Rozdział 6

164 20 2
                                    

Ostatnie trzy godziny były najdłuższe w moim życiu. Większość ludzi zna to uczucie, gdy dana sytuacja jest dla ciebie niesamowicie ważna,a czas wlecze się nie ubłaganie. Jakby los robił sobie z ciebie żart. Bardzo nieśmieszny żart.

Stukałem sfrustrowany palcami o blat. Cały się gotowałem, zawsze byłem opanowany. Nigdy nie czułem za dużo. A teraz, gdy znów zaczynam czuć cokolwiek, emocje się ze mnie wylewają. Jest to głupie, gdy ja się tak zachowuje.

Moje przemyślenia przerwał dźwięk SMS'a. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i sprawdziłem wiadomości.

Hange:
To zajmie mi o wiele więcej czasu niż się spodziewałam. Jeśli nikogo już nie ma zamknij bar. Jutro dam ci znać co i jak.

Gdy przeczytałem SMS'a od czterookiej, uspokoiłem się odrobine. Nie zamierzałem jej odpisywać, bo po co? Zrozumiałem wszystko. Muszę jeszcze poczekać.

*kilka minut później*

Gdy zamknąłem dokładnie bar, poczułem jak zimny wiatr szczypie mnie w uszy. Było to dosyć przyjemne uczucie, pozwoliło mi otrzeźwić umysł. Wracając do domu postanowiłem sobie, przemyśleć wszystko jeszcze raz.

Więc, moim celem jest znalezienie Erena, i upewnienie się, że wszystko jest z nim w porządku. A później...
Właśnie, co zrobię później? Czy go znajdę, a jak tak to czy by chciał ze mną rozmawiać? Dlaczego czuje tyle wątpliwości...

*Pół godziny później*

Właśnie miałem wchodzić do klatki schodowej, gdy usłyszałem cichy szept. Odwróciłem się zdezorientowany w stronę, źródła dźwięku i zobaczyłem dość niskiego chłopca z blond włosami. Zasłaniał swoją twarz kapturem, chroniąc się przed lekką mżawką panującą na zewnątrz, lub chciał zostać dla mnie anonimowy.

- Hej, podejdź do mnie. - powiedział i pomachał do mnie ręką.

- Nie kupie od ciebie narkotyków.- przyjrzałem się uważnie chłopakowi.

- Nie, nie! Ja chce ci coś przekazać...- przełknął ślinę. - ...od Erena.

Gdy usłyszałem imię, zamarłem. Jednocześnie, przypomniałem sobie, że blondyn, z którym rozmawiałem, chodził z Erenem na studia. To on, razem z siostrą chłopaka, szedł z nim na uczelnie.

- Od Erena...?- zapytałem zdziwiony.

- Poprostu chciał cię przeprosić za całe zamieszanie i jednocześnie podziękować. - odpowiedział mój rozmówca, i już miał wracać, gdy ja pociągnąłem go za kaptur w swoją stronę. - C-co ty robisz!?

- Dlaczego wysłał ciebie, a nie przyszedł sam? - zapytałem z kamienną twarzą.

- Coś mu wypadło...- chłopak kłamał, co ja od razu wyczułem.

- Czemu wypisał się z studiów?- kontynuowałem przesłuchanie, nadal trzymając chłopaka za kaptur. - Czy to wszystko przez jego siostrę?

Blondyn popatrzył na mnie smutno, i nie mówiąc nic, dał mi do zrozumienia, że miałem rację.

- Rozumiem...- powiedziałem cicho. - W takim razie, przekaż Erenowi, że się jeszcze zobaczymy. I tylko od niego przyjmę przeprosiny, a nie od ciebie... jakiegoś posłańca. - rozbawiło mnie lekko to sformułowanie. - I jeszcze, to mój numer 777-444-565, jeśli zapamiętałeś go to możesz mu go przekazać, będe czekał na jakiś odezw z jego strony.

Chłopak stał jak wryty, najwidoczniej przytłoczony wszystkim co mu powiedziałem. Ja jednak poczułem dosyć dziwne uczucie, które jeszcze bardziej mnie zmotywowało do odnalezienia Erena.

Nie czekając na odpowiedź blondyna, wszedłem do klatki.

Przed drzwiami mieszkania otrzepałem się z deszczu, po czym otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Zamknąłem za sobą, następnie zdjąłem płaszcz razem z butami i udałem się do pokoju.
Erwin najwidoczniej już dawno spał, była w końcu pierwsza w nocy.

Rzuciłem się zmęczony na łóżko, jednak mój pedantyzm zawsze mną kierował w życiu. Dlatego nigdy nie chodziłem spać w ubraniu, tak jak tym razem. Zdjąłem koszulke z długim rękawem i zwykłe jeany, po czym poskładałem je starannie w kostkę. W końcu poszłem wyczerpany spać, nie miałem nawet siły na rozmyślanie o tym co zrobiłem, a czego dziś nie zrobiłem.

*Ósma rano*

*dryń, dryń*
Obudził mnie dzwonek mojego telefonu, który od razu po przebudzeniu był strasznie wkurzający. Popatrzyłem zaspany na wyświetlacz, po czym odebrałem od Hange.

- Halo?- powiedziałem ledwo żywy.

- Leviii! Udało się! U D A Ł O! - przeliterowała. - Znam dokładny adres Erena!

- Tak szybko...? - zdziwiłem się. - Nieważne, zaraz mi go podyktujesz, tylko wyciągne kartkę i długopis.

Zwlekłem się z łóżka, nadal trzymając telefon przy uchu. Na szczęście notes miałem na szafce nocnej, a po długopis musiałem się tylko schylić.

- No, gadaj.

- Ulica Kadetów 7/12 - powiedziała, najwidoczniej zadowolona z siebie.

- Hange...

- Tak?

- Dziękuje ci.- podziękowałem, co było dla mnie dosyć rzadkim zachowaniem.

- Nie ma za co, Levi.- powiedziała, po czym się rozłączyła.

Popatrzyłem jeszcze raz na kartkę, na której zanotowany był adres, i mimowolnie się uśmiechnąłem. Czułem, że dzisiejszy dzień, należy całkowicie do mnie.

◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇
Tararammm, polsat tak odrobinę :v
[Jak zwykle]
Mam nadzieję, że nie ma za wiele błędów, i że podobał ci się ten rozdział! Kolejny niebawem!
Papatki~

◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇Tararammm, polsat tak odrobinę :v[Jak zwykle] Mam nadzieję, że nie ma za wiele błędów, i że podobał ci się ten rozdział! Kolejny niebawem!Papatki~

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(hłehłe, JeanxArmin)

Twój do końca (ERERI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz