Na co oboje się zaśmialiśmy- Ale równie dobrze możecie posprzątać to wy. Prawda Leo?

- Co? A tak jasne.- Widać było, że brunet nie wie, o co chodzi.

POV Charliego

Patrzyłem na przyjaciela, który cały czas gapił się na Patrycję. Jednak ona tego nie widzi, bo aktualnie rozmawia ze swoją przyjaciółką. Jednak brat dziewczyny to zauważył i teraz przyglądał się uważnie chłopakowi. Nagle poczułem wibrowanie w kieszeni. Wyjąłem telefon i spojrzałem na wyświetlacz. Od razu gdy zobaczyłem kto dzwonie zacząłem się denerwować. Dzwonił menadżer. Odebrałem czekając na krzyk.

- Gdzie wy się podziewacie? Szukamy was po całej Warszawie!- Krzyczał

- Dobra zaraz zbieram Leo i wracamy.- Rozłączam się po czym zwracam do reszty osób- Musimy już wracać. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.

- Może was podwiozę. I tak muszę podjechać do sklepu. Dziewczyny jedziecie ze mną?

- Jedziemy.- Krzyknęły jednocześnie.

- Dobra, to ja wezmę tylko kluczyki dokumenty, a wy chłopaki ogarnijcie się i wychodzimy- Rozkazał Adrian.

Posłuchaliśmy się go. Zbieraliśmy swoje rzeczy, gdy jedna myśl przeszła mi przez głowę.

- Podoba ci się?- Zacząłem

- Kto?- Spytał. Wiedziałem jednak, że wie o kogo chodzi

- Nie udawaj głupiego. Wiesz o kogo mi chodzi. Więc mów.

- Tak podoba mi się, ale co z tego. Prawie się nie znamy. A on nie wygląda na kogoś kto zakochuje się w przypadkowej osobie. A ja nie chce, żeby stało się z nią to co z Samantą. Pamiętam ją jak leżała na kanapie nie przytomna.- Teraz łzy leciały mu po policzku ciurkiem.

Wspomnienia, które tak usilnie starałem się wymazać z pamięci, teraz wróciły ze zdwojoną siłą. Przypomniałem sobie, jak weszliśmy do pokoju po jednym z koncertów. Leżała tam. Jej oddech był urywany. Leo od razu zadzwonił po pogotowie. Kiedy czekaliśmy na zakończenie zabiegu płukania żołądka. Kiedy lekarz wyszedł i oznajmił, że połknęła za dużą ilość tabletek i nie udało się jej uratować. W tamtej chwili czułem jedynie ból. Przez łzy, które lały się bez mojej zgody widziałem przyjaciela, klęczał na podłodze i krzyczał. Cały czas nosze w sobie poczucie winny. że nie zauważyłem iż coś jest z nią nie tak. Na początku byłem też wściekły na nią, że mi nie powiedziała. Byliśmy jak brat i siostra. Dlatego tak bolała mnie jej śmierć.

- Z Patrycją nie musi być tak jak z Sam, ale zrobisz co będziesz chciał.- Odparłem w końcu - Nie rozdrapuj starych ran.

- Chłopaki idziecie? - Usłyszeliśmy z dołu
- Tak już zaraz zejdziemy- odkrzyknąłem- Szybko się ogarnij i zejdź- powiedziałem przyjacielowi.
On tylko kiwnął głową po czym zniknął w łazience. Widziałem, że wspomnienie jego byłej dziewczyny go bolało. Jednak wiem też, że dusił by to w sobie tak długo, że zniszczyło by go to.
Zszedłem na dół, gdzie czekali już nasi nowi przyjaciele.
- Leo zaraz zejdzie- Powiedziałem tylko- Poczekam na zewnątrz.
POV Patrycji
Charlie wyszedł z domu, trzaskając drzwiami. Nie mam pojęcia, co stało się na górze, ale zachowanie chłopaka było dziwne. Chwilę później zszedł Leondre. Wszyscy ruszyliśmy do samochodu mojego brata. Nikt się nie odzywał.
Kilka minut później byliśmy pod hotelem.
Wysiadłam ja, Alicja i Loe i Charlie. Adrian pożegnał się z nimi w aucie, więc teraz siedział w aucie i rozmawiał z kimś.
- Spotkamy się jeszcze prawda?- spytałam
- No oczywiście, że tak. Jak tylko załatwimy sprawy związane z przeprowadzką to do was zadzwonimy.- powiedział blondyn- i przepraszam za ten odpał w domu. Po prostu są pewne sytuacje, które wzbudzają we mnie silne emocje niekoniecznie dobre.
- Nic się nie stało. Chyba czas się pożegnać- powiedziałam, kiedy usłyszałam klakson auta mojego brata.
- Chyba tak- pierwszy raz od 15 minut odezwał się brunet. Podszedł do mnie i mnie przytulił- Dziękuje, że nas przyjęłaś i się mną zajęłaś.
- Oj Leo nie ma za co. Wpadajcie kiedy chcecie.
- Dobrze. Zadzwonię do ciebie jak tylko pozałatwiania sprawy.
Kiwnęłam tylko głową. To dziwne jak szybko przyzwyczajamy się do pewnych osób.
Patrzyłam jak chłopaki znikają za drzwiami hotelowymi.
Odwróciłam się do przyjaciółki, która odprowadzała tęsknym wzrokiem Charliego.
Złapałam ją za rękę i zaciągnęłam do auta. Po zajęciu miejsca Adriana ruszył.

Moje miejsce jest przy tobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz